Trump Tower i sąd w Nowym Jorku otoczone barierkami. "Wszyscy mają się stawić"

Alan Wysocki
31 marca 2023, 10:51 • 1 minuta czytania
Donald Trump jeszcze przed tym, jak został postawiony w stan oskarżenia, wzywał swoich zwolenników do protestów w jego obronie. Teraz, po bezprecedensowej decyzji śledczych ws. byłego prezydenta USA, tysiące funkcjonariuszy z Nowego Jorku są w gotowości. Zabezpieczono Trump Tower, wzmożono też uliczne patrole
Zarzuty dla Donalda Trumpa. Tysiące policjantów w stanie gotowości. Fot. Leonardo Munoz / AFP / East News

Donald Trump postawiony w stan oskarżenia. Służby w Nowym Jorku w stanie gotowości

Jak poinformował News 4, amerykańskie służby z wyprzedzeniem przygotowywały plany operacyjne na wypadek protestów po hipotetycznym aresztowaniu Donalda Trumpa. Ten jednak wyprzedził śledczych i dzięki przeciekowi z prokuratury ujawnił plany związane z jego zatrzymaniem.

Wówczas polityk Partii Republikańskiej wezwał swoich wyborców do walki. "Demonstrujcie, odzyskajcie nasz naród" – napisał w założonym przez siebie serwisie Truth Social.

Ostatecznie były prezydent USA nie został aresztowany, choć postawiono go w stan oskarżenia. Akta sprawy są na razie niejawne (Trump formalnie zyska status osoby oskarżonej po przedstawieniu mu aktu oskarżenia w prokuraturze), choć nieoficjalnie mówi się o nawet 30 zarzutach.

Jeszcze w czwartek wieczorem funkcjonariusze zaczęli radykalnie zwiększać środki bezpieczeństwa. – Wszyscy umundurowani członkowie Departamentu Policji Nowego Jorku mają stawić się w mundurach [do pracy] – relacjonował rzecznik nowojorskiej policji. Warto podkreślić, że departament policji składa się aż z 36 tys. funkcjonariuszy i 19 tys. pracowników cywilnych. Od piątku osoby wezwane do służby, bez względu na rangę, są gotowi do mobilizacji w każdym momencie.

Zabezpieczono też kluczowe obiekty. Barierkami otoczono słynny Trump Tower oraz budynek sądu. Tam też prowadzone są wzmożone patrole policji. Bezpieczeństwem wewnątrz gmachu wydziału karnego zaś zajmują się pracownicy sądu.

Sprawa Donalda Trumpa i Stormy Daniels

Z ustaleń "New York Timesa" i Reutersa wynika, że w 2016 roku Donald Trump miał zapłacić 130 tys. dolarów dla gwiazdy filmów pornograficznych Stormy Daniels. Republikanin łapówką chciał kupić milczenie aktorki. Tajemnicze płatności miały odbyć się z naruszeniem prawa finansowania kampanii wyborczych. Wcześniej miał bowiem nawiązać z nią kontakty seksualne.

Transakcje miał zaaranżować były prawnik Trumpa Michael Cohen. Ten już został za to skazany na 3 lata pozbawienia wolności. – Nigdy nie miałem romansu ze Stormy Daniels ani nie chciałbym mieć romansu ze Stormy Daniels. To jest polityczne polowanie na czarownice, próbujące zdyskwalifikować czołowego kandydata – oświadczył po wybuchu afery Trump. Śledztwo w tej sprawie prowadzi prokurator okręgowy z Manhattanu Alvin Bragg.