"Chyba się nie cieszył". Duda po cichu podpisał ustawę "lex Kaczyński"
- Andrzej Duda popisał nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego, którą opozycja nazwała "lex Kaczyński"
- Teraz, jeśli na przykład ktoś pomówi kogoś w mediach i nie wykona wyroku sądu, nie poniesie praktycznie poważnych konsekwencji
- Po decyzji prezydenta w sieci od razu pojawiły się komentarze
"Długopis w formie"; "Notariusz PiS nie zawiódł"; "Bez fajerwerków"; "Cichutko" – to tylko niektóre komentarze, jakie możemy przeczytać w sieci po ostatniej decyzji Andrzeja Dudy. Prezydent RP podpisał bowiem nowelizację Kodeksu postępowania cywilnego, którą nazwano "lex Kaczyński".
O co chodzi w "lex Kaczyński", czyli nowelizacji Kodeksu postępowania cywilnego?
Do tej pory prawo stanowiło, że jeśli sąd prawomocnie orzekł, iż ktoś pomówił kogoś na przykład w mediach, wyrok zwykle nakazywał pozwanemu opublikowanie przeprosin we wskazanych mediach. Na własny koszt.
Jeśli jednak pozwany usilnie nie chciał tego zrobić, poszkodowany mógł sam opublikować takie przeprosiny, a później domagać się od pozwanego zwrotu poniesionych kosztów. W ten właśnie sposób swoją sprawę zamierzał rozwiązać Radosław Sikorski.
Pod koniec 2022 roku sąd przyznał europosłowi KO od Jarosława Kaczyńskiego ponad 708 tys. zł na pokrycie kosztów opublikowania przeprosin w jednym z największych serwisów internetowych w Polsce. Chodzi o słynny wywiad dla Onetu, w którym były szef MSZ został oskarżony o zdradę dyplomatyczną.
Od 2020 roku, czyli od uznania przez sąd, że Kaczyński pomówił Sikorskiego, prezes PiS nie wykonał prawomocnego wyroku, który nakazał mu zamieszczenie przeprosin. Przed Bożym Narodzeniem lider Zjednoczonej Prawicy żalił się, że nie ma takich pieniędzy i będzie musiał sprzedać dom. Ostatecznie doszło do ugody zaproponowanej przez Sikorskiego i Kaczyński wpłacił 50 tys. zł na ukraińską armię.
Podpisana w piątek przez Andrzeja Dudę nowelizacja oznacza, że teraz, jeśli pozwany nie wykona wyroku sądu, praktycznie nie poniesie z tego tytułu poważnych konsekwencji. Sąd wymierzy jedynie grzywnę – maksymalnie do 15 tys. zł i nakaże zamieszczenie przeprosin w Monitorze Sądowym i Gospodarczym, do którego mało kto zagląda.
"To czysty Orwell"
Jak informowaliśmy w styczniu w naTemat, do sprawy odniósł się m.in. Mateusz Morawiecki. Premier starał się przekonywać, że nowelizacja "nie ma nic wspólnego ze sprawą" Kaczyńskiego.
Internauci podkreślają natomiast, że prezydent nigdzie nie pochwalił się, że podpisał kontrowersyjną nowelizację. "Duda podpisał #LexKaczyński. A taki był już amerykański" – skomentował z ironią europoseł Łukasz Kohut na Twitterze.
"Po cichutku, bez fanfar prez. Duda podpisał 'Lex Kaczyński'. Chyba się nie cieszył. Ustawa zmienia zasady publikacji przeprosin za naruszenie dóbr osobistych, aby Kaczyński nie stracił 700 tys. zł. Przeprosiny będą publikowane w niszowych biuletynach, aby nikt ich nie czytał" – to z kolei komentarz posłanki Wandy Nowickiej z Lewicy.
Głos zabrał też Grzegorz Schetyna. "Andrzej Duda podpisał ustawę 'lex Kaczyński', stworzoną tylko dlatego, że prezes PiS przegrał proces z Radosławem Sikorskim. Prezydent po raz kolejny pokazał, że gardzi trójpodziałem władz. Pisanie ustaw pod naczelnika państwa to czysty Orwell" – skwitował.
Politycy Zjednoczonej Prawicy przekonują z kolei, że podpisana przez Dudę nowelizacja to "niezwykle potrzebne i dobre rozwiązanie". Tak napisał wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł.
"Absurdem i wielką niesprawiedliwością jest to, że za zabójstwo sąd orzeka 10 tys. zł zadośćuczynienia, a za słowo praktycznie konfiskuje cały majątek. W istocie gigantyczne koszty przeprosin prowadzą do tamowania wolności słowa. Są zastraszaniem uczestników dyskursu publicznego i mają na celu paraliżowanie debaty. Sprowadzają się faktycznie do konfiskaty dorobku całego życia człowieka. Narusza to konstytucyjne gwarancje przysługujące każdemu obywatelowi" – dodał polityk Solidarnej Polski.