Zgrzyt po decyzji ws. "lex Tusk". Człowiek Dudy mówi o "poważnych kontrowersjach"
Co Andrzej Duda zrobi ws. lex Tusk?
Jeśli prezydent Andrzej Duda postanowi podpisać "lex Tusk", będzie to oznaczać utworzenie komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w polskiej polityce. Nie jest jednak wcale pewne, co głowa państwa w tej sprawie zdecyduje. Mówił o tym w radiowej Trójce Paweł Szrot, szef gabinetu prezydenta.
– Nie będę uprzedzał o decyzji pana prezydenta. Sprawa budzi poważne kontrowersje publiczne, więc tym bardziej analizy będą szczegółowe i wnikliwe. Pan prezydent ma kilka możliwości do zastosowania i jedną z nich wybierze – oznajmił Szrot.
Dopytywany o to, czy Andrzej Duda ma już wyrobione zdanie w sprawie nowych przepisów, Paweł Szrot podkreślił, że "pan prezydent będzie analizował wszystkie głosy, które w debacie publicznej na ten temat padły".
Sejm uchwalił "lex Tusk"
Ustawa o komisji ds. zbadania rosyjskich wpływów w Polsce została przyjęta przez Sejm w piątek wieczorem. Za odrzuceniem weta Senatu zagłosowało 234 posłów. Przeciw było 219 parlamentarzystów, jedna osoba wstrzymała się od głosu, a pięć nie wzięło udziału w głosowaniu.
Co ciekawe, od głosu wstrzymała się Anna Maria Siarkowska z Suwerennej Polski. Jarosława Kaczyńskiego poparło także koło Polskie Sprawy, Kukiz'15 oraz Zbigniew Ajchler i Łukasz Mejza. Nawet Konfederacja nie chciała poprzeć ustawy.
Donald Tusk od razu skomentował decyzję obozu władzy. – To jest historyczny moment, ale nie możemy się z niego cieszyć. Chciałem zobaczyć twarze osób, które znów złamały Konstytucję w strachu przed przegranymi wyborami – powiedział.
Co ciekawe, sejmowa Komisja Administracji i Spraw Wewnętrznych rekomendowała w tej sprawie przyjęcie weta Senatu. Poparło je 21 posłów (wszyscy przedstawiciele KO, Lewicy, PSL i Konfederacji), a przeciw było 19 (wszyscy z klubu PiS). Nikt nie wstrzymał się od głosu. "Bolszewicki projekt komisji ds. polowania na lidera opozycji upadł w komisji sejmowej" – pisał wówczas w mediach społecznościowych senator Krzysztof Brejza.
Przypomnijmy: 11 maja Senat opowiedział się za odrzuceniem ustawy, która miałaby powołać komisję, zajmującą się zbadaniem przypadków "funkcjonariuszy publicznych lub członków kadry kierowniczej wyższego szczebla, którzy w latach 2007–2022 pod wpływem rosyjskim, działali na szkodę interesów RP".
Wtedy w głosowaniu wzięło udział 95 senatorów, wśród których 52 poparło odrzucenie projektu, 42 tego nie chciało, a jeden wstrzymał się od głosu.
"Projekt w opinii wszystkich konstytucjonalistów nie nadawał się do poprawki, łamiąc liczne zapisy w Konstytucji w tym ten, że wymiar sprawiedliwości w Polsce sprawują sądy… a nie politycy" – napisał wtedy o tej decyzji Senatu przewodniczący Komisji Ustawodawczej Krzysztof Kwiatkowski (Klub Senatorów Niezależnych).
O powołaniu tego typu komisji jeszcze w listopadzie ubiegłego roku zaczął mówić Jarosław Kaczyński. Wówczas mówiono o zbadaniu przede wszystkim polityki energetycznej rządu w latach 2007-2015.