"To ona narobiła całego tego piekła". Szokujące słowa krewnej Pawła P. o Iwonie Wieczorek

redakcja naTemat
26 kwietnia 2023, 13:16 • 1 minuta czytania
Babcia jednego z kolegów Iwony Wieczorek, który feralnej nocy bawił się z nią w sopockiej dyskotece, nie przebiera w słowach. Jak wyznała w rozmowie z Mikołajem Podolskim z naTemat, nawet nie modli się za zaginioną przed 13 laty dziewczynę, bo uważa, że to Wieczorek "narobiła tego całego piekła".
Iwona Wieczorek skrytykowana przez babcię Pawła P. "Narobiła całego piekła" Fot. "Celownik" TVP / mat. policyjne

W naTemat opublikowaliśmy rozmowę z babcią Pawła P., którą przeprowadził Mikołaj Podolski. Kobieta tłumaczy w niej, dlaczego to podobno niemożliwe, aby jej wnuk był winny w sprawie zaginięcia Iwony Wieczorek. Seniorka twierdzi, że jest jedyną osobą, która może tego dowieźć.

W rozmowie kobieta dość niepochlebnie wyraziła się natomiast o zaginionej gdańszczance. Stwierdziła, że Iwona "rzucała się" i nie chciała pomocy kolegów.

Babcia Pawła P. o Iwonie Wieczorek: Ona narobiła tego piekła

Dziennikarz naTemat Mikołaj Podolski zapytał babcię Pawła P., czy modli się za Iwonę Wieczorek. – Za nią nie, bo to ona narobiła całego tego piekła. Gdyby szła normalnie z chłopakami, to oni by ją odprowadzili. Ale najpierw się rzucała, a potem stwierdziła, że idzie sama i koniec – odpowiedziała kobieta.

Jak dodała, nie wierzy, że Iwona Wieczorek kiedykolwiek się znajdzie. – Oni już szukali w całym mieście. Gdzie ona mogła się podziać? Moim zdaniem mogło być tylko tak, że ona szła, podjechał jakiś samochód, ktoś ją tam wciągnął, gdzieś ją wywieźli i przepadła bez śladu. Ale to tylko moja teoria – wyjaśniła.

Babcia na straży niewinności Pawła P.

Babcia Pawła P. jest przekonana o niewinności swojego wnuka i zarazem dawnego kolegi Iwony Wieczorek. To on był jednym z członków ekipy, z którą zaginiona dziewczyna bawiła się w sopockim Dream Clubie. Później Paweł P. był jedną z osób, które brały udział w poszukiwaniach Iwony Wieczorek.

Mimo to w grudniu 2022 roku Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie przedstawił mu zarzuty m.in. utrudniania śledztwa dotyczącego zaginięcia Iwony Wieczorek. Paweł P. przy okazji usłyszał też zarzuty narkotykowe – podobnie, jak jego partnerka Joanna S.

Natomiast w kwietniu CBŚP aresztowało 20 osób z całej Polski za dział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się wystawianiem fałszywych faktur. Wśród nich... był właśnie Paweł P. Dopiero w tej sprawie trafił do aresztu tymczasowego.

Choć sprawy nie są powiązane, nieciekawa kartoteka Pawła P. nie będzie działała na jego korzyść, szczególnie w kwestiach ustalania faktów o zaginięciu Iwony Wieczorek. Jego niewinności jednak od początku bronili własnie dziadkowie.

Babcia Pawła P.: "Uchyliłam drzwi i on już później spał"

Z informacji, które babcia Iwony Wieczorek przekazała Mikołajowi Podolskiemu, wynika, że Paweł P. ma alibi. Po imprezach chłopak często nocował u dziadków w Sopocie i tak miało być również w nocy, w której zaginęła Wieczorek. Jak wskazała kobieta, Paweł P. przyszedł do jej mieszkania około 4 nad ranem.

– Na sto procent był sam? – zapytał kobietę Mikołaj Podolski. – Tak. Oczywiście. On zresztą nigdy tu nikogo nie przyprowadzał. A potem uchyliłam drzwi i on już później spał. Wszystko miał wygaszone. Potem miał zamknięte albo przymknięte drzwi i nie słyszałam, czy on gdzieś dzwonił. Ja miałam w swoim pokoju zamknięte drzwi, ale mój mąż nie, on nie zamykał drzwi. Spał w trzecim pomieszczeniu – odpowiedziała.

Babcia Pawła P. zapewniła, że z pokoju nie dochodziły żadne hałasy, a jej wnuk nie miał w zwyczaju wychodzić z mieszkania po tym, gdy już przyszedł do dziadków. Tyczyło się to zarówno feralnej nocy jak i wszystkich innych.

Kobieta wskazała, że osobą, która także broniła niewinności wnuka, był jej nieżyjący mąż. Zaznaczyła, że "mówił, że sobie nie wyobrażał, żeby Paweł miał coś wspólnego z zaginięciem tej dziewczyny". – Mąż był oburzony takimi oskarżeniami. Bardzo męczyła go ta sprawa – wyjaśniła.

Jak opowiedziała  kobieta, rano po imprezie Paweł P. wstał wcześniej. Od początku mówił, że "idzie szukać koleżanki". Zresztą tak wyglądały też kolejne dni, bo chłopak był w grupie osób zaangażowanych w poszukiwania Iwony Wieczorek. Jak twierdzi kobieta, jej wnuk przez cały czas był spokojny i nigdy nie przypuszczała, że może mieć w tej sprawie cokolwiek na sumieniu.

Paweł P. w sprawie Iwony Wieczorek oczami prokuratury

Innego zdania są śledczy, których zdaniem Paweł P. utrudniał śledztwo, w związku z czym pod koniec roku usłyszał zresztą prokuratorski zarzut. Co prawda na jego niewinność wskazują aż trzy dowody, ale te starają się podważyć śledczy.

Prokuratura próbuje udowodnić, że chłopak wyszedł z bloku dziadków przez balkon, dlatego nie widać, że w nocy opuszczał budynek, a komórka była zalogowana w jednym miejscu, bo nie wziął jej ze sobą.