Edyta Pazura krytykuje polski system edukacji. "Jest wielkim niewypałem i tragedią"

Kamil Frątczak
05 grudnia 2022, 20:40 • 1 minuta czytania
Edyta Pazura w polskim show-biznesie zasłynęła za sprawą swojego męża, Cezarego Pazury. Para uchodzi za bardzo zgrane małżeństwo, a razem doczekali się trójki dzieci. W związku z powyższym dla mamy Amelii, Antoniego i Rity polski system edukacji nie jest obcy, o czym dała do zrozumienia w swoich relacjach na Instagramie, gdzie odpowiadała na pytania obserwatorów. Dość dobitnie przedstawiła swoje stanowisko w tym temacie.
Edyta Pazura krytykuje polski system edukacji Fot. Pawel Wodzynski/East News

Edyta Pazura, wykorzystując swoją rozpoznawalność jako żona Cezarego Pazury stała się jedną z bardziej rozpoznawalnych influencerek w kraju. Na swoim Instagramowym profilu publikuje nie tylko kadry z życia rodzinnego, ale również znajduje przestrzeń na poruszanie ważnych tematów społecznych.

Edyta Pazura krytykuje polski system edukacji

Jakiś czas temu żona aktorka przyznała, że zastanawia się nad wypisaniem swoich dzieci ze szkół i rozpoczęciem domowego nauczania. Dzięki temu dzieci pary miałyby zdecydowanie więcej czasu na rozwijanie swoich zainteresowań i pasji. Chwilę później żona aktora poinformowała, że wypisała córkę ze szkoły, narzekając tym samym na polski system edukacji.

"Ja podziękowałam za polski system nauczania i przeniosłam Amelię do szkoły europejskiej. Amelia chce się rozwijać artystycznie, a polski system nie przewiduje miejsca dla takich dzieci" – pisała w swoich social mediach.

Niedawno Edyta Pazura zorganizowała "Q&A" na swoim profilu, gdzie mogła odpowiadać na pytania zadawane przez jej obserwujących. Tym razem wróciła do pamiętnego tematu jednocześnie udzielając obszernej odpowiedzi dotyczącej pytania, dlaczego zdecydowała się zmienić swojej córce szkołę.

"Bo uważam, że polski system edukacji to (zaraz po systemie zdrowotnym) puszka pandory, która została już otwarta. To, co nazywane jest "systemem edukacji" jest wielkim niewypałem i tragedią dla nauczycieli, uczniów i rodziców. Nie ma żadnej selekcji informacji, które znajdują się w podręcznikach" – tłumaczyła.

"Do tego wymagania nauczycieli (...), które wywierają presję u dzieci, ich coraz gorszy stan psychiczny. Nie jest prawdą, że dzieci mają problemy od smartfonów, iPadów, etc. One po prostu uciekają do tego świata. Miejsca pozornie bezproblemowego i szczęśliwego" – dodała.

Kiedy jeden z użytkowników zapytał, czy jej córka odczuwa zmianę szkoły, celebrytka postanowiła kontynuować temat i wyjaśnić, że to była dobra decyzja.

"Tylko taką, że jest lepiej. Nie ma ciśnienia, aczkolwiek wymagania szkoła ma również wysokie. Przede wszystkim tam uczeń ma dogadać się z nauczycielem (...). Ja jako rodzic nie czuję presji na sobie, jaką odczuwałam wcześniej" – tłumaczyła żona aktora.

"Z dziećmi rozmawiam na różne tematy, a nie tylko o szkole. Dodatkowo nie ma przerzucania odpowiedzialności na rodzica, co było dla mnie wcześniej nie do zniesienia. Wymagania, wymagania i tylko wymagania. A potem jest larum, że pełno dzieci w depresji – podsumowała.