Michniewicz w końcu przemówił po mundialu. Zaskakujące słowa o premii od Morawieckiego

Maciej Piasecki
08 grudnia 2022, 09:31 • 1 minuta czytania
W czwartkowy poranek gościem Radia ZET był trener Czesław Michniewicz. Selekcjoner Biało-Czerwonych odniósł się do wielu kwestii związanych z ostatnim zamieszaniem wokół piłkarskiej reprezentacji Polski. Trener Polaków opowiedział m.in. o wyniku na MŚ 2022, rzekomym konflikcie w kadrze czy tzw. aferze premiowej.
Trener Czesław Michniewicz po mundialu w Katarze pojawił się w czwartek na wywiadzie w Radiu ZET. Fot. KIRILL KUDRYAVTSEV/AFP/East News

Na ten głos kibice Biało-Czerwonych czekali praktycznie od niedzielnego meczu 1/8 finału mundialu w Katarze. Selekcjoner polskiej kadry Czesław Michniewicz był gościem Radia ZET w rozmowie z Bogdanem Rymanowskim.

O wrażeniach po MŚ: – Gdy wsiadaliśmy do samolotu w poniedziałek, czułem przede wszystkim ulgę. Zrobiliśmy to, o czym marzyliśmy od wielu lat. To nie były górnolotne marzenia, ale chcieliśmy być na "Barbórkę" w Katarze, jako nadal liczący się w grze uczestnik MŚ. Niestety, trafiliśmy na mocnego rywala. Żałowałem, że nie strzeliliśmy gola na 1:0 z Francją, bo ten mecz mógł się zupełnie inaczej ułożyć.

– Dzisiaj mało rozmawia się o wyniku sportowym. Zrobiliśmy coś szczególnego po 36 latach, mówiłem zawodnikom, że powinni czuć się dumni. To nie jest sukces przykrywający dokonania Górskiego czy Piechniczka, to jasne. Ale jak patrzyło się na reakcje Roberta Lewandowskiego po golu czy Wojciecha Szczęsnego, który również zalał się łzami, to widać było, jak istotne były to chwile. To nie było kolejne mistrzostwo dla Bayernu, Juventusu czy Barcelony.

Michniewicz nie chciał żadnych pieniędzy

Selekcjoner Biało-Czerwonych odniósł się do kwestii dotyczących zamieszania z premią od premiera Mateusza Morawieckiego. W ostatnich dniach o kwotach rzędu 30-50 milionów złotych mających wypłynąć prosto z budżetu państwa, było bardzo głośno.

O premii od premiera Morawieckiego – W dniu wylotu do Kataru odbyło się spotkanie, byliśmy na obiedzie z premierem Mateuszem Morawieckim. To była luźna rozmowa. Premier przemieszczał się po sali, gdzie byli zawodnicy, cały sztab. Zagadywał, piłkarze luźno dopytywali, w jakiej walucie miałaby to być premia. To miało taki charakter nieoficjalny. Widać na nagraniu z vloga Łączy nas piłka moment, kiedy PMM wspomina o premii, po otrzymaniu prezentu od Lewandowskiego.

– Ostatecznie premier Morawiecki ze względu na obowiązki nie doleciał na MŚ w Katarze. Składał jednak gratulacje po meczach, które ja przekazywałem. Później otrzymałem od jednego z dziennikarzy tekst Tomka Włodarczyka. Tam było wszystko pomieszane, nie było prawdy. Nie było między nami żadnej kłótni w kadrze o premię od premiera. O sprawie rozmawialiśmy łącznie podczas ponad 20 dni jakieś pięć minut.

– Pogadaliśmy o sprawie z Robertem Lewandowskim, jakieś 3-4 minuty przed odprawą. Bardzo ogólnie. Nie było różnicy zdań między nami. Ja chciałem, żeby te 65 osób, czyli członków sztabu, otrzymało coś z tej premii. Ja i mój asystent nie chcieliśmy nic, tak postanowiliśmy wspólnie. Ale decyzje o podziale miały zapaść dopiero w momencie, kiedy faktycznie ta premia faktycznie miałaby rację bytu.

Kulesza po stronie Michniewicza

Jak będzie wyglądać przyszłość Michniewicza we współpracy z PZPN? Wydaje się, że obecny selekcjoner ma poparcie ze strony szefa piłkarskiej federacji. Michniewicz sam nie zamierza rezygnować z powierzonego mu zadania prowadzenia Biało-Czerwonych.

Nieco innego zdania jest m.in. Grzegorz Lato, który zabrał głos specjalnie dla naTemat.

O przyszłości w reprezentacji Polski: – Co zrobi prezes Cezary Kulesza, on wie najlepiej. Mówienie o konflikcie między nami, to kolejna manipulacja. Cały czas jesteśmy w kontakcie, rozmawialiśmy zarówno podczas pobytu w Katarze, jak i już po powrocie do Polski. Ja jestem dzisiaj w innej rzeczywistości. Zadania, które postawił przede mną prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, zostały zrealizowane. Nie jest mu łatwo od samego początku, odkąd jestem trenerem. Ale cały czas jest po mojej stronie i mnie wspiera. Być może ktoś by chciał, żebyśmy się pokłócili.

– Nie zamierzam rezygnować z funkcji selekcjonera. Ja wykonuję swoje zadania. Zawsze może być lepiej punktowo, pod względem stylu gry. Ta reprezentacja na pewno może się rozwinąć, o czym będą też decydować kolejne mecze, powroty po kontuzjach, itd.

– Nie ma zapisu o siedmiu dniach od zakończenia MŚ przez Polaków na podjęcie decyzji w sprawie mojej przyszłości kontraktu. Mam umowę do 30 grudnia 2022 roku. I nie wywieram żadnej presji na prezesie co do podjęcia decyzji.

O konflikcie z Robertem Lewandowskim i stylu gry: – Fatalnie czułem się w trakcie meczu z Argentyną. Pierwsza połowa była szalona, rzut karny, dziwnie się to układało. W przerwie zrobiliśmy zmiany, chcieliśmy dać możliwość większego działania na skrzydłach. I co? Dostaliśmy gola na otwarcie tej części. Im dalej w mecz, trzeba było podejmować decyzje. Co robić? Atakować? Uważać na kartki? Z punktu psychologicznego, to był bardzo trudny mecz. Sytuacja była ekstremalna.

– Panowała psychoza tych 36 lat bez awansu. Nieprzypadkowo Lewandowski czy Szczęsny płakali na oczach całego świata. Na ich pokoleniu i tym poprzednim było piętno. Że zmarnowali szanse. Jasne, awans z grupy nie jest osiągnięciem w skali świata. Ale już w skali Polski, patrząc na poprzednie mundiale, jak najbardziej.

– Zieliński i Lewandowski decydowali o taktyce na Francję? Ciężko nadawać takim bzdurom jakąś rangę.

– Chłopcy doskonale wiedzą, jak chcieliśmy grać na mundialu. Nie dostrzegłem w ich wypowiedziach jakiegoś wotum nieufności. Z perspektywy czasu moja nerwowa reakcja na konferencji prasowej po meczu nie była potrzebna. Ale chwilę wcześniej słyszałem słowa Lewandowskiego w szatni, co powiedział. Idę na konferencję i dostaje pytanie o jego słowa, które brzmią zupełnie inaczej. Powiem więcej, Lewandowski zadzwonił do mnie we wtorek, z urlopu i długo rozmawialiśmy. Podziękował za miejsce, w którym się znaleźliśmy na mundialu. Jasne, mogliśmy skończyć lepiej, ale nie musiał tego robić, a długo pogadaliśmy.