"To oczywiste". Czarnek tłumaczy się z zapowiedzi zwolnień nauczycieli. Atakuje też Tuska

Wioleta Wasylów
30 grudnia 2022, 12:35 • 1 minuta czytania
Zapowiedź Przemysława Czarnka dotycząca zwolnienia 100 tys. nauczycieli "w perspektywie najbliższych 2-3 lat" wzbudziła ogromne kontrowersje. Teraz minister edukacji odniósł się do swoich słów w programie "#Jedziemy" na antenie TVP Info. Przy tej okazji nie omieszkał zaatakować Donalda Tuska oraz środowiska lewicowe.
Przemysław Czarnek tłumaczy się z decyzji o zwolnieniu nauczycieli. Fot. Mateusz Grochocki / East News

W czwartek minister edukacji Przemysław Czarnek w rozmowie z Radiem Zet przyznał, że w najbliższych kilku latach szykują się masowe zwolnienia nauczycieli. To wzbudziło liczne protesty, ponieważ – jak podkreśla wielu komentatorów, w tym organizacje zrzeszające nauczycieli – i tak jest zbyt mało nauczycieli; a ci, którzy są, są przepracowani.


Szef resortu edukacji stwierdził, że dużych zwolnień nie trzeba się obawiać jeszcze w najbliższym roku, "ale w perspektywie 2-3 lat na 100 procent już tak". Podkreślił, że najbardziej dotknie to kadry w szkołach średnich.

– Wiedzą to dyrektorzy liceów, choćby takich, jak w Prudniku, którzy nie zatrudniają dodatkowo nauczycieli, tylko wolą dać nadgodziny nauczycielom. To powoduje, że tych nauczycieli nie będzie trzeba zwalniać – oznajmił.

Po dociekaniach prowadzącego Czarnek sprecyzował, że pracę stracić może "około 100 tys. nauczycieli z 700 tys. nauczycieli pracujących", i to "ze wszystkich specjalizacji": tak z języka polskiego, w-f, jak i np. fizyki czy chemii. Nie wskazał jednak skąd takie liczby.

Próbował też przekonywać, że takie "cięcia" wynikną z tego, iż "do szkół będzie chodziło mniej dzieci". – Wchodzi potężny niż demograficzny, zwłaszcza do szkół średnich i to będzie powodowało, że nauczycieli będzie tam za dużo. Trzeba przygotować rozwiązania, które umożliwią pewnej ich grupie odejść na emeryturę – ocenił.

Czarnek tłumaczy się z konieczności zwolnienia nauczycieli i... robi przytyk do Tuska i lewicy

Po raz kolejny Czarnek tłumaczył swoje stanowisko w programie "#Jedziemy" na antenie TVP Info. Stwierdził, że "w ostatnich ok. 20 latach ubyło w systemie oświaty 1,5 miliona dzieci, a w następnych kilku latach ubędzie, z uwagi na niż demograficzny, który się przetacza przez polskie szkoły, następne kilkaset tysięcy dzieci". – Oczywiste jest, że będzie się to wiązało z jakimiś konsekwencjami po stronie zatrudnienia nauczycieli – dodał.

Jak ma w swoim zwyczaju, musiał podczas swojej wypowiedzi zrobić też niewybredny przytyk do lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska oraz do środowisk lewicowych. Te drugie starał się obarczyć winą za... słaby przyrost naturalny.

Rzucił, że mała liczba dzieci wynika z tego, iż "niestety i rodzicielstwo, i życie jako takie jest zwalczane przez środowiska lewackie". Dodał, że krytykują one jego – jak sam ocenił – "odpowiedzialne podejście do sprawy".

Natomiast oskarżenia o to, że w szkołach wciąż brakuje odpowiedniej liczby nauczycieli, nazwał "zaklinaniem rzeczywistości przez ludzi z lewicy, takich jak pani (Agnieszka) Dziemianowicz-Bąk czy pan (Tomasz) Trela".

– To nieprawda. Będzie za dużo nauczycieli w perspektywie następnych kilku lat, 2, 3, 4 lat. Mniej więcej za 2-3 lata rozpocznie się ten proces – szedł w zaparte.

Na koniec uderzył w Tuska ws. wcześniejszych emerytur zawodowych. – Należy rozpocząć dyskusję na temat tego, jak przywrócić uprawnienie, które zabrał nauczycielom nie kto inny jak opposition führer, przywódca opozycji – prawdopodobnie też Lewicy – pan Donald Tusk. Otóż w 2009 roku on i jego rząd zabrali nauczycielom wcześniejszą emeryturę po 20 latach pracy przy tablicy i 30 latach pracy w ogóle – zarzucił mu.