Ibisz ujawnił fakt z przeszłości. Okazało się, że siedział w areszcie

Kamil Frątczak
04 czerwca 2023, 18:11 • 1 minuta czytania
Krzysztof Ibisz w najnowszym wywiadzie wrócił do przeszłości. Opowiedział, czym dla niego jest wolność, a także odważył się wyjawić sekret. Jak się okazało, prezenter niegdyś siedział w areszcie.
Krzysztof Ibisz kiedyś siedział w areszcie. Wspomina walkę z milicją Fot. Piotr Matusewicz/East News

Krzysztof Ibisz dopiero co był jednym z gospodarzy "Polsat SuperHit Festiwal" w Operze Leśnej w Sopocie. W miniony piątek (2 czerwca) poprowadził koncert "Pokolenia Wolności", który odbył się na Placu Zebrań Ludowych w Gdańsku z okazji 34. rocznicy pierwszych wolnych wyborów w Polsce.


Czytaj także: Krzysztof Ibisz "zaprogramował się" na 120 lat. Prezenter nie zamierza zwalniać tempa [TYLKO U NAS]

Krzysztof Ibisz kiedyś siedział w areszcie. Wspomina walkę z milicją

Krzysztof Ibisz po zejściu ze sceny udzielił kilku wywiadów. W rozmowie z portalem ShowNews.pl wrócił wspomnieniami do dawnych czasów, opowiadając czym dla niego jest wolność. Gwiazdor Polsatu zdradził, że walczył z milicją.

Niegdyś nawet został aresztowany za noszenie opornika (rezystora, elementu obwodu elektrycznego). Ibisz przyznał, że zdarzało mu się nawet malować po nocach opozycyjne hasła na ścianach.

Ja byłem tym pokoleniem, które troszkę na ulicach o wolność walczyło. Pamiętam, że kiedyś siedziałem za to 48 godzin, że nosiłem opornik, który wtedy był symbolem wolności. Po prostu walczyliśmy z milicją na ulicach. Pamiętam, malowaliśmy po nocach "17 września pamiętamy". Tymi naszymi napisami na murach, to była taka nasza walka o wolność.Krzysztof Ibisz

Czytaj także: Tłum przerwał przemowę Wałęsy. "Jak nie chcecie słuchać, to dziękuję bardzo"

Prezenter po chwili porównał dawne czasy do tego, co dzieje się teraz. – Teraz cieszymy się z tego, że mamy wolne wybory, że możemy jeździć po świecie, że paszport mamy w domu, a nie na posterunku, że możemy wyznawać poglądy, jakie chcemy, że po prostu jesteśmy wolni. Ta wolność warta jest każdej ceny – podsumował Krzysztof Ibisz.

Z okazji rocznicy wolnych wyborów odbył się Wielki Marsz. Tłum przerwał przemowę Wałęsie

W niedzielę 4 czerwca w Warszawie z okazji rocznicy pierwszy wolnych wyborów odbył się Wielki Marsz zainicjowany przez Donalda Tuska. Nie mogło zabraknąć również Lecha Wałęsy, który, jak przyznał lider Koalicji Obywatelskiej, jest symbolem zwycięstwa.

– Jestem człowiekiem sukcesu tysiąclecia, tak mówią niektórzy. Chciałbym, abyście zrozumieli, na czym polegały nasze sukcesy (...) Na wszystkie rzeczy, problemy i kłopoty patrzyłem z perspektywy praktyka – opowiadał Lech Wałęsa. Następnie wspomniał o tym, jak był otoczony przez Służbę Bezpieczeństwa. Wałęsa mówił także na temat prezesa Prawa i Sprawiedliwości: – Kaczyński dobrze wiedział, że nadejdzie dzień, w którym powiem mu "Proszę bardzo, taczki stoją" – i ten dzień nadchodzi!

W momencie, kiedy przemowa polityka bardziej się przeciągała, tłum zaczął coraz głośniej skandować hasło: "Idziemy! Idziemy!", przerywając wypowiedź Wałęsy. – Jak nie chcecie słuchać, to dziękuję bardzo i wszystkiego dobrego – podsumował pierwszy przewodniczący NSZZ "Solidarność". Na koniec tłum zaczął skandować: "Zwyciężymy!".