Prezydent Opola podsumował 60. KFPP. "Kneblowanie artystom ust nigdy nie poszerzyło wolności słowa"
Prezydent Opola podsumował 60. KFPP. Wspomniał o "kneblowaniu ust artystom"
W dniach 9-11 czerwca odbył się 60. Krajowy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Jeszcze przed rozpoczęciem wydarzenia media informowały o tweecie, w którym Maciej Orłoś zapytał obserwatorów, czy jest szansa na to, żeby artyści zaangażowani w festiwal zrezygnowali z udziału.
Już w maju Wojciech Mann, który przeszłości prowadził koncerty w "stolicy polskiej piosenki", apelował o odwołanie festiwalu. Dziennikarz obejrzał go i skomentował na łamach Plejady. "Mam mieszane uczucia z przewagą tych negatywnych. Nie chciałbym robić krzywdy konkretnym osobom, bo poziom i tak nie był specjalny" – skwitował. Wielu artystów i internautów stwierdziło, że festiwal zamiast być miejscem, gdzie króluje wolność, kultura i zabawa, jest obiektem linczu, a wszystkiemu winne są związki TVP z partią rządzącą, ich propaganda i manipulacje. "Szanujący się artyści i dziennikarze odmawiają uczestniczenia w imprezach pod szyldem Telewizji Polskiej, a Woronicza bacznie kontroluje, co pokaże (żeby nie powiedzieć: cenzuruje), czego rezultatem są takie oto właśnie szopki bez żadnego znaczenia kulturalnego. Ot, biesiada. Biesiada, stypa, groteska" – oceniła Aleksandra Gersz, redaktor prowadząca dział Kultura w naTemat. W poniedziałek (12 czerwca) prezydent Opola w obszernym wpisie na Facebooku osobiście podsumował festiwal. "W trudnych politycznie czasach festiwal obronił się swoim poziomem artystycznym, wciąż dużą oglądalnością i pełną widownią na każdym z koncertów (nawet w deszczowy piątek), choć oczywiście mogło być lepiej" – zaznaczył na starcie.
Arkadiusz Wiśniewski podziękował TVP i pozostałym partnerom za zaangażowanie w przygotowanie widowiska. Prezydent sam przyznał, że nie wszystko wyszło jednak idealnie. Obwinia o to mieszanie polityki w media i rozrywkę.
"Nie sposób nie dostrzec jednak mankamentów, które mają wpływ na ostateczną ocenę festiwalu. Na jego 60-lecie można było zrobić imprezę bogatszą artystycznie, z większym gronem artystów, których po prostu nie da się zastąpić. To się nie udało. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest co najmniej kilka" – oznajmił, wspominając w dalszej części o "kneblowaniu ust artystom".
W roku wyborczym narastająca polaryzacja spotęgowała jeszcze polityczną presję na festiwal, włącznie z absurdalnymi oczekiwaniami zerwania jego 60. edycji, kierowanymi do prezydenta… Warszawy. Miałoby to pomóc samemu festiwalowi, ale jeszcze bardziej zwycięstwu opozycji, albo świadczyć o wolności słowa. Kochani! Kneblowanie artystom ust nigdy jeszcze nie poszerzyło wolności słowa i nie przyniosło chwały tym, którzy o to apelują. To tak ku opamiętaniu. To też polityka sprawiła, że festiwal był i jest oceniany nie przez to, co działo się na scenie, ale często przez pryzmat postaw politycznych tych, którzy go oceniają. Nie sposób więc odnieść wrażenia, że niektóre recenzje czy opinie spokojnie można by zamieścić jeszcze przed festiwalem i zupełnie by się nie zmieniły po koncertach. Polityka dodatkowo sprawiła, że cześć artystów do Opola nie przyjechała, czekając na swój występ po spodziewanych politycznych zmianach jesienią. I stąd opisywany wyżej wakat kadrowy. Szkoda, ale w pełni rozumiem postawę artystów. Trafną refleksją w związku z powyższym jest to, że wszystkie te głosy o tym, jak festiwal traci na znaczeniu itd., są zupełnie nieadekwatne w stosunku do sił, które zaangażowano w ataki na festiwal. Skoro jest taki nieistotny, to po co atakować go z taką zajadłością?
Prezydent Opola dał do zrozumienia, że w jego mniemaniu TVP nie do końca sprostało temu wyzwaniu. Odniósł się też do licznych zapytań o to, czy potencjalnie istniałaby możliwość, aby festiwal został wzięty pod skrzydła innej stacji.
"Moi drodzy, rozmawiałem o tym i z panią Terentiew, i z panem Miszczakiem, gdy był jeszcze w TVN. Odpowiedź jest prosta. Obie telewizje rywalizujące z TVP mają już swoje festiwale i wcale nie garną się do organizacji kosztownej imprezy, której archiwa i dorobek kojarzone są od 60 lat z ich konkurencją" – oznajmił.
"Festiwal jest wyjątkowy i nieprzeciętny, ale dla tych, którzy cenią polską kulturę i jej dorobek. Komercja szybko mogłaby zmarnować to, co w festiwalu najcenniejsze, czyli jego historię. (...) Telewizja publiczna wciąż może pozwolić sobie za to na misyjność i całkiem spory budżet, wyższy od telewizji komercyjnych" – stwierdził.
Wiśniewski podsumowując swoje przemyślenia, napomknął o jesiennych wyborach. "Wiele zależy od tego, co się wydarzy w Polsce jesienią, choć przypomnę, że Kabareton spadł z programu KFPP jeszcze za poprzedniej władzy" – oznajmił.
"Obiecuję jednak, że tak jak w 2017 r., kiedy nie wpuściłem do Amfiteatru prezesa Kurskiego, tak w kolejnych latach stać będą na straży dorobku festiwalu i szukać możliwości bezpiecznego poszerzenia jego formuły" – zadeklarował.