Stępień wydała całe oszczędności na ratowanie Oliwiera. "Co mogłam, to sprzedałam"

Joanna Stawczyk
29 grudnia 2022, 13:41 • 1 minuta czytania
Magdalena Stępień od pięciu miesięcy pogrążona jest w żałobie po śmierci syna Oliwiera. Modelka z całych sił próbuje powrócić do normalnego życia. Ostatnio całkowicie oddaje się pracy, a tam na chwilę zapomina o bólu. Wsparła ją koleżanka, która zatrudniła ją u siebie. Po śmierci dziecka celebrytka została bez funduszy na życie, mimo tego, że zakładała zbiórki na leczenie malca.
Magda Stępień wydała całe oszczędności na synka. "Co mogłam to sprzedałam" Fot. Instagram.com / @magdalena___stepien

Magda Stępień wydała całe oszczędności na synka. "Co mogłam sprzedałam"

Po dramatycznej walce z rzadkim nowotworem wątroby pod koniec lipca zmarł syn Magdaleny Stępień i Jakuba Rzeźniczaka. Chłopiec miał niespełna rok, a o jego życie długo walczyli rodzice, chcący zapewnić mu najlepszych specjalistów.

Wymagało to gigantycznych nakładów finansowych. Modelka zebrała pieniądze w internetowej zbiórce i wyleciała z synem do Izraela, gdzie maluch był leczony w specjalistycznej klinice. Niestety po pół roku Oliwier odszedł, a jego śmierć poruszyła całą Polskę. Stępień wówczas zniknęła z mediów społecznościowych, a pierwszy wpis po przerwie opublikowała dopiero pod koniec września. Obecnie modelka publikuje głównie posty, które dotyczą jej zmarłego dziecka. Udzieliła też kilku szczerych wywiadów, w tym Darii Różańskiej dla naTemat. – Tak, na początku człowiek nie ma pojęcia, do czego doszło. Mechanicznie wykonuje się wszystkie te czynności. Po pogrzebie to wszystko zaczyna do człowieka dochodzić. I patrzy się na to z perspektywy czasu i myśli: jego już nie ma, nie będzie. I co ja teraz mam ze sobą zrobić? – powiedziała.

– Wszystko traci sens. Człowiek próbuje żyć, ale tak naprawdę ma już wszystko gdzieś. Ciężko jest wszystko poukładać, ciężko jest dalej iść. Tylko ten, kto doświadczył śmierci dziecka, jest mnie w stanie zrozumieć – podkreśliła. Stępień pragnie wspierać ludzi, których spotkała podobna tragedia.

Szczególnie trudnym okresem był dla niej ostatnio świąteczny czas. "Wesołych świąt mojemu dziecku w niebie" – napisała w Boże Narodzenie.

Celebrytka nieraz podkreśliła, że może liczyć na wsparcie rodziny oraz przyjaciół. Na różne eventy "do ludzi" wyciąga ją, chociażby, czy też jej przyjaciółka Anna Markowska, modelka a prywatnie partnerka Kuby Wojewódzkiego. Pomocną dłonią czy słowem otuchy służy Stępień także dziennikarka Anna Wendzikowska.

Choć bywa naprawdę ciężko, celebrytka stara się powoli budować swoje życie na nowo. W ostatniej rozmowie z magazynem "Party" podkreśliła, że zawodowe obowiązki stawiają ją do pionu.

"Pracuję u mojej koleżanki. Gdyby nie ludzie, którzy mnie otaczają i to, że dostałam do nich wsparcie, możliwość pracy i wypełnienia tego czasu do maksimum, to też by było bardzo trudno. Dlatego staje pomału na nogi. To też nie jest tak, że jesteś w stanie nagle pójść do pracy i super się cieszyć wszystkim" – zaznaczyła.

"Wiadomo, że pracujesz, ale to inaczej wszystko wygląda, więc jestem wdzięczna, bo jakbym pracowała w jakiejś korporacji to nie wiem, jakby to było" – dodała Stępień. "Mam takie chwile, że muszę sobie popłakać, taki flashback z tego, co się wydarzyło i to jest bardzo trudne" – przyznała.

Stępień w wywiadzie nawiązała do pieniędzy. Pobyt syna w zagranicznej klinice doszczętnie ją spłukał. Całe oszczędności poszły na rzecz leczenia Oliwiera i utrzymania się w Izraelu. Modelka stara się powoli odbudować swój budżet, choć jak sama podkreśla, w obliczu takiej tragedii, pieniądze w ogóle przestają mieć znaczenie, bo są rzeczy, których kupić się nie da np. zdrowie i życie.

Wszystko, co mogłam sprzedać, sprzedałam, np. moje ubrania. Ja nie miałam wiele oszczędności. Tym bardziej, że wychowywałam go sama, nie pracowałam, więc utrzymanie było trudne. W Izraelu było bardzo drogo. Teraz pomału staje na nogi, próbuję odbić się od tego wszystkiego. Ale pieniądze nie mają już dla mnie takiego znaczenia. Magdalena Stępieńwywiad dla "Party"

"Ja straciłam swój najcenniejszy dar i skarb i to było dla mnie bezcenne, a teraz te pieniądze są, a jutro może ich nie być" – podsumowała wymownie Stępień.