Zimny prysznic na samym początku. Lech zaskoczony, Włosi pewni awansu po pierwszym meczu
Włosi już w 4. minucie wyszli na prowadzenie. Nico Gonzalez świetnie strzelił z dystansu lewą nogą. Piłka odbiła się od słupka, a potem od stopy Filipa Bednarka. Arthur Cabral wślizgiem strzelił do siatki poznaniaków. Jednak Lech wyrównał w 21. minucie po wcześniejszej agresywnej grze w środku pola. Ishak świetnie podał piłkę na 16. metr, a Kristoffer Velde z pierwszej piłki trafił do siatki i zrobił się remis i jeszcze większe emocje. W 25. minucie świetną interwencją popisał się obrońca Lecha Joel Pereira. Brekalo strzelał tak, że powinno być 2:1 dla Fiorentiny, ale obrona była przepiękna. Po pół godziny gry lepsze wrażenie robili goście z Florencji. Stworzyli więcej okazji, ale wciąż był remis 1:1. A Lech we wcześniejszych rundach pokazał, że walczyć na arenie europejskiej potrafi.
Niestety, w 40. minucie po wrzutce Biraghiego i strzale głową Gonzaleza padła druga bramka dla Fiorentiny. Do przerwy faworyzowani Włosi prowadzili zasłużenie 2:1. W drugiej połowie padały kolejne gole dla Włochów. W 57. minucie było już 3:1 dla Fiorentiny. Pięknym golem popisał się Bonaventura. Bednarek nie miał żadnych szans przy obronie. W 63. minucie Ikone podwyższył na 4:1. I wtedy stało się jasne, że to koniec pięknej przygody Lecha w Lidze Konferencji. Takim wynikiem zakończył się cały mecz i odrobienie tej straty w rewanżu we Florencji będzie graniczyło z cudem. Ale i tak Lech osiągnął w rozgrywkach więcej niż ktokolwiek mógł się spodziewać.
Jak grał Lech w Lidze Konferencji?
Poprzednie rundy były popisem poznaniaków, o czym informowaliśmy w naTemat. Szwedzki Djurgarden został odprawiony z łącznym wynikiem 5:0 w dwumeczu. Tym samym Kolejorz awansował do ćwierćfinału Ligi Konferencji Europy. To pierwszy taki wynik polskiej drużyny w klubowej piłce od 27 lat. Z kolei wcześniej w 1/16 finału Ligi Konferencji mistrzowie Polski ograli u siebie 1:0 (0:0) norweskie Bodø/Glimt, a decydującego gola zdobył Mikael Ishak. Kibice Lecha wpadli w szał radości, gdyż polska drużyna zanotowała wówczas historyczny awans w fazie wiosennej europejskich pucharów. Wcześniej poznaniacy dali w Norwegii popis konsekwencji taktycznej, remisując na terenie rywali 0:0.