Brat 17-latki ujawnia kulisy wypadku radiowozu. "Kiedy powiedziałem, kim jestem, miny im zrzedły"

Alan Wysocki
09 stycznia 2023, 10:00 • 1 minuta czytania
Dawidy Bankowe (woj. mazowieckie) znalazły się na medialnym świeczniku za sprawą zaskakujących okoliczności wypadku radiowozu. Dwóch policjantów rozbiło się o drzewo, a na tyle pojazdu siedziały dwie nastolatki. Teraz głos zabrał brat jednej z poszkodowanych.
Wypadek w Dawidach Bankowych. Brat 17-latki: żartowali, śmiali się. Fot. Piotr Kamionka / Reporter / East News

Wypadek w Dawidach Bankowych. Brat 17-latki: żartowali, śmiali się

Informacje o wypadku, do którego doszło w Dawidach Bankowych, szybko pojawiły się na nagłówkach. Sprawa może wydawać się prosta. Radiowóz uderza w drzewo. W środku jest dwóch funkcjonariuszy, obaj trzeźwi.

Potem jednak okazało się, że na tyle wozu była 17-latka i 19-latka. Żadna z nich nie była osobą zatrzymaną. Wcześniej obie, wraz z grupą znajomych, zgłosiły służbom pożar traw.

– Po przejechaniu około dwóch kilometrów policjant kierujący radiowozem nie wyrobił na zakręcie, uderzył w drzewo. Drugi z nich miał krzyknąć: "a teraz sp******ać!". Dziewczyny były przerażone. To wszystko było jak z filmu, jak z horroru – opowiedziała TVN24 matka 17-latki.

Teraz głos zabrał brat 17-latki, który stawił się na miejscu wypadku, by udzielić pomocy dziewczynom. – Radiowóz był rozbity, policjanci żartowali, śmiali się. Nie wyglądali na specjalnie przejętych. Dopiero kiedy powiedziałem, kim jestem, miny im zrzedły – powiedział dla "Faktu".

Na miejscu miał stawić się sam komendant pruszkowskiego wydziału policji. – Prosiłem też, by przebadać ich na obecność narkotyków, ale usłyszałem, że się tego nie robi. Moje wątpliwości wzbudziło zachowanie jednego z policjantów. Kiedy szarpnął za drzwi od karetki, klamka mu w rękach została – dodał.

Co stało się w Dawidach Bankowych? Tajemnicze okoliczności wypadku

Warto podkreślić, że w rozmowie z TVN24 rzeczniczka prasowa Komendy Powiatowej Policji w Pruszkowie wyjaśniła, iż funkcjonariusze zostali przebadani alkomatem. – Wracając z interwencji, policjant stracił panowanie nad kierownicą i uderzył w drzewo. Na miejscu policjanci zostali przebadani przez pogotowie ratunkowe. Byli trzeźwi – przekazała Karolina Kańka.

U 17-latki zdiagnozowano złamanie kości nosowo-czaszkowej z przemieszczeniem, stłuczenia barku oraz szczęki. Druga z dziewczyn nie wymagała hospitalizacji. Obecnie funkcjonariusze będą wyjaśniać, w jaki sposób poszkodowane znalazły się w policyjnym radiowozie.

Głos za pośrednictwem mediów społecznościowych zabrał również Roman Giertych. – To było uprowadzenie, mieliśmy do czynienia z nielegalnym pozbawieniem wolności – zarzucił – Wybrał jedną z dziewczyn i kazał jej wsiąść do samochodu. (...) Zdaniem mojej klientki one miały szczęście, że doszło do tego wypadku – dodał.