CBŚP oraz KAS zatrzymały 20 osób na terenie sześciu województw. Podejrzane są o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która zajmowała się wystawianiem fałszywych faktur. Co może zaskakiwać, wśród zatrzymanych znalazł się Paweł P. To kolega Iwony Wieczorek, który pod koniec roku usłyszał zarzuty utrudniania śledztwa dotyczącego głośnego zaginięcia nastolatki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak podała prokuratura, "wśród zatrzymanych jest Paweł P., któremu w grudniu 2022 r. Małopolski Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Krakowie przedstawił zarzuty m.in. utrudniania śledztwa dotyczącego zaginięcia Iwony Wieczorek".
Paweł P. decyzją sądu trafił do aresztu tymczasowego, podobnie jak dwie inne zatrzymane osoby. Podejrzanym grozi nawet 15 lat więzienia. Wobec pozostałych podejrzanych prokurator zastosował środku zapobiegawcze w postaci poręczenia majątkowego w kwotach od 10 tysięcy złotych do 200 tys. zł, dozoru policyjnego oraz zakazu kontaktowania się ze współpodejrzanymi oraz zakazu opuszczania kraju.
CBŚP podało, że proceder trwał od 2018 roku. Grupa tworzyła tzw. asłupy, które nie prowadziły działalności gospodarczej. Podejrzani mieli ukrywać swoją działalność poprzez fałszowanie dokumentacji ksiegowej. Śledczy nie wykluczają, że dojdzie do kolejnych zatrzymań w tej sprawie ze względu na wielowątkowy i rozwojowy jej charakter.
"Członkowie grupy wprowadzali w błąd organy podatkowe celem uniknięcia zapłaty i zmniejszenia należnych Skarbowi Państwa podatków z tytułu prowadzenia działalności gospodarczej przez odbiorców faktur VAT. Sprawcy narażali na uszczuplenie oraz dokonywali uszczupleń podatkowych należności publicznoprawnych Skarbu Państwa, a w konsekwencji udaremniali lub znaczne utrudniali stwierdzenie przestępnego pochodzenia lub miejsca umieszczenia, ukrycia, zajęcia albo orzeczenia przepadku środków finansowych pochodzących z czynu zabronionego" – podała prokuratura.
Grupa miała łącznie wyłudzić ponad 55 milionów złotych VAT-u. Podejrzanym grozi nawet 15 lat więzienia.
Kim jest Paweł P.?
Przypomnijmy: w grudniu 2022 roku Paweł P. został zatrzymany i usłyszał zarzut mataczenia w śledztwie dotyczącym zaginięcia Iwony Wieczorek.
W grudniu głos zabrał adwokat Pawła P., Krzysztof Woliński. – Paweł P. nie przyznaje się do winy. Tłumaczył wszystko śledczym, ale ja nie mogę powtarzać jego wyjaśnień, bo w końcu jest osobą podejrzaną w tej sprawie. Mój klient ma zakaz kontaktowania się z mediami. Nie ma podejrzeń co stało się z Iwoną. Gdyby je miał, to przez ten czas służyłby informacją – mówił.
Jak informowaliśmy w naTemat w grudniu 2022 roku, Paweł P., który usłyszał w ubiegłym tygodniu zarzuty ws. możliwego mataczenia ws. Iwony Wieczorek, przed laty aktywnie włączał się w poszukiwania kobiety. Polsat ujawnił też nagranie, na którym mężczyzna tłumaczy: "Zmarnowany czas, jak szukacie koło mnie, mówię wam". Co wiemy o mężczyźnie?
Paweł P. to kolega Iwony Wieczorek, który 12 lat temu – w noc jej zaginięcia z 16 na 17 lipca 2010 roku – wraz z grupą znajomych bawił się z nią w "Dream Clubie". Wiadomo, że od początku brał udział w poszukiwaniach Iwony, wielokrotnie był też przesłuchiwany przez policję (przed niedawnymi przesłuchaniami poprzednio miało to miejsce w 2018 r.).
Paweł P. – kim jest i co zarzucają mu śledczy? "Powiedzieli wprost, że mogę dostać 25 lat"
O P. zrobiło się głośno we wrześniu 2022 roku. Wówczas w rozmowie z mediami ujawnił, że jego mieszkanie zostało przeszukane, podobnie jak "wszystkie nieruchomości, w których mieszkał w 2010, 2011 i 2012 r.".
– Szukają kozła ofiarnego i sobie wymyślili, że mam być "Tomaszem Komendą 2" – mówił. - Przychodzenie do mnie po 12 latach, w sprawie, w której ja pomagałem z dobrego serca tyle, ile mogłem na początku, to jest dręczenie mnie – wskazywał. Relacjonował też, że policja chciała wejść do jego domu już w lutym, ale wówczas nie wpuścił funkcjonariuszy.
– Najpierw zjawili się u nas w lutym tego roku. Było po godz. 21, dziecko już spało. Byli w cywilu, przyjechali z Warszawy. Chcieli wejść do środka, ale w drzwiach powiedziałem im, że nie mogę ich wpuścić. Wtedy jeden z nich, taki z brodą, powiedział mi, że jak mi przyj***e, to wpadnę do środka – mówił.
Po przeszukaniu w rozmowie z dziennikarzami podkreślał również, że policjanci mieli wprost sugerować mu, żeby przyznał się do zabójstwa. – Do mnie powiedzieli wprost, że mogę dostać 25 lat, ale jeśli się przyznam, to będzie tylko 15 lat. Mówił to ten z tą brodą. (...) Mam teraz 34 lata, niejedno już przez tę sprawę przeszedłem, ale ta sytuacja mnie przerasta – relacjonował.
Zarzuty ws. "podawania nieprawdziwych informacji w sprawie Iwony Wieczorek"
Jak przekazali śledczy, oprócz zarzutów o popełnienie przestępstwa narkotykowego Pawłowi P. postawiono "zarzuty dotyczące utrudniania postępowania karnego poprzez usuwanie śladów i dowodów, zacieranie śladów przestępstwa, a także podawanie nieprawdziwych informacji w sprawie dotyczącej Iwony Wieczorek". Paweł P. ma odpowiadać z wolnej stopy – został zwolniony do domu. Zdaniem jego pełnomocników, z którymi rozmawialiśmy, prokuratura formułowała w tej sprawie "sprzeczne komunikaty".
Kolejne zaskakujące informacje pojawiły się 19 grudnia wieczorem. Wówczas w "Interwencji" Polsat News wyemitowano materiał, w którym poinformowano, że według śledczych P. miał bez pozwolenia wejść do domu IwonyWieczorek po jej zaginięciu i "usuwać nieokreślone pliki". Mężczyzna nie przyznaje się do winy. Nie przedstawił przed kamerami swojej wersji zdarzeń.