Nawet Kaczyński ma nie wierzyć, że uda się dostać pieniądze z KPO. "Sprawa skazana na porażkę"
- Jarosław Kaczyński przez ostatnie tygodnie przebywał w szpitalu, po problemach zdrowotnych związanych z kolanem
- Wiele wskazuje na to, że w środę (11 stycznia) polityk pierwszy raz ma pojawić się w sejmie, w którym procedowane mają być ważne dla PiS ustawy
- Kaczyński ma nie odnosić się do gorącego tematu KPO, który to doprowadził do sporu między częścią PiS Morawieckiego oraz politykami Zbigniewa Ziobry
- Nieoficjalnie jednak nie wierzy, że Zjednoczonej Prawicy uda się uzyskać pieniądze z KPO
Czy to właśnie pieniądze z KPO będą języczkiem u wagi w zbliżającej się kampanii wyborczej? Wiele na to wskazuje. O tym, że sytuacja negocjacji ws. odblokowania unijnych miliardów nie jest najlepsza, ma świadczyć stanowisko władz PiS w tej sprawie. A w zasadzie brak stanowiska. Nawet Jarosław Kaczyński, który po rekonwalescencji w szpitalu wraca do polityki, podobno nie planuje zabierać głosu w tej sprawie.
Kaczyński w sprawie KPO nabiera wody w usta
Kaczyński ma dzisiaj pojawić się w Sejmie, który procedować ma ważne dla lidera PiS ustawy. Chodzi o zmiany w Kodeksie wyborczym oraz rozpoczęcie prac nad powołaniem komisji, która ma badać wpływy rosyjskie w Polsce. I być może w tej sprawie Kaczyński zabierze głos, ale raczej nie na temat KPO.
Wirtualna Polska nieoficjalnie podaje, że Jarosław Kaczyński nie wierzy, że rządowi uda się szybko odblokować miliardy z programu, co zresztą mieli potwierdzić redakcji anonimowi rozmówcy. Wcześniej konieczna byłaby nowelizacja przepisów o Sądzie Najwyższym.
– Dlatego prezes woli w ogóle o tym publicznie nie wspominać – twierdzi jeden z informatorów portalu.
Jego zdaniem w przypadku KPO nie ma więc o czym mówić, bo "sprawa jest skazana na porażkę", a prezes Kaczyński nie chce brać za nią odpowiedzialności. – Jak to się mówi ładnie ostatnio: "gospodarzem tej sprawy jest pan premier" – powiedział polityk Prawa i Sprawiedliwości.
KPO, czyli być albo nie być Morawieckiego
Unijne miliardy są uważane w środowisku politycznym za ostatnią deskę ratunku dla Mateusza Morawieckiego. Polityk cieszy się coraz mniejszą popularnością wśród wyborców, a do tego dochodzi szereg tarć wewnątrz w Zjednoczonej Prawicy. Spór Morawiecki-Ziobro wszedł zresztą niedawno nawet na inny – wyższy poziom, a politycy nawet wzajemnie się łajali. Morawiecki od jednej z ziobrystek dowiedział się, chociażby, że jest "sympatycznym banksterkiem".
Odblokowanie pieniędzy z KPO mogłoby dla Morawieckiego stać się więc nadzieją na to, że jego rola w rządzie zostanie umocniona. Na razie jednak wszystko sprowadza się do sporu, którego próby łagodzenia wychodzą bardzo pokracznie, o czym pisaliśmy zresztą tutaj.
Przełomowym momentem miało być spotkanie, do którego doszło między Morawieckim a Ziobrą. Choć obwieszczono sukces, redakcja Onetu wskazała, że Ziobro z Morawieckim raczej nie mają szans się dogadać.
"Umowa przewiduje, że najpierw premier Mateusz Morawiecki ma do ustawy zmieniającej sądy – a dzięki temu uruchamiającej środki z Krajowego Planu Odbudowy – przekonać niechętnego jej prezydenta. A dopiero potem wrócić do negocjacji ze Zbigniewem Ziobrą – z gwarancją, że Duda projektu nie zawetuje" – sugerował niedawno Onet.
Problem polega jednak na tym, że Andrzej Duda głośno atakuje projekt ustawy, który rząd uzgodnił z Brukselą, więc Ziobro liczy, że Morawiecki się z Dudą nie dogada. To z kolei mogłoby oznaczać brak szans na KPO, a c za tym idzie, polityczny koniec Mateusza Morawieckiego.
Donald Tusk wielokrotnie mówił zaś, że jest w stanie doprowadzić do szybkiego odblokowania pieniędzy, co sugeruje, że temat KPO stanie się wiodącym wątkiem zbliżającej się kampanii wyborczej.