Anna Lewandowska szczerze o poronieniu. "Byliśmy tuż po ślubie, chcieliśmy mieć dzieci"
- Anna Lewandowska, w reakcji na słowa Jarosława Kaczyńskiego o "dawaniu w szyję", zwierzyła się, że choć bardzo pragnęła potomstwa, to niestety poroniła
- W najnowszym wywiadzie żona Roberta zdradziła więcej szczegółów z tamtego trudnego okresu w życiu
Szerokim echem odbiło się jedno z wystąpień Jarosława Kaczyńskiego, który uznał, że "kobiety dają w szyję", dlatego w Polsce rodzi się za mało dzieci. Skandaliczna wypowiedź prezesa PiS doczekała się bardzo ostrych reakcji. Swoje zdanie w tej sprawie przedstawiła też Anna Lewandowska.
Trenerka przyznała, że czuje się "bardzo dotknięta ostatnimi wypowiedziami". Przed laty bardzo chciała założyć rodzinę, ale nie było to łatwe. "Lewa" zdradziła wówczas, że straciła ciążę. "Bycie mamą było moim największym marzeniem. Zanim się spełniło niestety, podobnie jak inne kobiety, doświadczyłam także poronienia" – zdradziła w poście na Facebooku.
Lewandowska otworzyła się na temat poronienia
Na łamach najnowszego wydania magazynu "Twój Styl" pojawiła się szczera rozmowa z Anną Lewandowską. Trenerka zwierzyła się, jakie przeciwności losu musiała pokonać, aby w końcu zostać mamą. Na początku wróciła wspomnieniami do czasów, gdy "Lewy" grał jeszcze w trzeciej lidze. – Niewiele zarabialiśmy. Składaliśmy się na zakupy po połowie. Większe pieniądze przyszły w Poznaniu, a pierwszy dom kupiliśmy po przeprowadzce do Monachium. I wtedy przekonałam się, że szczęścia nie można kupić, bo poważnie zachorowałam. O północy zadzwonił lekarz, przyszły wyniki badań: Hepatitis C, czyli wirusowe zapalenie wątroby. Byliśmy tuż po ślubie, chcieliśmy mieć dzieci. Pół roku czekałam na lek. Kuracja była wyniszczająca, ale wyzdrowiałam i znów mogliśmy się starać o dziecko. Tylko to nie było proste – przyznała. Kiedy w końcu się udało i Lewandowska zaszła w ciążę, radość nie trwała długo.– Gdy wreszcie test wyszedł pozytywny i ledwo zdążyliśmy się ucieszyć, poroniłam – ujawniła.
– Mój organizm był osłabiony, choroba mogła doprowadzić do marskości wątroby. Umiem walczyć o siebie, ale wtedy byłam bezradna, zamykałam się w sobie. Szłam na trening i siedziałam w sali godzinami, żeby zagłuszyć złe myśli. To był najtrudniejszy moment w moim życiu, ale nagle stało się coś, co trudno mi zrozumieć – dodała.
W kolejnej części wywiadu wspomniała, że "w jej życiu stał się cud", po tym, jak postanowiła pozamykać pewne niedokończone sprawy. Warto wspomnieć, że sportsmenka długo nie potrafiła wybaczyć ojcu tego, iż porzucił rodzinę. Anna miała wtedy 12 lat.
– Trzy dni po tym, jak straciłam ciążę, w niedzielę poszłam na mszę – wspomina. Modliłam się o dziecko. Taka chwila wycisza, układa w głowie. Wyszłam z kościoła oczyszczona ze złych emocji i uświadomiłam sobie, że chcę coś uporządkować: wybaczyć ojcu. Napisałam SMS: "Tato, wybaczam ci". Dwa miesiące później byłam w ciąży – wyznała.
Dziś Anna i Robert Lewandowscy są szczęśliwymi rodzicami dwóch dziewczynek, 5-letniej Klary i 2-letniej Laury.