Dlaczego trzęsienie w Turcji i Syrii było tak tragiczne? Meteorolożka o "czerwonych strefach"
- Trzęsienie ziemi w Turcji i Syrii spowodowało śmierć już ponad 5 tys. osób. Liczba ta nadal rośnie
- Cały czas trwa akcja ratownicza. Pod gruzami uwięzieni są nadal ludzie
- Co sprawiło, że to trzęsienie było tak tragiczne w skutkach? Wyjaśniła to meteorolożka na antenie CNN
W poniedziałek 6 lutego około godziny 4:00 czasu miejscowego (2:00 w Polsce) zatrzęsła się ziemia w rejonie pogranicza turecko-syryjskiego. Wstrząsy były odczuwalne nie tylko w tych dwóch krajach, bo także w Jordanii, Libanie, Iraku, Gruzji i Armenii. Sejsmografy pokazały 7,8 w skali Richtera.
Trzęsienie spowodowało niewyobrażalne zniszczenia. W Turcji oraz w Syrii pod gruzami i w szpitalach z powodu odniesionych ran życie straciło już ponad 5 tysięcy osób, a bilans ten cały czas rośnie, ponieważ trwa nadal akcja ratownicza. We wtorek do Turcji wyruszyła specjalistyczna grupa ratownicza z Polski. Dlaczego to trzęsienie miało tak tragiczne skutki? Starała się to wyjaśnić w CNN meteorolożka Karen Maginnis. Ekspertka podkreśliła przede wszystkim, że w rejonie objętym wstrząsami doszło już do 26 wstrząsów wtórnych, a miejsce to jest wybitnie aktywne sejsmicznie.
– To dlatego, że mamy wiele płyt tektonicznych, poruszających się w tym regionie, z wieloma "czerwonymi strefami". To niezwykłe, jak niszczące może być to trzęsienie ziemi – powiedziała Maginnis i przypomniała, że do tak niszczycielskiego trzęsienia w Turcji doszło ostatnio w 1993 roku. Wtedy zginęło około 17 tys. osób.
Ekspertka zwróciła też uwagę na ważny fakt. – To ostatnie trzęsienie ziemi ( z 6 lutego – red.) było płytkie, co oznacza, że jego skutki są znacznie bardziej dotkliwe, niż gdyby doszło do niego głębiej, bliżej jądra Ziemi. (...)Kiedy do niego doszło, ludzie spali w swoich łóżkach i zostali wybudzeni przez te straszne wstrząsy. Przerwały sieć energetyczną, dostęp do światła, infrastruktury gazowej – wyjaśniła Karen Maginnis.
Dodała, że trudne warunki atmosferyczne także wpływają na sytuację i utrudniają akcję ratunkową.
Przewidział trzęsienie?
Przypomnijmy, że holenderski naukowiec Frank HoogerBeets już w piątek napisał na Twitterze, co się może stać w Turcji i Syrii.
"Prędzej czy później w tym regionie wystąpi trzęsienie ziemi o sile około 7,5 w skali Richtera" – wpis o takiej treści na Twitterze zamieścił geolog. Hoogerbeets do tweeta dołączył mapkę, która prawie całkowicie pokrywa się z obszarem trzęsienia ziemi, do którego doszło w poniedziałek wczesnym rankiem. Post we wtorek rano ma już 42,8 mln wyświetleń i ponad 155 tysięcy polubień. Naukowiec pracuje dla Solar System Geometry Survey.
Wcześniej Hoogerbeets wstawił nagranie, w którym alarmował o "dużej aktywności sejsmicznej". Zapowiedział, że ta nastąpi między 4, a 6 lutego. Z kolei w poniedziałek na Twitterze Hoogerbeets już po pierwszej fali napisał o wstrząsach wtórnych. "Należy uważać na dodatkową silną aktywność sejsmiczną w środkowej Turcji i pobliskich regionach. Wstrząsy wtórne zwykle trwają przez jakiś czas po dużym trzęsieniu ziemi" – zaznaczył geolog.
Dodał, że podobne trzęsienia ziemi miały miejsce w tym regionie w odległych latach 115 i 526. "One są zawsze poprzedzone krytyczną geometrią planetarną, taką, jaka wystąpiła w dniach 4-5 lutego" – zaznaczył. "Łączę się sercem ze wszystkim dotkniętymi poważnymi trzęsieniami ziemi w Turcji" – zaznaczył.