Co Tomasz Komenda zrobił z odszkodowaniem? Pierwszy milion wypłacił następnego dnia
- Tomaszowi Komendzie przyznano w 2021 roku ponad 800 tys. zł odszkodowania i 12 mln zł zadośćuczynienia za 18 lat niesłusznego pobytu w więzieniu
- O mężczyźnie znów zrobiło się głośno po tym, jak jego była partnerka Anna Walter oskarżyła go w mediach m.in. o trwonienie pieniędzy na apartamenty i alkohol
- Teraz pojawiła się informacja o tym, jak Komenda zachował się po otrzymaniu pierwszego miliona złotych od Skarbu Państwa
Co Komenda robi z pieniędzmi w odszkodowania?
W kwietniu 2019 roku Tomasz Komenda złożył wniosek o odszkodowanie za niesłuszne skazanie w wysokości 18 mln zł i 812 tys. zł. Ostatecznie w lutym 2021 roku Sąd Okręgowy w Opolu orzekł, że mężczyzna otrzyma od Skarbu Państwa 12 mln 811 tys. zł. Komenda nie odwołał się od wyroku sądu.
– Pan Tomasz Komenda chce wreszcie zacząć nowy etap w swoim życiu. Urodził mu się syn i chce się poświęcić rodzinie, a nie chodzić po sądach i prokuraturach. Tym bardziej że sprawa trafiłaby do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, który skazał go poprzednio na 25 lat pozbawienia wolności. Nie jest psychicznie w stanie tego wytrzymać – mówił wówczas w rozmowie z Polską Agencją Prasową adwokat Komendy, mec. Zbigniew Ćwiąkalski.
Tygodnik "Polityka" zdołał ustalić, co Komenda zrobił zaraz po tym, jak otrzymał pieniądze. "Kiedy otrzymał odszkodowanie, następnego dnia poszedł do banku wypłacić milion – specjalnie dla niego zamknięto oddział banku – pieniądze zaniósł mamie" – relacjonuje publikacja.
Matka Komendy, Teresa Klemańska, nigdy nie wątpiła w niewinność syna, którego niesłusznie skazano za gwałt i zabójstwo 15-letniej Małgorzaty Kwiatkowskiej z Miłoszyc. Kobietę wyzywano od "matki potwora", wieszano jej na klamce zgniłe mięso, odwrócili się od niej znajomi, dalsza rodzina i przyjaciele. Klemańska na własną rękę przez 18 lat walczyła o wolność syna.
Tomasz Komenda zerwał kontakt z bliskimi
Przypomnijmy, że lutym 2021 roku, gdy stało się jasne, że Komenda dostanie milionowe odszkodowanie, jego matka przyznała dziennikarzom Onetu, że pieniądze "mogą i to bardzo" zmienić jej syna. Zaznaczyła wówczas, że Komenda nie jest gotowy na tak duże pieniądze.
– Boję się, że pójdzie to w złą stronę, że je szybko roztrwoni, że będzie miał złych doradców albo że odbije mu palma. Ludzie już teraz dzwonią i proponują mu jakieś spółki, inwestycje. Chcą go wykorzystać. On nie jest gotowy na duże pieniądze – mówiła Klemańska. Po niespełna dwóch latach jej słowa okazały się prorocze.
Wkrótce po wyjściu z więzienia Tomasz Komenda związał się z Anną Walter. Para zamieszkała razem we Wrocławiu, a w 2020 roku powitała na świecie syna Filipa. Z relacji Walter wynika, że rozstali się niedługo potem, w 2021 roku.
Była partnerka Komendy w niedawnym oświadczeniu wyznała, że mężczyzna przez rok nie łożył na utrzymanie syna. Sędzia rozpatrujący sprawę orzekł alimenty w wysokości 4,5 tys. zł miesięcznie, czyli 54 tys. zł rocznie, a 972 tys. zł do ukończenia przez Filipa 18. roku życia. Walter w rozmowie z "Super Expressem" stwierdziła dosadnie, że "Tomek wydawał pieniądze na narkotyki" podczas gdy "jego syn mieszkał w mieszkaniu obrośniętym grzybem". Z relacji kobiety wynika, że mogła liczyć jedynie na pomoc swojej mamy, przyjaciół i fundacji braci Collins.
"Tomasz Komenda nie różni się niczym od Królikowskiego i innych alimenciarzy, a teraz chce odwoływać się od 4500 zł alimentów. Milioner, który wydaje 2 razy tyle na używki, alko i przypadkowe koleżanki" – oskarżyła byłego partnera. Według Walter, "Tomek w ostatnim czasie zerwał kontakt praktycznie ze wszystkimi" oraz "z częścią rodziny utrzymuje, a część rodziny odrzucił, w tym właśnie mamę", która od początku do końca wierzyła w jego niewinność. Doniesienia ta potwierdziła Teresa Klemańska.