Nawet Kaczyński ma nie wierzyć, że uda się dostać pieniądze z KPO. "Sprawa skazana na porażkę"

Dorota Kuźnik
11 stycznia 2023, 08:13 • 1 minuta czytania
Choć miliardy z Krajowego Planu Odbudowy są tematem, który od miesięcy zajmuje opinię publiczną, to przez rządzących spychane są na margines. Według nieoficjalnych ustaleń Wirtualnej Polski nawet Jarosław Kaczyński, ma nie wierzyć w to, że uda się uzyskać te fundusze z UE.
Nawet Kaczyński nie wierzy w pieniądze z KPO. "Sprawa skazana na porażkę" Fot. Jakub Kaminski / East News

Czy to właśnie pieniądze z KPO będą języczkiem u wagi w zbliżającej się kampanii wyborczej? Wiele na to wskazuje. O tym, że sytuacja negocjacji ws. odblokowania unijnych miliardów nie jest najlepsza, ma świadczyć stanowisko władz PiS w tej sprawie. A w zasadzie brak stanowiska. Nawet Jarosław Kaczyński, który po rekonwalescencji w szpitalu wraca do polityki, podobno nie planuje zabierać głosu w tej sprawie.

Kaczyński w sprawie KPO nabiera wody w usta

Kaczyński ma dzisiaj pojawić się w Sejmie, który procedować ma ważne dla lidera PiS ustawy. Chodzi o zmiany w Kodeksie wyborczym oraz rozpoczęcie prac nad powołaniem komisji, która ma badać wpływy rosyjskie w Polsce. I być może w tej sprawie Kaczyński zabierze głos, ale raczej nie na temat KPO.

Wirtualna Polska nieoficjalnie podaje, że Jarosław Kaczyński nie wierzy, że rządowi uda się szybko odblokować miliardy z programu, co zresztą mieli potwierdzić redakcji anonimowi rozmówcy. Wcześniej konieczna byłaby nowelizacja przepisów o Sądzie Najwyższym.

– Dlatego prezes woli w ogóle o tym publicznie nie wspominać – twierdzi jeden z informatorów portalu.

Jego zdaniem w przypadku KPO nie ma więc o czym mówić, bo "sprawa jest skazana na porażkę", a prezes Kaczyński nie chce brać za nią odpowiedzialności. – Jak to się mówi ładnie ostatnio: "gospodarzem tej sprawy jest pan premier" – powiedział polityk Prawa i Sprawiedliwości.

KPO, czyli być albo nie być Morawieckiego

Unijne miliardy są uważane w środowisku politycznym za ostatnią deskę ratunku dla Mateusza Morawieckiego. Polityk cieszy się coraz mniejszą popularnością wśród wyborców, a do tego dochodzi szereg tarć wewnątrz w Zjednoczonej Prawicy. Spór Morawiecki-Ziobro wszedł zresztą niedawno nawet na inny – wyższy poziom, a politycy nawet wzajemnie się łajali. Morawiecki od jednej z ziobrystek dowiedział się, chociażby, że jest "sympatycznym banksterkiem".

Odblokowanie pieniędzy z KPO mogłoby dla Morawieckiego stać się więc nadzieją na to, że jego rola w rządzie zostanie umocniona. Na razie jednak wszystko sprowadza się do sporu, którego próby łagodzenia wychodzą bardzo pokracznie, o czym pisaliśmy zresztą tutaj.

Przełomowym momentem miało być spotkanie, do którego doszło między Morawieckim a Ziobrą. Choć obwieszczono sukces, redakcja Onetu wskazała, że Ziobro z Morawieckim raczej nie mają szans się dogadać.

"Umowa przewiduje, że najpierw premier Mateusz Morawiecki ma do ustawy zmieniającej sądy – a dzięki temu uruchamiającej środki z Krajowego Planu Odbudowy – przekonać niechętnego jej prezydenta. A dopiero potem wrócić do negocjacji ze Zbigniewem Ziobrą – z gwarancją, że Duda projektu nie zawetuje" – sugerował niedawno Onet.

Problem polega jednak na tym, że Andrzej Duda głośno atakuje projekt ustawy, który rząd uzgodnił z Brukselą, więc Ziobro liczy, że Morawiecki się z Dudą nie dogada. To z kolei mogłoby oznaczać brak szans na KPO, a c za tym idzie, polityczny koniec Mateusza Morawieckiego.

Donald Tusk wielokrotnie mówił zaś, że jest w stanie doprowadzić do szybkiego odblokowania pieniędzy, co sugeruje, że temat KPO stanie się wiodącym wątkiem zbliżającej się kampanii wyborczej.