Ostre komentarze polityków po zaręczynach Moskala w Bogdance. "Ktoś chyba zidiociał"

Katarzyna Rochowicz
13 stycznia 2023, 14:35 • 1 minuta czytania
Niedawno media obiegła informacja o zaręczynach Michała Moskala, określanego "pupilem" Jarosława Kaczyńskiego. Wydarzenie to wywołało spore zamieszanie i oburzenie opinii publicznej. TVN24 postanowił zapytać polityków w Sejmie o tę sprawę. Odpowiedzi są... bezpośrednie.
Politycy komentują zaręczyny Michała Moskala w kopalni Bogdanka. Fot. Krzysztof Radzki

W czwartek 12 stycznia informowaliśmy o zaręczynach jednego z najbliższych współpracowników Jarosława Kaczyńskiego. Jak ustalił Onet, Michał Moskal postanowił uczynić to z partnerką w kopalni Bogdanka na Lubelszczyźnie dokładnie 30 grudnia ubiegłego roku.

Sprawa jest o tyle kontrowersyjna, że na podstawie informacji uzyskanych od anonimowych pracowników kopalni, wskazywany jest szereg przepisów, które zostały złamane podczas półgodzinnego pobytu postronnych osób w kopalni. Co więcej, jak podała "Rzeczpospolita", górnicy wyliczają, że na podstawie obecnych cen węgla, ta półgodzinna przerwa mogła kosztować kopalnię nawet kilka milionów złotych.

Ostre komentarze po zaręczynach. "To jest głupota"

TVN24 postanowił spytać o kwestię zaręczyn w kopalni polityków w Sejmie. Rzecznik rządu Piotr Müller stwierdził, że jeśli wszystko przebiegło zgodnie z oświadczeniami, a takie jest oświadczenie ze strony spółki, to nie widzi w tym nic złego. Innego zdania jest wicemarszałek Sejmu Piotr Zgorzelski, który powiedział z kolei, że... "ktoś chyba zidiociał".

– W kopalni się zaręczać? No naprawdę odjechali na całej prostej i skończą źle. Przekraczają granicę śmieszności, a to w polityce jest granica zabójcza – powiedział polityk z PSL.

– Nawet żenujące jest to, że ja muszę takie sprawy komentować. To jest po prostu tak głupie i beznadziejne. I pokazuje, jak bardzo są oderwani od rzeczywistości. Pycha kroczy przed upadkiem – dodał Zgorzelski.

O zdanie został zapytany także poseł KO Paweł Poncyljusz. – To jest głupota, nadgorliwość, bo jak rozumiem kierownictwo Bogdanki, mając świadomość, że to jest człowiek blisko Jarosława Kaczyńskiego, są w stanie zrobić stójkę na nosie – powiedział.

Dodał, że kierownictwo Bogdanki pozwalając na to wydarzenie, skompromitowała siebie i dała "taki gest wobec tych, którzy tam codziennie zjeżdżają pod ziemię, że oni mają być tylko scenografią do tego, żeby jakiś młody łepek od Kaczyńskiego mógł się zaręczyć i potem wrzucić zdjęcie na Instagrama czy filmik na TikToka".

"Kiedy para odeszła, doszło do niebezpiecznej sytuacji"

Jak przekazał Onet, wśród osób, które zjechały około 960 metrów pod ziemię był 28-letni Michał Moskal z partnerką, Kasjan Wyligała, wiceprezes zarządu Bogdanki ds. strategii i rozwoju oraz członek rady nadzorczej Enea S.A. Mariusz Romańczuk. Kilkanaście minut później Moskal oświadczył się swojej partnerce, która przyjęła oświadczyny.

Moskal jednak nie pochwalił się tym faktem w mediach społecznościowych. Onet mimo to, potwierdził tę informację w trzech niezależnych źródłach. Rozmówcy twierdzą, że brak jakiejkolwiek wzmianki o tym wydarzeniu ich nie dziwi, gdyż według ich wiedzy miały zostać naruszone w kopalni procedury bezpieczeństwa.

– Kiedy para odeszła, doszło do niebezpiecznej sytuacji, która mogła stanowić zagrożenie dla zdrowia i życia. Nie tylko dla nich samych, ale również dla górników – powiedziała osoba znająca kulisy zaręczyn Michała Moskala. Jak czytamy, każdy zjazd pod ziemię wymaga pisemnej zgody. Onet zapytał o nią Bogdankę, a także czy goście spoza kopalni przeszli odpowiednie badania oraz, czy wizyta wstrzymała prace górników. W oświadczeniu rzecznik prasowy Marcin Kujawiak odniósł się tylko do kwestii bezpieczeństwa, zapewniając, że dochowano wszelkich procedur.