Jan Strzeżek #TYLKONATEMAT: PiS to obciach. Wystarczy wejść na TikToka i zobaczyć, co o nich mówią
Niespodziewanie upadł projekt nowej "ustawy inwigilacyjnej", która miała dać władzy łatwiejszy dostęp do e-maili i komunikatorów internetowych. Jak zna pan dawnych kolegów ze Zjednoczonej Prawicy… to już ostatni taki kontrowersyjny pomysł w roku wyborczym?
Jan Strzeżek: Ależ w żadnym wypadku! Rok wyborczy będzie rokiem, kiedy Prawo i Sprawiedliwość szczególnie będzie chciało mieć pełną kontrolę.
Po pierwsze nad tym, co robią politycy opozycji – na pewno będą w nich wycelowane kolejne tego typu pomysły, bo PiS pewnie bardzo się podobało, gdy w 2019 roku mógł czytać każdą wiadomość z telefonu senatora Brejzy. Po drugie, będą chcieli kontrolować to, co myślą o władzy zwykli Polacy i prośbą albo groźbą zdobyć poparcie.
Jak można zdobyć poparcie groźbą?
Przecież oni to robią od dawna. Proszę zwrócić uwagę choćby na straszenie w sprawie różnych programów socjalnych. Ekipa z Nowogrodzkiej od lat opowiada ludziom, że jak aktualna opozycja dojdzie do władzy, to wszystkie pieniądze pozabiera.
Jestem też przekonany, że groźba zostanie wykorzystana w ten sposób, że im bliżej wyborów, tym częściej będziemy słyszeć, że jakiegoś polityka opozycji o szóstej rano zatrzymały służby. No i oczywiście przypadkiem wydarzyło się to przed kamerami TVP. Przygotujmy się na to, że rok wyborczy przyniesie wysyp takich sytuacji.
Starzy mędrcy mówią, że uczciwi ludzie nie mają się czego obawiać.
Może i to prawda, ale nie o uczciwość czy nawet poważne śledztwa będzie tutaj chodziło. Celem takich działań jest po prostu zniszczenie wizerunku przeciwnika politycznego.
Wywloką go rano w kajdankach, ekipa TVP to sfilmuje i pokaże w każdym serwisie informacyjnym. A że potem człowieka wypuszczą po 3 miesiącach? To już nikogo nie będzie interesowało.
Skąd w ogóle ta fascynacja polskiej prawicy inwigilacją?
Nie tyle "polskiej prawicy", ile konkretnie Prawa i Sprawiedliwości. To oni ujawnili takie ciągoty, w myśl stalinowskiej zasady, że "kontrola jest najwyższą formą zaufania". Poza tym na Nowogrodzkiej panuje pełne przekonanie, że gdzieś na świecie ciągle tworzą się spiski w celu obalenia ich rządu.
No i nie bez powodu mówi się, że Zbigniew Ziobro zawdzięcza swoją pozycję temu, iż trzyma pod kluczem haki na wszystkich. Natomiast Mariusz Kamiński odpowiedzialny jest za to, aby służby nie zaszkodziły nikomu z obozu władzy.
To wygląda na potężną machinę do kontrolowania sytuacji politycznej, dlaczego więc projekty PiS coraz częściej sypią się – tak jak dziś – nawet na poziomie komisji?
Wszystko dlatego, że długo był tylko jeden centralny ośrodek władzy, czyli Jarosław Kaczyński. Czego prezes by nie powiedział, to wszyscy potulnie jak baranki go słuchali. Nikt nigdy nie zdobył się na dyskusję. Niedawno sytuacja się jednak zmieniła.
Oczywiście prezes Kaczyński wciąż stara się kontrolować swoje imperium, ale pojawiły się także inne aspirujące ośrodki. W KPRM swoją ekipę buduje premier Mateusz Morawiecki, w MON coraz bardziej rośnie w siłę wicepremier Mariusz Błaszczak. Rywalizację z nimi próbuje też prowadzić wicepremier Jacek Sasin.
No i jest pan Zbyszek z prokuratury i resortu sprawiedliwości, który zawsze chętnie rzuci komuś kłodę pod nogi.
Który z wymienionych dżentelmenów jest najbliżej przejęcia schedy po Jarosławie Kaczyńskim?
To ważne pytanie, ale szczerze mówiąc nie znam na nie odpowiedzi. I wątpię, że ktokolwiek może mieć w tej kwestii pewność. Nie wykluczałbym scenariusza, w którym pójdą razem do wyborów, ale wkrótce po nich nastąpi rozpad dzisiejszego PiS na dwie inne formacje – bardziej i mniej radykalną.
W praktyce wyglądałoby to zapewne tak, że radykałów pod swoje skrzydła wzięliby Beata Szydło i Zbigniew Ziobro, a "liberałów" udawaliby Mateusz Morawiecki i posłowie z ostatnich rzędów ław sejmowych. Kluczowe jest dziś pytanie, jak zachowa się "zakon PC", czyli najwierniejsi ludzie Kaczyńskiego. Z nimi może być różnie. Pewnie pójdą tam, gdzie będzie więcej możliwości "pomocy" kolegom z partii.
A jak teraz zachowają się politycy Porozumienia? Pan na jeszcze trochę jest zabezpieczony w samorządzie, ale co z posłankami i posłami, są już gotowi na pożegnanie z Sejmem?
Wydaje mi się, że nie ma takiej potrzeby, bo ludzie Porozumienia znajdą się w nowym parlamencie. Jestem zwolennikiem jak najszybszego dogadania się na opozycji – czy to w sprawie jednego, czy kilku bloków.
Jeśli nie ma szans na wspólną listę, to jesteśmy gotowi wspomóc blok centroprawicowy, który mógłby powalczyć o wyborców zawiedzionych na przykład socjalistyczną polityką PiS. Najważniejsze to doprowadzić do sytuacji, w której żaden głos na opozycję nie będzie głosem zmarnowanym.
Czyli idziecie po prośbie do Tuska albo Hołowni?
Bez wątpienia zarówno Donald Tusk, Szymon Hołownia, jak i Władysław Kosiniak-Kamysz będą odgrywali kluczową rolę w nowej politycznej układance. Ciągle mam jednak nadzieję, że przeciwstawimy się PiS wszyscy razem, jedną drużyną i cała obecna opozycja znajdzie się w kolejnym Sejmie.
Tylko jak zamierzacie walczyć – w tym czy innym układzie – o "biorące" miejsca na listach? Przecież pozycja negocjacyjna Porozumienia jest dramatyczna.
Mamy nadzieję na jej poprawę. Gdyby ktoś 26 stycznia był w stanie przewidzieć, jak będą wyglądały listy wyborcze za kilka miesięcy, byłby wielkim szczęśliwcem, który powinien próbować swoich sił w bukmacherce!
A mówiąc serio, to celem nie są jedynki. Każdy kandydat na opozycji będzie musiał się zweryfikować w wyborach i niezależnie od miejsca na liście trzeba będzie "gryźć trawę" i solidnie pracować na zaufanie Polaków.
To będzie chyba dziesiąta kampania wyborcza w mojej karierze i naprawdę nie przypominam sobie, żeby partia notująca niespełna 2 proc. w kilka miesięcy znacząco odbiła się w sondażach…
Nie twierdzę, że będziemy w stanie narzucać warunki partnerom z większych ugrupowań. Jednocześnie jestem przekonany, że ich liderzy dostrzegą miejsca, w których politycy Porozumienia mogą wnieść kluczowe wsparcie. Cel na opozycji jest jeden – wygrać z PiS.
Część sondaży sugeruje, że wyniki wyborów będą bardzo wyrównane – być może i tym razem o przechyleniu szali zwycięstwa zdecyduje najmłodszy elektorat. Która siła jest dziś bliżej zdobycia serc i umysłów debiutujących wyborców?
Odpowiedź jest chyba prosta. PiS stało się partią obciachu. Wystarczy wejść na TikToka i zobaczyć, co tam mówią i piszą o popieraniu Kaczyńskiego i spółki. Oni wśród najmłodszych wyborców mają prze… przechlapane!
Akurat na TikToku można znaleźć też influencerów z wielomilionowymi zasięgami, którzy skrupulatnie pokazują osiągnięcia rządu PiS i wskazują wrogów "dobrej zmiany".
A widział pan, jakie dostają komentarze? Ten najpopularniejszy gość, który reklamuje PiS na TikToku, został po prostu rozjechany. Nikt nie uwierzył, że robi to za darmo. Zresztą od dawna słyszałem, że spin doktorzy PiS chcieli inwestować w kampanie na TikToku, ale minęli się z celem.
Teraz nic tam nie zdziałają, młodzi nie uwierzą w partyjne reklamówki. PiS to obciach dla większości młodych Polaków. I już nawet nie ma znaczenia, czy pochodzą oni z wielkich miast, czy małych miejscowości.
PiS absolutnie odpuścił młodych ludzi: gdzie mieszkania dla młodych? Gdzie miejsca w akademikach? Sam razem z przyjaciółmi z młodszego pokolenia z Porozumienia niedługo przedstawię pakiet konkretnych propozycji dla młodych. Takich, które są naprawdę do zrealizowania. Młodzi są wyczuleni na kit i nie można ich oszukiwać.
Gdyby zaczynał pan karierę polityczną raz jeszcze, zdecydowałby się na taką samą ścieżkę…?
W projekt Polska Razem zaangażowałem się ponad osiem lat temu i od tego czasu poglądów nie zmieniłem. Gdybyśmy więc cofnęli się w czasie, ponownie poszedłbym z Jarosławem Gowinem, ale przekonywałbym, żeby do współpracy z PiS nie doszło. PiS miał być europejską centroprawicą, a coraz częściej jest to grupa rekonstrukcyjna PRL.
Czytaj także: https://natemat.pl/464663,polska-2050-w-koalicji-z-pis-posel-gramatyka-mowi-czy-jest-na-to-szansa