Prezydent próbuje uspokajać po kolejnym incydencie. Wyjaśnił, czemu wojsko nie informowało obywateli
Przemówienie prezydenta bezpośrednio korespondowało z ostatnimi doniesieniami o tym, co miało miejsce w polskiej przestrzeni powietrznej. Chodzi o incydent z ostatniej nocy, kiedy do Polski prawdopodobnie wleciał z Białorusi balon szpiegowski (w momencie publikacji nadal nie został odnaleziony), a także z kwietnia, kiedy w lesie w Zamościu pod Bydgoszczą przypadkowy człowiek znalazł szczątki rosyjskiej rakiety.
Szczególne poruszenie wywołało wcześniejsze zdarzenie, bo MON przyznał w ostatnich dniach, że rakieta wleciała do Polski już 16 grudnia 2022 roku, a wojsko nie poinformowało o sprawie dowódców rządowych.
Duda próbuje uspokajać
Po odnalezieniu rakiety, do mediów nie spływały niemal żadne, oficjalne komunikaty. O tym, że mowa o pocisku wystrzelonym przez rosyjską armię, informowali jedynie dziennikarze śledczy, powołując się na anonimowe źródła. Władze państwowe jednak ewidentnie zmieniły politykę informacyjną.
Po wczorajszym incydencie w Rypinie głos w sprawie poszukiwań zabrał nie tylko WOT, który wysłał w teren swoich ludzi, ale głos zabrał sam prezydent RP. Ten, podczas wizyty na Centralnym Poligonie Sił Powietrznych w Ustce próbował uspokoić opinię publiczną.
– Wyciągamy wnioski ze wszystkich zdarzeń. One są dla nas nowe. Polska i polskie wojsko nie widziało na naszym terytorium i nad naszym terytorium takich zdarzeń od wielu dziesięcioleci. Są procedury, które weryfikujemy, które sprawdzamy na bieżąco, analizujemy. Jedne funkcjonowały lepiej, były poprawiane, jeśli coś było niedobrego. Inne nie funkcjonowały, bo nie było takiej potrzeby – powiedział Andrzej Duda.
Jak dodał prezydent, każdy powinien realizować swoje zadania, ale wojsko ma je inne, niż politycy. Nawiązał tym do konfliktu, który zrodził się między MON-em a dowództwem operacyjnym Rodzajów Sił Zbrojnych. Mariusz Błaszczak powiedział bowiem, że nie został poinformowany przez dowódcę o naruszeniu polskiej przestrzeni powietrznej, czemu inni wojskowi zaprzeczali. Błaszczak zapowiedział jednak nawet dymisję dowódcy gen. Tomasza Piotrowskiego.
W dalszej części przemówienia Duda mówił o tym, że "społeczeństwo powinno działać spokojnie, w zaufaniu, że Polska jest bezpieczna". Bezpośrednio wskazał także na incydent w okolicy Rypina.
– Wiemy, że są różne sytuacje, bo też czas jest taki, z jakim nie mieliśmy do czynienia. Nigdy wojna nie była aż tak blisko nas, aż tak namacalna. Ona stwarza wiele trudnych sytuacji, prowokacji, choćby tych, które widzimy w ciągu ostatnich godzin, gdy słyszymy, że różne obiekty nadlatują na Polskę z terytorium Białorusi. Trzeba je rozpoznawać, rozważać kwestie tego, na ile stwarzają niebezpieczeństwo. Te decyzje są podejmowane, obiekty są obserwowane, z każdego działania są wyciągane wnioski – powiedział.
Dalej Duda zapewnił, że "wszystkie ważne sprawy są pod kontrolą", a podejmowane działania są spokojne i konsekwentne. Wskazał też, że udoskonalane są procedury.
– Pojawiają się sytuacje, gdy te procedury są uruchamiane de facto po raz pierwszy. W związku z tym patrzymy, jak one działają w praktyce. Jeżeli coś funkcjonuje nie najlepiej, jest natychmiast poprawiane. Ciszę się, że tak wiele osób czuwa nad bezpieczeństwem Polski – powiedział.