Tragedia podczas spływu kajakowego Nidą. Nie żyją dwie osoby
Nieszczęściem zakończyła się sobotnia wyprawa dziewięciu osób na spływ kajakowy Nidą. Jak pisze RMF, grupa płynąca rzeką w pewnym momencie zauważyła, że jeden z kajaków jest pusty.
Uczestnicy wycieczki zawrócili po kolegów i zawiadomili służby ratunkowe. Niestety okazało się, że pomoc przyszła za późno. Dwóch mężczyzn, 39-latka i 46-latka, nie dało się już uratować.
Na miejscu pracują służby, które wyjaśniają okoliczności tragedii. Pozostali uczestnicy spływu bezpiecznie dotarli na brzeg.
Przeczytaj też: Mężczyzna zmarł ratując topiące się dzieci. Jak bezpiecznie pomóc topielcowi?
Co robić, gdy porwie nas rzeka?
Ktoś, kto nie ma doświadczenia, będzie walczył z prądem rzeki. To błąd. Należy przede wszystkim utrzymywać się na wodzie i próbować z prądem dopłynąć do brzegu – radził swego czasu w naTemat policjant Sławomir Gniewaszewski. Walka może skończyć się tylko tym, że stracimy siły i będziemy zdani już tylko na "łaskę" żywiołu.
W 2013 roku doszło do tragicznego wypadku w Trębaczewie, o którym mówiła cała Polska. W rzece Warcie utopiło się czworo dzieci, którym chwilę wcześniej mama robiła pamiątkowe zdjęcia. Najpierw zaczęła się topić jedna z dziewczynek. Rodzeństwo ruszyło jej na pomoc, ale interwencja skończyła się tragicznie. Utonęły dwie dziewczynki i dwóch chłopców.
Asp. Mieczysław Batór z komendy w powiecie pajęczańskim, który zajmował się sprawą, wyjaśnił krótko: – W rzece występują duże różnice w wysokościach. Dzieci mogły mieć w jednym momencie wodę na metr wysokości, a krok dalej mogła je już całkowicie zakrywać.
Czytaj także: https://natemat.pl/487214,wroclaw-ratowala-tonacego-czlowieka-wyborcza-tlum-tylko-nagrywal