"To ona narobiła całego tego piekła". Szokujące słowa krewnej Pawła P. o Iwonie Wieczorek
- Dziennikarz śledczy naTemat Mikołaj Podolski rozmawiał z babcią Pawła P. o dowodach, które mogą świadczyć o niewinności jej wnuka
- Kobieta przy okazji skrytykowała zaginioną dziewczynę i zasugerowała, że to ona jest winna tragedii
- 87-latka jest przekonana o niewinności swojego wnuka, który usłyszał zarzuty w sprawie Iwony Wieczorek
W naTemat opublikowaliśmy rozmowę z babcią Pawła P., którą przeprowadził Mikołaj Podolski. Kobieta tłumaczy w niej, dlaczego to podobno niemożliwe, aby jej wnuk był winny w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Seniorka twierdzi, że jest jedyną osobą, która może tego dowieźć.
W rozmowie kobieta dość niepochlebnie wyraziła się natomiast o zaginionej gdańszczance. Stwierdziła, że Iwona "rzucała się" i nie chciała pomocy kolegów.
Babcia Pawła P. o Iwonie Wieczorek: Ona narobiła tego piekła
Dziennikarz naTemat Mikołaj Podolski zapytał babcię Pawła P., czy modli się za Iwonę Wieczorek. – Za nią nie, bo to ona narobiła całego tego piekła. Gdyby szła normalnie z chłopakami, to oni by ją odprowadzili. Ale najpierw się rzucała, a potem stwierdziła, że idzie sama i koniec – odpowiedziała kobieta.
Jak dodała, nie wierzy, że Iwona Wieczorek kiedykolwiek się znajdzie. – Oni już szukali w całym mieście. Gdzie ona mogła się podziać? Moim zdaniem mogło być tylko tak, że ona szła, podjechał jakiś samochód, ktoś ją tam wciągnął, gdzieś ją wywieźli i przepadła bez śladu. Ale to tylko moja teoria – wyjaśniła.
Babcia na straży niewinności Pawła P.
Babcia Pawła P. jest przekonana o niewinności swojego wnuka i zarazem dawnego kolegi Iwony Wieczorek. To on był jednym z członków ekipy, z którą zaginiona dziewczyna bawiła się w sopockim Dream Clubie. Później Paweł P. był jedną z osób, które brały udział w poszukiwaniach Iwony Wieczorek.
Mimo to w grudniu 2022 roku Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie przedstawił mu zarzuty m.in. utrudniania śledztwa dotyczącego zaginięcia Iwony Wieczorek. Paweł P. przy okazji usłyszał też zarzuty narkotykowe – podobnie, jak jego partnerka Joanna S.
Natomiast w kwietniu CBŚP aresztowało 20 osób z całej Polski za dział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się wystawianiem fałszywych faktur. Wśród nich... był właśnie Paweł P. Dopiero w tej sprawie trafił do aresztu tymczasowego.
Choć sprawy nie są powiązane, nieciekawa kartoteka Pawła P. nie będzie działała na jego korzyść, szczególnie w kwestiach ustalania faktów o zaginięciu Iwony Wieczorek. Jego niewinności jednak od początku bronili własnie dziadkowie.
Babcia Pawła P.: "Uchyliłam drzwi i on już później spał"
Z informacji, które babcia Iwony Wieczorek przekazała Mikołajowi Podolskiemu, wynika, że Paweł P. ma alibi. Po imprezach chłopak często nocował u dziadków w Sopocie i tak miało być również w nocy, w której zaginęła Wieczorek. Jak wskazała kobieta, Paweł P. przyszedł do jej mieszkania około 4 nad ranem.
– Na sto procent był sam? – zapytał kobietę Mikołaj Podolski. – Tak. Oczywiście. On zresztą nigdy tu nikogo nie przyprowadzał. A potem uchyliłam drzwi i on już później spał. Wszystko miał wygaszone. Potem miał zamknięte albo przymknięte drzwi i nie słyszałam, czy on gdzieś dzwonił. Ja miałam w swoim pokoju zamknięte drzwi, ale mój mąż nie, on nie zamykał drzwi. Spał w trzecim pomieszczeniu – odpowiedziała.
Babcia Pawła P. zapewniła, że z pokoju nie dochodziły żadne hałasy, a jej wnuk nie miał w zwyczaju wychodzić z mieszkania po tym, gdy już przyszedł do dziadków. Tyczyło się to zarówno feralnej nocy jak i wszystkich innych.
Kobieta wskazała, że osobą, która także broniła niewinności wnuka, był jej nieżyjący mąż. Zaznaczyła, że "mówił, że sobie nie wyobrażał, żeby Paweł miał coś wspólnego z zaginięciem tej dziewczyny". – Mąż był oburzony takimi oskarżeniami. Bardzo męczyła go ta sprawa – wyjaśniła.
Jak opowiedziała kobieta, rano po imprezie Paweł P. wstał wcześniej. Od początku mówił, że "idzie szukać koleżanki". Zresztą tak wyglądały też kolejne dni, bo chłopak był w grupie osób zaangażowanych w poszukiwania Iwony Wieczorek. Jak twierdzi kobieta, jej wnuk przez cały czas był spokojny i nigdy nie przypuszczała, że może mieć w tej sprawie cokolwiek na sumieniu.
Paweł P. w sprawie Iwony Wieczorek oczami prokuratury
Innego zdania są śledczy, których zdaniem Paweł P. utrudniał śledztwo, w związku z czym pod koniec roku usłyszał zresztą prokuratorski zarzut. Co prawda na jego niewinność wskazują aż trzy dowody, ale te starają się podważyć śledczy.
Prokuratura próbuje udowodnić, że chłopak wyszedł z bloku dziadków przez balkon, dlatego nie widać, że w nocy opuszczał budynek, a komórka była zalogowana w jednym miejscu, bo nie wziął jej ze sobą.