Władze Akademii Teatralnej poszły na ustępstwo ws. córki Englerta. "To byłoby niesprawiedliwe"
Helena Englert mówi, jak wyglądał jej egzamin wstępny na Akademię Teatralną
23-letnia córka Jana Englerta i Beaty Ścibakówny przeżywa rozkwit swojej kariery. Choć Helana już wcześniej wystąpiła m.in. u boku taty w serialu "Diagnoza", w produkcji AXN "Znaki" oraz w filmie z Januszem Gajosem "Układ zamknięty", to ostatni film Marii Sadowskiej pt. "Pokusa" z nią w roli głównej odbił się szerokim echem w mediach.
Ostatnio zaś można ją zobaczyć na ekranie za sprawą serialu kryminalnego HBO Max pt. "#BringBackAlice". Młoda aktorka aktualnie nie narzeka na brak ofert pracy. Interesują się nią także dziennikarze. Pod koniec kwietnia miała okazję gościć w programie Kuby Wojewódzkiego w odcinku z Tomaszem Lisem.
W poniedziałek (22 maja) ponownie porozmawiała sobie z gwiazdorem TVN, ale tym razem w ramach podcastu "Wojewódzki&Kędzierski". Englertówna przyznała, że najbardziej irytuje ją w wywiadach pytanie o to, czy czuje się głosem pokolenia. Stwierdziła, że to absurdalne. Nie postrzega tak siebie.
W rozmowie pojawił się także wątek edukacyjny. Helena Englert wyznała, że Akademia Teatralna zgodziła się na pewne ustępstwo. 23-latka nie chciała bowiem, żeby uczył ją jej ojciec. Stwierdziła, że będzie to niekomfotowe - zarówno dla niego, dla niej oraz innych studentów.
– Rozmawiałam na ten temat z władzami szkoły i doszliśmy do porozumienia. Chodziło o to, że mój tata uczy na trzecim roku i jedną grupę uczył mój tata, a drugą grupę uczyła Agata Kulesza. Była po prostu zgoda na to, że ja nie będę w grupie, którą uczy mój tata. Ja się na to zgodziłam, władze szkoły się na to zgodziły – wyjaśniła Helena.
– To chodziło o to, żeby nikogo nie stawiać w niekomfortowej sytuacji. Żeby moi koledzy z grupy mogli normalnie czerpać wiedzę od profesora, nie myśląc o tym, że mają na sali jego córkę. To byłoby niesprawiedliwe – oznajmiła.
Dziennikarze dopytali aktorkę o to, jak wyglądał jej egzamin wstępny na Akademię Teatralną. – Czułam, że było bardzo neutralnie. Nie mogłam wyczytać nic. Było tak, jak powinno być – powiedziała, zapewniając, że nie czuła się wyróżniona.
Jan Englert o karierze swojej córki Heleny
Helena mimo spektakularnego wejścia w branżę aktorską wciąż jest posądzana o to, że swoje role dostaje dzięki znanemu nazwisku i pomocy taty. O tej kwestii rozmawiał ostatnio sam Jan Englert podczas wywiadu z Marcinem Prokopem, o czym pisaliśmy w naTemat.
– Czy będę uczestniczył w jej życiu, czy nie i tak będą wszyscy mówili, że ja jej pozałatwiałem. To jest silniejsze w tym kraju. Moje starsze dzieci miały to samo, że nauczyciele zaczęli ich "tatać", bo "tata to tego...". No jak ktoś jest ambitny, a dzieci są ambitne, to ma dość tego taty, który jest stawiany jako wzór – stwierdził.
– Moją córkę z tych ambicji "englertowskiej" wyleczyło to, że dostała się na Tisch (szkołę artystyczną w Nowym Jorku – przyp. red.). Tam nikt nie mógł powiedzieć, że tatuś załatwił, bo tam tatuś jest "nobody" – dodał.