Stuhr wymownie o swoim stosunku do TVP. "To nie jest miejsce dla mnie"
W najnowszym wydaniu podkastu Kuby Wojewódzkiego i Piotra Kędzierskiego można było wysłuchać wywiadu z Maciejem Stuhrem. Aktor wielokrotnie zabłysnął na wielkim ekranie, grając w wielu filmach. Sympatię widzów zyskał, występując w takich produkcjach, jak "Chłopaki nie płaczą" czy "Listy do M.".
Stuhr otwarcie mówi o swoich poglądach politycznych, co wielokrotnie spotkało się z krytyką ze strony fanów będących zwolennikami prawicowej partii. Gospodarze podcastu "WojewódzkiKędzierski" przypomnieli aktorowi post, który opublikował cztery lata temu. Wówczas artysta zapowiedział "bojkot TVP". "Nie oglądam. Nie występuję" - napisał w 2019 roku.
Czytaj także: Stuhr podsumował zachowanie ojca. "Nienawidzę, że mój stary wsiadł za kółko po kielichu"
Prowadzący postanowili wrócić do tematu, czy podtrzymuje swoje stanowisko w sprawie Telewizji Polskiej. Wojewódzki ironicznie zapytał wówczas, czy pracownicy stacji "dzwonią do niego jeszcze przez pomyłkę".
Zdarzyło się ze dwa, trzy razy, że jakiś reżyser smutnym głosem pyta się mnie, czy bym nie chciał wziąć udziału w Teatrze Telewizji, bo "może odłóżmy tę politykę na bok i zróbmy sztukę dla telewizji". Nawet się kiedyś namyślałem przez weekend, ale stwierdziłem, że to nie jest miejsce dla mnie.
Pomimo tego, że zdanie aktora na temat publicznego nadawcy nie zmieniło się przez ten czas, to Stuhr zwrócił uwagę na jedną rzecz. Przyznał, że nie zamierza oceniać kolegów i koleżanek z branży, którzy decydują się na występach w produkcjach TVP. Podkreślił, że mimo wszystko ma to swoje konsekwencje moralne. Oprócz tego aktor jest w stanie zrozumieć, czym mogą być podyktowane decyzje przedstawicieli świata artystycznego.
W trakcie rozmowy Maciej Stuhr podkreślił, że zna osoby pracujące na Woronicza. Spotykając ich na swojej drodze wielokrotnie rozmawiał o tym, co dzieje się w murach telewizji. Przyznał, że żadna ze znanych mu osób nigdy nie patrzyła na niego krzywo z powodu przedstawianych przez niego poglądów.
Przez kilkanaście lat byłem tam regularnym gościem. Co chwila się jeździło po coś na Woronicza. Znam te charakteryzatorki, operatorów i realizatorów (...) Nie zdarzył się jeszcze ani jeden, który by na mnie krzywo popatrzył, tylko każdy ma tę samą gadkę: "Maćku, masakra, dramaty, Jezus Maria" (...) Nie wiem, ilu jest takich, co naprawdę w coś tam wierzą.
Czytaj także: Mocne słowa Stinga i Stuhra w Warszawie. Mówili o "ataku na demokrację"
Stuhr o stanie zdrowia ojca. Przyznał, że jest na OIOM-ie
Wśród pytań, które zadawali prowadzący Maciejowi Stuhrowi, nie brakowało tych, które dotyczyły jego ojca. – Czym tata dojeżdża dziś do pracy – padło więc pytanie ze strony jednego z prowadzących, nawiązując do głośnej afery dotyczącej kolizji Jerzego Stuhra z udziałem motocyklisty.
Aktor odpowiedział: – Tata jest na OIOM-ie i niczym nie dojeżdża. Wózkiem inwalidzkim czasem jedzie sobie na spacer – odpowiedział na to Maciej Stuhr, ale nie wyjaśnił, co jest przyczyną hospitalizacji.