Sieńczyłło wcześniej nie była tak szczera. Tak mówi dziś o śmierci Kamińskiego
Jak poinformowała Patrycja Pawlik, rzeczniczka Teatru Kamienica, Emilian Kamiński zmarł w 26 grudnia 2022 roku o godz. 7.30 po długiej i ciężkiej chorobie. Wiadomo, że chodziło o problemy z płucami. "W ostatnim czasie był już tak chory, że nie mógł nawet swobodnie mówić" – podano w "Super Expressie".
Wiadomość o śmierci założyciela i dyrektora zamieścił w mediach społecznościowych również sam Teatr Kamienica. Przekazano, że artysta odszedł przy rodzinie, w swoim domu w Józefowie. "Nie ma słów, które potrafiłyby wyrazić smutek i żal pozostawiony w naszych sercach…" – podano we wpisie podpisanym przez rodzinę i pracowników teatru.
Czytaj także: Emilian Kamiński przed śmiercią wysłał kilka wiadomości. Ujawniono ich treść
Sieńczyłło w "Dzień Dobry TVN" o śmierci Emiliana Kamińskiego
Justyna Sieńczyłło razem z synem Kajetanem Kamińskim postanowili udzielić pierwszego tak szczerego wywiadu po odejściu Emiliana Kamińskiego. W trakcie rozmowy z Dorotą Wellman dla "Dzień Dobry TVN" aktorka zdradziła, jak radzi sobie po utracie męża. – Wyobrażam sobie, jakby wyjechał na tournée ze swoimi spektaklami. My jak zwykle przejmujemy pałeczkę – wyznała.
Aktor swoją diagnozę usłyszał przy okazji jubileuszu 10-lecia Teatru Kamienica, którego był wieloletnim dyrektorem. Chociaż nie palił nałogowo papierosów zachorował na nowotwór płuc. "Okazało się, że jest bardzo groźnie. Nie będąc palaczem, miał raka płuc. Powiedział jedno: "Nie chcę, żeby ktokolwiek się martwił. Nie chcę, żeby ktokolwiek się nade mną litował. Nikt nie może wiedzieć" – zdradziła Sieńczyłło.
Czytaj także: Sieńczyłło na deskach teatru oddała hołd zmarłemu mężowi. Te słowa chwytają za serce
Wellman zapytała rodzinę zmarłego aktora, jak w trakcie choroby radził sobie na scenie, zwracając uwagę na fakt, że przy raku płuc często brakuje tchu. Sieńczyłło przyznała, że jej mąż "był warsztatowcem" i nieustannie pracował nad swoimi rolami. Kajetan Kamiński podkreślił, że jego ojciec czerpał energię z występów przed publicznością.
– Nie było jednego spektaklu, żeby nie siedział w garderobie i żeby nie powtarzał całej roli i nie przygotowywał sobie oddechu (...) On żył za pięciu. Uważał, że dożyje setki. Od dziecka był przyzwyczajony do bardzo ciężkiej pracy. Zaczynał od fizycznej pracy, którą wykorzystał przy budowie teatru, czyli w budowlance, jako nastolatek. Potem jeździł pracować do Anglii, wszytko wykorzystał, budując to miejsce. Poświęcił temu miejscu 20 lat swojego życia i całe swoje zdrowie – opowiadała żona Emiliana Kamińskiego.
W pewnym momencie Sieńczyłło postanowiła zaprzeczyć wszystkim plotkom, jakoby jej mąż "odszedł w spokoju".
On nie umierał, on walczył do ostatniej chwili. On nie mógł uwierzyć, że jego życie się kończy (...) Odchodził na swoich warunkach. Moja prośba była, żeby dotrwał wigilii (...) To było wyreżyserowane do ostatniej chwili.