Nie żyje znany aktor. W swojej legendarnej roli wcielił się w Kowalskiego

Joanna Stawczyk
05 czerwca 2023, 22:10 • 1 minuta czytania
Zmarł Barry Newman. O śmierci aktora, który odszedł 11 maja w New York Presbyterian Columbia University Irving Medical Center, poinformowała z opóźnieniem jego żona Angela. W swojej karierze artysta wcielił się m.in. w pędzącego dodge'em Kowalskiego w "Znikającym punkcie" Richarda C. Sarafiana.
Barry Newman nie żyje. W swojej legendarnej roli wcielił się w Kowalskiego Fot. Studiocanal Films Ltd/Mary Evans Picture Library/East News

Barry Newman nie żyje. W swojej legendarnej roli wcielił się w Kowalskiego

Barry Newman, aktor pochodzący z Bostonu, zmarł 11 maja. Miał 92 lata. Jego śmierć jest wielką stratą dla świata filmu. Na tę chwilę przyczyna jego śmierci nie jest znana, ale wiadomo, że w 2009 roku u aktora zdiagnozowano raka strun głosowych, co zmusiło go do przerwania kariery.


Newman był mieszkańcem Bostonu. Jego ojciec, Carl, prowadził popularny nocny klub "The Latin Quarter" w tym mieście. Podczas studiów z antropologii na Brandeis University, Newman miał okazję spotkać Lee Strasberga, który prowadził tam warsztaty teatralne. To właśnie Strasberg, współzałożyciel Actors Studio, zainspirował go do rozpoczęcia kariery aktorskiej.

Newman, po wstąpieniu do sił zbrojnych, grał na saksofonie i klarnecie w wojskowym zespole muzycznym. Po zakończeniu służby wojskowej udał się do Nowego Jorku, aby kontynuować naukę pod okiem Strasberga. Swoją sceniczną karierę rozpoczął od roli jazzowego muzyka w komedii "Nature's Way" autorstwa Hermana Wouka. Wśród wielu przedstawień, w których wystąpił na Broadwayu, znalazła się również słynna "Pułapka na myszy" Agathy Christie.

Jego talent aktorski, połączony z jego charyzmą, przyciągał widzów i krytyków. Film "Znikający punkt", obecnie uznawany za klasykę amerykańskiego kina, przyniósł Newmanowi ogromną popularność i stał się inspiracją dla innych twórców, takich jak Quentin Tarantino.

Co ciekawe, nakręcony w osiem tygodni obraz to jeden z ulubionych filmów samego Stevena Spielberga. "To było bardzo wyjątkowe doświadczenie" – mówił o tej roli zaś sam Berry Newman.

"Właśnie zrobiłem film o prawniku, absolwencie Harvardu i pomyślałem, że to coś innego. Facet był buntownikiem, antybohaterem. Bardzo mi się to podobało" – zacytował aktora "The Hollywood Reporter".

"Milczący bohater Newmana, Kowalski, był weteranem z Wietnamu, byłym kierowcą rajdowym i niehonorowo zwolnionym policjantem, który nie miał nic do stracenia. Naładowany amfetaminą próbuje jak najszybciej dojechać do celu białym dodgem challengerem R/T 440 Magnum z 1970 roku" – tak fabułę "Znikającego punktu" opisał zagraniczny portal.

Nadmieńmy, że za swoją inną rolę, w serialu "Petrocelli" Newman był nominowany do nagrody Emmy oraz Złotego Globu. W ciągu swojej prawie sześćdziesięcioletniej kariery filmowej wystąpił w ponad 30 filmach i blisko 20 serialach telewizyjnych.

W późniejszych latach Newman pojawił się w kilku filmach, takich jak "Tunel" (1996) w reżyserii Roba Cohena, gdzie grał u boku Sylvestra Stallone, "Requiem dla Browna" (1998) pod kierownictwem Jasona Freelanda, oparte na twórczości Jamesa Ellroya, oraz "Angola" (1999) w reżyserii Stevena Soderbergha. Wystąpił również jako agent Eddiego Murphy'ego w filmie "Wielka heca Bowfingera" (1999) w reżyserii Franka Oza. Wśród licznych seriali, w których brał udział, warto wymienić "Prawników z Miasta Aniołów", "Napisała: Morderstwo" oraz "Pannę Marple".