Prokop zadrwił ze słów Skiby o kulisach imprez komercyjnych. "Sensacyjne i obrazoburcze"
- Skiba poruszył temat imprez komercyjnych, do których prowadzenia organizatorzy zatrudniają gwiazdy. "Młody Stuhr i Prokop są mistrzami ucieczek. Zwiewają do domu w kilka sekund po występie" – zdradził
- Na te słowa odpowiedział sam Marcin Prokop. Zrobił to w swoim stylu...
Lider Big Cyc o chałturach gwiazd
Nie jest tajemnicą, że niektóre gwiazdy podejmują się pracy konferansjera na firmowych imprezach. Skiba w najnowszym wpisie na swoim instagramowym koncie postanowił nawet opisać, jakim zachowaniem mają się charakteryzować niektóre znane osoby, na takich eventach.
Wymienił, kto – jego zdaniem – jest w "czołówce konferansjerów", ale ucieka od razu po występie.
"Uciekinierzy: Maciej Stuhr, Marcin Prokop, Piotr Bałtroczyk, Andrzej Grabowski, Cezary Pazura. Młody Stuhr i Prokop są mistrzami ucieczek. Zwiewają do domu w kilka sekund po występie i mają w tym wielką wprawę. Bałtroczyk uwielbia whisky, ale nie ma szans, by chlać z nim na imprezie firmowej. Grabowski pije czystą wódkę, ale zwykle sam ze sobą. Zwiewa z imprezy, by samemu wypić w pokoju hotelowym i wówczas czuje się najlepiej. Dawno temu była szansa na picie z Pazurą, ale to już minęło. Pozwoli co najwyżej na wspólne zdjęcie i umyka do domu" – czytamy.
W dalszej części wspomniał o tych osobach, które chętniej mają zostawać na "wspólne biesiadowanie".
Marcin Prokop zareagował na spostrzeżenia Skiby
Prokop ma dość charakterystyczne poczucie humoru. Lubi czasem zadrwić z czyjegoś zachowania lub wypowiedzi. Dał się poznać z tej strony w "Dzień dobry TVN", jak i w wielu wywiadach.
Okazuje się, że dziennikarzowi nie umknął ostatni post lidera Big Cyc. Skomentował go w swoim stylu. "Krzysiek Skiba w swoim felietonie ujawnił straszliwą, demaskatorską prawdę na temat polskiego szołbiznesu. Są tacy konferansjerzy, w tym niżej podpisany, którzy po zakończeniu pracy na firmowych eventach, o zgrozo, idą do domu, zamiast w ramach honorarium ruszyć w tango na parkiecie życia, pijąc z zaproszonymi gośćmi wódkę, jedząc golonkę i przysiadając na kolanach prezesa" – napisał.
Prezenter przyznał, że idąc tropem muzyka, zaskoczeniem powinno być też to, iż aktorzy idą po spektaklu do domu, tak samo, jak kasjerka w sklepie po skończonej zmianie.
"Jest to prawda tak sensacyjna i obrazoburcza, że ludzie mogliby już nie znieść, gdyby ktoś teraz przerwał milczenie i zdekonspirował informację o aktorach, idących po spektaklu do domu, zamiast wydawać w szatni kurtki publiczności, albo o kasjerce z 'żabki', która po zakończeniu zmiany wraca do dzieci, zamiast na zapleczu zajadać czipsy z kierownikiem sklepu" – wymieniał z ironią Prokop
Przypomnijmy, że dziennikarz ostatnio wystąpił w "Hejt Parku" Krzysztofa Stanowskiego. Przywołał tam historię, która przydarzyła mu się właśnie na takiej firmowej imprezie.
– Zatrudniono mnie do poprowadzenia imprezy 'otwarciowej' jakiegoś klubu nocnego, który miał być klubem dla vipów, jak mi powiedziano, a okazał się taką chamską mordownią dla lokalnych handlarzy narkotyków – opisywał.
Zwieńczeniem tej absurdalnej sytuacji miało być to, że właściciel klubu zaproponował Prokopowi za wykonaną pracę "torbę koksu". Na szczęście był tam też brat tego mężczyzny, który przyniósł gotówkę z prowadzonego przez siebie kantoru i zapłacił prezenterowi.