"Smoleńsk pierwszym atakiem Rosji na NATO?". Były szef MON punktuje teorię Macierewicza
Macierewicz: Smoleńsk aktem terrorystycznym Rosji na państwo UE i NATO
Zaskakujące słowa o katastrofie smoleńskiej wiceprezes PiS wygłosił w poniedziałek na antenie Polskiego Radia. Antoni Macierewicz zapewniał tam, że w Sejmie wkrótce odbędzie się ponowne głosowanie nad uchwałą ws. uznania Rosji za państwo terrorystyczne, w której znajdzie się zapis o odpowiedzialności Kremla za wydarzenia z 10 kwietnia 2010 roku.
Ostatnim razem do głosowania w tej sprawie nie doszło, a opozycja krzyczała do Macierewicza hasło "ruski agent", bo do uzgodnionego ponad podziałami tekstu próbował dopisać wzmianki o Smoleńsku, co przekreślało szanse na jednogłośność. Wątpliwe, aby coś w tej sprawie się zmieniło.
– Tonący Macierewicz brzytwy się chwyta. Po tym, jak skompromitował się i on, i jego komisja, szuka sposobów na odwrócenie uwagi od tej porażki i jednocześnie wykorzystuje swoją pozycję w PiS – mówi w rozmowie z naTemat.pl Tomasz Siemoniak, były minister obrony narodowej, a dziś wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej.
Co może mieć na celu Macierewicz? – Próbuje uciec od odpowiedzialności i szantażuje część opinii publicznej, próbując zatrzeć to, że komisja nic nie ustaliła. To jest kompletna niedorzeczność, nawet organy państwa nie traktują poważnie oskarżeń Macierewicza, ani prokuratura, ani minister Błaszczak – mówi Siemoniak.
Siemoniak o słowach Macierewicza: Kaczyński jest bezradny. Oni w PiS się takiego radykała boją
Jak dodaje były minister obrony, od kwietnia, gdy opublikowano raport podkomisji, "nie wykonano żadnych ruchów np. ze strony prokuratury, nie wezwano nawet rosyjskiego ambasadora".
Przypomnijmy: od 4 lutego 2016 roku do 26 lipca 2022 roku działalność podkomisji pochłonęła łącznie prawie 30 mln zł. Z niedawnych ustaleń TVN24 wynika, że międzynarodowy zespół biegłych, który powołała Prokuratura Krajowa, nie znalazł dowodów na wybuch.
Mimo to Macierewicz wciąż tezę o wybuchu powtarza, a teraz dodaje także, że katastrofa w Smoleńsku była "pierwszym atakiem terrorystycznym Rosji na państwo UE i NATO". Dlaczego? Siemoniak punktuje: – To jest kolejne działanie nastawione na jątrzenie, a Kaczyński jest wobec tego bezradny. Bo oni w PiS się takiego radykała boją.
Komentując swojego rodzaju parasol ochronny, który PiS rozpościera nad Macierewiczem, były minister obrony narodowej mówi: – Pamiętamy, jak Macierewicz walczył z Dudą, a teraz ten sam prezydent nadaje mu order Orła Białego – dodaje Siemoniak. – Macierewicz to symbol władzy PiS-u i jeden z większych szkodników ostatnich dziesięcioleci w polskiej polityce. Trzeba przypominać jego zachowania i je piętnować – kwituje polityk opozycji.
Macierewicz i sprawa rosyjskiego agenta. "Dziękuję, na razie, do widzenia"
Z reportażu opublikowanego w ubiegłym tygodniu w TVN24 wynika, zatrzymany za szpiegostwo urzędnik Tomasz L., był członkiem komisji likwidacyjnej WSI. Miał też – jak ustalili dziennikarze – "należeć do wąskiego grona bliskich współpracowników Macierewicza" i mieć dostęp do wrażliwych informacji. Macierewicz odcina się od L. i punktuje, że jego kandydaturę do komisji zatwierdzał Radosław Sikorski jako ówczesny minister obrony.
Sikorski twierdzi z kolei, że podpis pod nominacją złożył, ale potwierdzono mu wcześniej na piśmie, że sprawę komisji likwidacyjnej (podobnie jak weryfikacyjnej) piastuje z nadania Jarosława Kaczyńskiego właśnie Antoni Macierewicz.
– Zgodnie z pismem, które ujawniłem, decyzją ówczesnego premiera Jarosława Kaczyńskiego całość spraw związanych z likwidacją WSI została powierzona Antoniemu Macierewiczowi. To on sprawował kontrole tego procesu i był autorem większości nominacji personalnych – podkreślał w piątek Sikorski, dodając, że "prawą ręką Macierewicza był Sławomir Cenckiewicz".
– Ponieważ czułem już ten smród Wschodu, który robi Macierewicz, to jako formę protestu przed tym wtedy zażądałem potwierdzenia na piśmie. I dzięki temu dziś wiecie, że Jarosław Kaczyński na piśmie kazał powierzyć tę sprawę Antoniemu Macierewiczowi – mówił dziennikarzom.
Macierewicz pytany o sprawę Tomasza L. przez dziennikarza TVN 24 początkowo rzucił słuchawką. – Bardzo się cieszę, że pan do mnie dzwoni. Dziękuję panu najmocniej, na razie, do widzenia – powiedział.
W udzielonych później wywiadach podkreślał, że nie ma nic wspólnego z nominacją L. do komisji likwidacyjnej. – Wiemy na pewno, że współpracował z Federacją Rosyjską, gdy był pracownikiem ratusza – powiedział o Tomaszu L. Nie wspomniał jednak, że L. trafił do ratusza jeszcze za kadencji Lecha Kaczyńskiego.