Sprawa męża Witek. Jest decyzja prokuratury w sprawie wszczęcia śledztwa
- Śledczy uważają, że kobieta, która zgłosiła im sprawę nie może być uznana za pokrzywdzoną
- W związku z tym argumentem prokuratura nie podejmie śledztwa w sprawie męża Elżbiety Witek
- Mąż marszałek od dwóch lat jest pacjentem legnickiego OIOM-u, choć zdaniem wielu osób powinien być pacjentem oddziału lub ośrodka paliatywnego
Decyzję o odmowie wszczęcia śledztwa prokuratura uzasadniła tym, że córka zmarłej pacjentki nie jest osobą pokrzywdzoną w tej sprawie. Odebrano jej tym możliwość odwołania się do sądu od decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa – poinformował reporter Radia Zet Mariusz Gierszewski na swoim Twitterze.
Rodzina zmarłej pacjentki stała na stanowisku, że miejsce na OIOM-ie od kilkunastu miesięcy zajmuje maż Marszałek Sejmu Elżbiety Witek. Faktycznie, jak potwierdzono, Stanisław Witek od blisko dwóch lat jest pacjentem legnickiego szpitala, a na oddziale intensywnej terapii jest tam jedynie dziesięć miejsc.
Witek zabiera głos w sprawie
Do sprawy odniosła się sama marszałkini. Jak powiedziała w rozmowie z "Super Expressem" Elżbieta Witek, jej mąż nie mógł zostać dotąd przeniesiony.
– Były ośrodki, które mogły rehabilitować intensywnie takiego pacjenta, jak mój mąż, ale musiałby być na własnym oddechu, a nie pod respiratorem. Oddałabym wszystko, żeby go stamtąd zabrać, żeby mógł samodzielnie oddychać. Czekam na dzień, kiedy usłyszę od lekarza, że będę mogła go przenieść – cytuje polityczkę gazeta.
Witek wyznała w rozmowie również, że Mąż Elżbiety Witek miał już wcześniej problemy zdrowotne. – To było dziewięć lat temu. Wydawało się, że szanse na powrót do zdrowia są niewielkie, mąż pozostawał w śpiączce Przeżywaliśmy straszny dramat – tłumaczyła i dodała, że rodzina nigdy nie straci nadziei:
– Okazało się jednak, że udało się go wybudzić. Nadzieja cały czas jest. Nigdy jej nie stracę. Pamiętam obawy, sprzed dziewięciu lat, że być może mąż nie będzie już nigdy mógł normalnie funkcjonować. Jednak stało się inaczej. Uczył się na nowo chodzić, sprawnie mówić, utrzymać długopis w ręce. Po roku rehabilitacji doszedł do siebie – wyjaśniła.
W wywiadzie Witek powiedziała również, że nigdy nie prosiła nikogo o wyjątkowe traktowanie oraz wyznała, że "nie jest osobą majętną". To ostatnie zdanie szczególnie zdenerwowało opinię publiczną, a marszałkini wyciągnięto oświadczenie majątkowe. Wynika z niego między innymi, że Elżbieta Witek ma na koncie kilkadziesiąt tys. zł oszczędności, a prócz tego rocznie dostaje 280 tys. zł z marszałkowskiej pensji, ma blisko 40 tys. zł dochodu z diety parlamentarnej i jeszcze prawie 55 tys. zł z tytułu emerytury.