Doda tłumaczy się po zarzutach UOKiK. Artystka nie czuje się winna
- W ostatnim czasie UOKiK pilnie przypatrywał się mediom społecznościowym Filipa Chajzera, Małgorzaty Rozenek-Majdan i Dody
- Co wyniknęło z tych obserwacji? Zarzuty wobec influencera i influencerek. Wszyscy otrzymali je za to samo
- Wokalistka na swoim InstaStory odniosła się do oskrażeń. Nie wygląda na to, aby przejęła się sprawą
Influencerzy, którzy czerpią korzyści finansowe, otrzymują dane dobra lub usługi w ramach reklamowania danej marki, są zobowiązani do klarownego oznaczania współprac. Ich obserwatorzy muszą być poinformowani o tym, co jest promocją.
W praktyce wygląda to tak, że na każdym zdjęciu, nagraniu, czy nawet relacji, która znika po 24 godzinach, muszą pojawiać się konkretne podpisy lub hasztagi. Nie wszyscy zawsze się do tego stosują. Być może czasem przez zwykłą nieuwagę. Przeoczenie czy pomyłka - konsekwencje są wyciągane.
W poniedziałek (13 lutego) do mediów trafiła informacja o tym, że UOKiK (Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumenta) postawił zarzuty Filipowi Chajzerowi, Dorocie Rabczewskiej oraz Małgorzacie Rozenek-Majdan. Wszyscy nieprawidłowo oznaczali treści reklamowe w swoich mediach społecznościowych. Mogą zostać na nich nałożone kary o wysokości do 10 proc. ich rocznego obrotu.
Doda ustosunkowała się do oskarżeń UOKiK. Wokalistka nie czuje się winna
Doda otrzymała zarzut niewystarczająco klarownego informowania o tym, że jej treści są sponsorowane. Nie robiła tego ani poprzez wpisy, ani poprzez funkcje danej platformy. Czasem dodawała #reklama, ale dopiero po kilku dniach od publikacji. "Co prawda używa rekomendowanego określenia, jednak dokonuje edycji wpisu po fakcie, a wielu konsumentów nie ma możliwości zapoznania się z tą korektą. Tego rodzaju oznaczenie powinno znaleźć się przy lub na materiałach reklamowych od razu podczas publikacji, kiedy zasięg (...) jest największy. Powinno także być w widocznym miejscu, np. na początku opisu lub nagrania" – wyjaśnił UOKiK.
Piosenkarka, która obecnie przebywa na nartach w Austrii wraz ze swoim ukochanym Dariuszem Pachuetm, znalazła chwilę na przerwę od szusowania, aby odnieść się do zarzutów, które postawił jej UOKiK.
"W związku z postępowaniem na temat oznaczania reklam i celebrytów na Instagramie. BYĆ MOŻE skończy się on karą finansową dla influenserów, którzy co chwila przyjmują nowe współprace. Ja niezmiennie od 2 lat pracuje z 3 markami (o których moi followersi wiedzą doskonale) i nie dostaje wynagrodzenia za inne" – wytłumaczyła.
"Fakt, iż zapomnę oznaczyć jednego story podczas mojej kampanii wizerunkowej, która trwa rok, nie zmienia faktu, iż NIE JEST UKRYWANA" – podkreśliła celowo wielkimi literami. Przypomniała przy okazji, że za dwa dni są jej 39. urodziny. Nie wygląda zatem, żeby Doda przejęła się sprawą.
Zarzuty wobec Chajzera
Prezes UOKiK Tomasz Chróstny stwierdził, że Filip Chajzer jedynie podaje marki danych produktów, ale nie dodaje odpowiednich adnotacji ani w opisie, ani na zdjęciu czy wideo.
"Zdarza się, że używa na końcu wpisów oznaczenia #współpraca, który nie pokazuje jasno komercyjnego charakteru działalności" – podaje UOKiK.
Zarzuty wobec Rozenek-Majdan
Małgorzta Rozenek-Majdan również spotkała się z zarzutami dotyczącymi nieinformowania odbiorców o tym, że dane treści są sponsorowane. Ich komercyjny charakter powinien być oznaczony w sposób, który nie budzi co do tego wątpliwości.
"Zdarzyły się także przypadki umiejscowienia hashtagu #współpraca w sposób niemal niewidoczny dla konsumenta, np. w publikacji Instastory ukryty był pod nazwą profilu w lewym górnym rogu. (...) Używać należy rekomendowanych określeń, np. #reklama, [materiał sponsorowany], oraz oznaczenie powinno być umieszczone w widocznym miejscu i napisane wystarczająco dużą czcionką" – przekazał UOKiK.