RPO reaguje ws. wypadku radiowozu z nastolatkami. Zwrócił się do prokuratury

Katarzyna Nowak
11 stycznia 2023, 11:16 • 1 minuta czytania
Rzecznik Praw Obywatelskich Marcin Wiącek zabrał głos w sprawie wypadku radiowozu, do którego policjanci zaprosili nastolatki. Po tym, jak pojazd, którym przewozili 17-latkę i 19-latkę rozbił się na drzewie, nie udzielili poszkodowanym pomocy. "Szczególne zaniepokojenie budzi próba ukrycia przez funkcjonariuszy faktu przewożenia radiowozem osób postronnych" – wskazuje RPO.
Marcin Wiącek fot. Piotr Molecki/East News

Marcin Wiącek w oświadczeniu opublikowanym we wtorek na stronie internetowej biura Rzecznika Praw Obywatelskich apeluje do prokuratury i policji o przekazanie informacji dotyczących wypadku radiowozu z młodymi dziewczynami. Chodzi o zdarzenie z 2 stycznia: wówczas w Dawidach Bankowych pod Warszawą policyjny radiowóz rozbił się na drzewie.

Dzień później na jaw wyszło, że w trakcie wypadku w pojeździe były dwie nastolatki. Nie były oficjalnie zatrzymane. Starszej z nich, 19-latce, jeden z policjantów miał kazać wejść do radiowozu, choć nie popełniła wcześniej przestępstwa i była jedynie spisywana. 17-latka miała wsiąść do pojazdu razem z nią, bo 19-latka bała się jechać z policjantami sama.

Z relacji dziewczyn i ich rodzin, a także pełnomocnika jednej z nich, wynika, że jeden z policjantów kierował do nastolatek niewybredne żarty. Po wypadku dziewczyny były poszkodowane, mimo to policjanci nie udzielili im pomocy (jedna miała m.in. złamany nos) - miały usłyszeć, że "teraz mają sp***".

Czytaj też: "To było uprowadzenie". Giertych z nowymi informacjami o wypadku radiowozu z nastolatkami

Rzecznik Praw Obywatelskich prosi prokuraturę i policję o informacje ws. wypadku radiowozu

Jak wskazano w oświadczeniu Marcina Wiącka, RPO postanowił zająć się sprawą wypadku z własnej inicjatywy i zwrócił się w tej sprawie do organów ścigania.

RPO podkreśla: "Szczególne zaniepokojenie Rzecznika budzi szeroko opisany w mediach fakt nieudzielenia pomocy medycznej nastolatkom poszkodowanym w wypadku, które z niewyjaśnionych powodów były przewożone radiowozem, a także próba ukrycia przez funkcjonariuszy faktu przewożenia radiowozem osób postronnych".

Rzecznik Praw Obywatelskich relacjonuje, że poprosił Prokuraturę Rejonową w Pruszkowie o informacje nt. dotychczasowego przebiegu postępowania w tej sprawie. "[RPO Wiącek - red.] pyta, jakie czynności procesowe zostały dotychczas podjęte oraz jakie czynności są  planowane dalszej kolejności" – poinformowano.

To nie wszystko, bo RPO zwrócił się także do Komendanta Powiatowego Policji w Pruszkowie "z prośbą o wyjaśnienia dotyczące zdarzenia oraz o informacje o czynnościach wyjaśniających i ewentualnie postępowań dyscyplinarnych wszczętych wobec tych funkcjonariuszy".

Dowódca patrolu zawieszony, postępowanie przejmuje prokuratura w Warszawie

Przypomnijmy, że przed tydzień wobec dwóch policjantów, którzy przewozili nastolatki, nie wyciągnięto żadnych konsekwencji służbowych (poszli na zwolnienia lekarskie, zakazano im jedynie prowadzenia pojazdów służbowych i rozpoczęto postępowanie dyscyplinarne).

Dopiero we wtorek 10 stycznia przekazano, że komendant stołeczny policji zdecydował też o zawieszeniu dowódcy patrolu i przejął postępowanie dyscyplinarne wobec dwóch funkcjonariuszy.

We wtorek wieczorem poinformowano także, że sprawę przejęła od pruszkowskiej jednostki Prokuratura Okręgowa w Warszawie. Wcześniej światło dzienne ujrzały nowe relacje znajomych nastolatek. – Teksty policjantów miały taki podtekst erotyczny, jakby sobie flirtowali – mówili dziennikarzom Onetu.

Głos zabrał także brat 17-latki, który przyjechał na miejsce wypadku, by udzielić pomocy dziewczynom. – Radiowóz był rozbity, policjanci żartowali, śmiali się. Nie wyglądali na specjalnie przejętych. Dopiero kiedy powiedziałem, kim jestem, miny im zrzedły – mówił.

Czytaj też: Brat 17-latki ujawnia kulisy wypadku radiowozu. "Kiedy powiedziałem, kim jestem, miny im zrzedły"