Magdalena Adamowicz o wyroku ws. zabójstwa męża. "Mam nadzieję, że pamięć o sprawcy szybko zaginie"
- Sąd Okręgowy w Gdańsku skazał Stefana Wilmonta na dożywotnie więzienie za zabójstwo Pawła Adamowicza
- Głos w sprawie wyroku zabrali najbliżsi prezydenta Gdańska, jego żona Magdalena i brat Piotr
- Magdalena Adamowicz stwierdziła, że Wilmontowi zależało tylko na wywołaniu sensacji
16 marca Sąd Okręgowy w Gdańsku ogłosił wyrok ws. zabójstwa Pawła Adamowicza. Oskarżony Stefan Wilmont został skazany na dożywocie i ma odbywać karę na warunkach terapeutycznych. O warunkowe zwolnienie będzie mógł się ubiegać najwcześniej po 40 latach. Został również pozbawiony praw publicznych na okres 10 lat. Usłyszał też wyrok dwóch lat więzienia za grożenie nożem konferansjerowi imprezy finałowej WOŚP.
Ze względu na ważny interes społeczny sąd zgodził się na publikację danych osobowych i wizerunku skazanego. Sędzia Aleksandra Kaczmarek zaznaczyła przy tym, że "Stefan Wilmont nie jest chory psychicznie, o czym świadczy fakt, że urojenia występowały epizodycznie. Schizofrenia jest procesem przewlekłym. Przeprowadzone badania nie wykazały uszkodzenia centralnego ośrodka nerwowego".
Magdalena Adamowicz o wyroku dla Stefana Wilmonta
Tuż po ogłoszeniu wyroku o opinię na temat przebiegu procesu, jak i ogłoszenia wyroku poproszono najbliższych Pawła Adamowicza, którzy byli obecni w sądzie.
– Mam nadzieję, że ten wyrok nie zostanie podważony – powiedziała żona zmarłego prezydenta Gdańska, Magdalena Adamowicz. Po chwili przywołała słowa jednego z uczestników postępowania: "pamięć o Pawle Adamowiczu pozostanie i mam nadzieję, że pamięć o sprawcy jak najszybciej zaginie".
Zaznaczyła jednak, że jedyne na czym zależało Stefanowi Wilmontowi to, by wywołać sensację i zyskać rozgłos. – Proszę państwa, żeby nie pokazywać takich sensacji, bo tylko na tym, jak powiedział dzisiaj Sąd w uzasadnieniu ustnym, zależało temu człowiekowi – podsumowała.
Padły pytania, czy jeśli doczekałaby się przeprosin lub okazania skruchy od skazanego, to byłoby jej łatwiej przejść żałobę. Adamowicz jednak nie odpowiedziała. 13 marca, podczas wygłoszenia mów końcowych w procesie, kobieta zaznaczyła, że nie byłoby jej w sądzie, gdyby człowiek, który zamordował jej męża "okazał choć cień skruchy i przeprosił za swoje zbrodnie.
Piotr Adamowicz: Mówi się, że czas leczy rany, ale proszę zrozumieć rodzinę
– Mówi się, że czas leczy rany, ale proszę zrozumieć rodzinę, która przeżyła wielką tragedię i traumę. Z każdą rozprawą i śledztwem te obrazy tragiczne, których byliśmy świadkami, powracają – powiedział brat prezydenta Gdańska, Piotr Adamowicz.
Nawiązał również do kwestii odwołania się od wyroku przez obronę. – Wyrok I instancji kończy pewien etap, ale absolutnie nie zamyka sprawy – zaznaczył. Jak dodał, ze względu na bardzo wysoką i surową karę, i inne oczekiwania obrony ws. wyroku, na pewno zostanie on odwołany zaskarżane do Sądu Apelacyjnego. Podziękował też gdańskiej prokuraturze za zaangażowanie w trakcie trwania procesu.
Zabił Pawła Adamowicza. Stefan Wilmont śmiał się podczas odczytywania wyroku
W trakcie rozmowy z dziennikarzami żona Pawła Adamowicza oraz jego brat zostali zapytani, co sądzą o skazanym. – Sąd zaznaczył, ze rokowania są negatywne. On może zagrażać życiu i zdrowiu innych ludzi – powiedziano.
Podczas odczytywania wyroku oskarżony Stefan Wilmont milczał, jednak przez cały czas na jego twarzy pojawiał się uśmiech. Był pobudzony, rozglądał się po sali, patrzył do góry. W momencie odczytywania przez sąd listy obrażeń, które mężczyzna zadał Pawłowi Adamowiczowi, roześmiał się.