"Dlatego Dawid uwziął się na Kamila". Sąsiedzi rodziny ujawnili wstrząsające fakty
Jeden z sąsiadów zamordowanego Kamila powiedział w rozmowie z TVN24, że chłopczyk wielokrotnie uciekał z domu. – Jak dzieci nie są puszczane na dwór, to nic dziwnego, że uciekają na świeże powietrze. One praktycznie w ogóle nie wychodziły z domu – powiedział.
Pewnego dnia 8-latek uciekł z domu przez okno. Dowiedziała się o tym policja, która miała badać sprawę. Nie była to jedyna ucieczka chłopca. W listopadzie 2022 roku znaleziono go w samej piżamce na przystanku. Chłopiec był wychłodzony, trafił do szpitala.
– Podobno była sprawa, mieli im dzieci odebrać za niedopilnowanie. Dlatego Dawid uwziął się na Kamila. On swoje dzieci kochał i szanował, a resztę traktował, jakby miał nimi zamiatać. Nie miał do nich uczuć, nie związał się z nimi, takie popychadła to były dla niego, a Kamilowi obrywało się za te ucieczki – zrelacjonował sąsiad.
Niewydolność sądu i MOPS-u
Nadzór nad rodziną miał Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Olkuszu, który trzy razy powiadamiał sąd rodzinny o zaniedbaniach wobec Kamilka. Wówczas wdrożono procedurę Niebieskiej Karty i rozpoczęto postępowanie o umieszczenie chłopca w rodzinie zastępczej lub domu dziecka.
"Gazeta Krakowska" podaje, że ani dzielnicowy, ani nikt z MOPS-u nie zauważył, ani zdobył informacji, jakoby Kamil był ofiarą przemocy czy znęcania. Rodzinę określano jako "niewydolną wychowawczo", a Magdalenie B. i Dawidowi B. – matce i ojczymowi chłopca – ograniczono władzę rodzicielską. Dziecko zostało z nimi.
Wtedy też rodzina wróciła do Częstochowy, a dokumenty z MOPS-u w Olkuszu zostały przekazane tamtejszej placówce. Co ważne, "w czerwcu 2022 roku dyrektor MOPS w Częstochowie złożył wniosek o tzw. zabezpieczenie dzieci w pieczy zastępczej, jednak tamtejszy sąd nie wydał postanowienia w tej sprawie".
Pracownik opieki społecznej po raz ostatni widział się z matką chłopca 29 marca. Kamilek był wtedy w szkole. Do tragedii doszło, kiedy wrócił. 3 kwietnia "leżącego we krwi na stosie poduszek" znalazł go ojciec. Mężczyzna wezwał na miejsce pomoc. Chłopca wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej, żeby nie cierpiał.
8-letni Kamilek nie żyje
Kamil przez miesiąc walczył o życie w szpitalu. Niestety, w poniedziałek zmarł. Komunikat w tej sprawie wydało Górnośląskie Centrum Zdrowia Dziecka, które leczyło chłopca. Lekarze przekazali, że przyczyną śmierci była choroba poparzeniowa i zakażenie. Przypomnijmy, że ani matka Kamilka, ani jego ojczym, nie opatrzyli chłopcu ran.
"Kamilek przez cały czas pobytu w szpitalu był głęboko nieprzytomny. Nie zdawał sobie świadomości gdzie jest, ani co go spotkało. Ani przez chwilę nie cierpiał" – podali w komunikacie lekarze.
Sprawę śmierci chłopca bada prokuratura.
– Po uzyskaniu informacji o śmierci 8-letniego Kamila, który jest pokrzywdzonym w naszym śledztwie, prokurator polecił szpitalowi zabezpieczenie zwłok dziecka, celem wykonania sekcji zwłok – przekazał w rozmowie z naTemat rzecznik Prokuratury Okręgowej w Częstochowie prok. Tomasz Ozimek.
Jak poinformował, sekcja zwłok zostanie przeprowadzona 10 maja w Zakładzie Medycyny Sądowej Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. – Zostanie przeprowadzona przez lekarzy specjalistów z udziałem prokuratora oraz policyjnego technika z zakresu kryminalistyki – wyjaśnił. "Matka" i "ojczym" chłopca przebywają w areszcie.