Bracia Duffer pracują już nad spin-offem "Stranger Things". Nakręcą anime
- Bracia Duffer pracują nad spin-offem "Stranger Things".
- "Stranger Things Tokio" ma być serialem anime.
- Jak do tej pory w ramach uniwersum powstały książki, komiksy oraz gry.
O czym będzie "Stranger Things Tokio"?
O rzeczonym anime pierwsze informacje pojawiły się już na początku 2021. Portalowi What's on Netflix udało się dotrzeć do krótkiego streszczenia fabuły. "Spotkanie z Drugą Stroną przeradza się w wielką przygodę dla kochających gry wideo bliźniaków miekszających na obrzeżach Tokio lat 80." – taką historię ma opowiedzieć serial "Stranger Things Tokio".
Produkcja podobno zaplanowana jest na sześć godzin. Bracia Duffer na początku lipca gościli w podcaście Happy Sad Confused, w którym zdradzili nieco szczegółów na temat nadchodzącego spin-offu.
Dufferowie przekazali, że ich nowy projekt jest czymś "w 1000% różnym" od serialu, z którego są znani. Mat Duffer dodatkowo dodał, że choć historia będzie się łączyć z uniwersum "Stranger Things", ważniejszy będzie sposób opowiedzenia historii.
Przypomnijmy, że w ramach świata stworzonego przez braci Duffer powstały już dzieła rozszerzające uniwersum. Wśród nich są gry wideo ("Stranger Things 3: Gra" i "Stranger Things: 1984"), książki (m.in. "Stranger Things. Mroczne umysły", "Wszyscy mówią na mnie Max") oraz komiksy (m.in. "Po drugiej stronie" oraz "Stranger Things. Obóz naukowy").
Czwarty sezon "Stranger Things 4"
Przypomnijmy, że ostatni sezon serialu pojawił się w dwóch częściach. Pierwsza odsłona "Stranger Things 4" zadebiutowała na Netfliksie 27 maja, a druga 1 lipca. Produkcja ponownie okazała się gigantycznym hitem platformy, choć bracia Duffer zagrali ryzykownie, gdyż odcinki pierwszej części trwały ponad godzinę, a odcinki drugiej kolejno: 1 h 25 min. oraz 2 h 30 min.
"'Stranger Things' jest serialem, który albo pokochamy od razu, albo zupełnie nie zrozumiemy jego fenomenu. Nie można jednak odmówić Netfliksowi tego, że nakręcił jedną z najbardziej przełomowych i dopracowanych produkcji 'telewizyjnych' ostatnich lat" – recenzował dla naTemat Bartosz Godziński.
Chociaż serial przypadł do gustu widzom i krytykom, nie obyło się jednak bez małych wpadek. Jedną z nich były niektóre efekty specjalne.
"CGI we wszystkich odcinkach było obłędne, a dodatkowo w wielu scenach wykorzystywano tradycyjne techniki. Np. Vecna wyglądał tak przerażająco, bo aktor Jamie Campbell Bower zakładał bardzo realistyczny kostium" – pisał Godziński.
"Kiedy jednak w finałowym odcinku oglądaliśmy metamorfozę Jedynki i jego teleportację na Drugą Stronę, efekty przypominały te z filmów Marvela... sprzed co najmniej 10 lat. I jeszcze to slow-motion, które jest nadużuwane. Popsuło mi to cały odbiór" – dodał.