Zmarł przyjaciel Krzysztofa Krawczyka. Gorbaczyński występował z Trubadurami

Joanna Stawczyk
05 kwietnia 2023, 13:51 • 1 minuta czytania
Zmarł ceniony gitarzysta i basista, który występował m.in. z Trubadurami. O śmierci Bohdana Gorbaczyńskiego poinformował jego syn. Wieloletni menedżer i przyjaciel Krzysztofa Krawczyka, Andrzej Kosmala pokazał archiwalne zdjęcie obu zmarłych artystów. "Dziś już są razem!" – podkreślił.
Nie żyje Bohdan Gorbaczyński. Przyjaźnił się z Krzysztofem Krawczykiem Fot. Facebook.com / @AndrzejKosmala

Nie żyje Bohdan Gorbaczyński. Przyjaźnił się z Krzysztofem Krawczykiem

W oświadczeniu wydanym na Facebooku Patryk Gorbaczyński poinformował znajomych i opinię publiczną o tym, że nie żyje jego ojciec. Bohdan Gorbaczyński zmarł 3 kwietnia.

"Wczoraj w wieku 75 lat odszedł mój tata, Bohdan Gorbaczyński. Do zobaczenia, tatusiu… Spoczywaj w pokoju" – czytamy we wpisie.

Syn Gorbaczyńskiego zapowiedział, że szczegóły pogrzebu znanego gitarzysty i basisty będą podane w późniejszym terminie. Informację o śmierci Bohdana Gorbaczyńskiego za pośrednictwem Facebooka przekazał także Andrzej Kosmala, wieloletni menedżer i przyjaciel Krzysztofa Krawczyka.

"Zmarł Bogdan Gorbaczyński, nasz przyjaciel z Facebooka, ale przede wszystkim wspaniały muzyk grup Dzikusy, Pięciu, Test, Trubadurzy i Fair. Wielki przyjaciel Krzysztofa Krawczyka. Dziś już są razem!" – zareagował na przykre wieści, załączając zdjęcie artystów, wykonane przed laty.

Gorbaczyński, który urodził się w 1947 roku w Warszawie, tworzył dla wielu znanych polskich zespołów. W latach 70. współpracował z grupą Fair, której liderem był Krzysztof Krawczyk, a od 1976 roku z Trubadurami, z którymi koncertował.

Na swoim konice miał także główną rolę w filmie krótkometrażowym "Cierpienia młodego Wertera" w reż. Tomasza Zygadły. Gorbaczyński był aktywny w social mediach, gdzie co jakiś czas dzielił się archiwalnymi kadrami. Pod jednym z nich, pod zdjęciem z zespołem Fair pewien internauta napisał w komentarzu, że pamięta go z tamtych czasów.

"W tym składzie cię pamiętam z koncertu w Kołobrzegu w 1975 roku, gdzie Krzysztof Krawczyk na pytanie kogoś: 'a ten pan w tych spodnich w gwiazdki, to kto?', odpowiedział: 'a to nasz astrolog'" – czytamy. Gitarzysta odpowiedział na te słowa fana.

"Taki właśnie był. Na scenie, gdy śpiewał, to wiadomo... pełne zawodowstwo, ale prywatnie... wspaniały, serdeczny kumpel" – tak wspominał znajomość z Krawczykiem.

Nadmieńmy, że Krawczyk przez ponad pół wieku zachwycał niepowtarzalnym głosem i charyzmą, a jego przeboje nadal nucą kolejne pokolenia słuchaczy. Dziś (5 kwietnia) mija druga rocznica jego śmierci. – Krzysztof był dla mnie człowiekiem walki. To, co mnie w nim zachwyciło obok głosu i dobrego serca, to że tak walczył. To było podstawą naszej współpracy. 47 lat – nie ma impresaria na świecie z tak długim stażem – mówił w rozmowie z naTemat Kosmala w pierwszą rocznicę odejścia Krawczyka.

– Ja też jestem człowiekiem walki, to myśmy wręcz sami siebie nakręcali. Było też wiele awantur, wymiany zdań, ale to tylko napędzało nas do pracy, dlatego skończyło się na 129 płytach i blisko 800 piosenkach – dodał.

– Praca była ogromna. W dodatku w tym czasie Krzysztof spędził dziesięć lat poza Polską, ale znaleźliśmy nawet wtedy sposób. Nagrywaliśmy tutaj w Polsce podkłady do piosenek. Wysyłałem je do Ameryki, zazwyczaj zabierał je któryś z artystów, jadący tam na występy, bo taką taśmę trudno było wysłać w tamtych czasach. Zawoził mu tę taśmę, on tam wynajmował studio, nagrywał i przychodziła piosenka do Polski – opowiedział menedżer. – Krzysztof dla mnie nie umarł, bo tacy wielcy artyści, którzy pozostawiają po sobie tak wielki dorobek, nie umierają. Dowodem na to, że Krawczyk nie umarł, są też trzy płyty, które nagrał przed śmiercią, które czekają na wydanie – zaznaczył.