Lewicka: Czego nie rozumie Trzecia Droga, czyli koniec snów o potędze

Karolina Lewicka
19 czerwca 2023, 12:49 • 1 minuta czytania
W ubiegłym tygodniu sympatycy Polski 2050 mogli przeczytać w przesyłanym im regularnie newsletterze, że "za nami bardzo dziwne dni". Ów komentarz dotyczył konsultacji w sprawie projektu Przyszłość Plus (w skrócie: 6 proc.PKB na edukację), na które to Trzecia Droga zaprosiła wszystkich, czyli także PiS i Konfederację. I się zaczęło...
Karolina Lewicka o Trzeciej Drodze. Fot. Maciej Stanik / naTemat.pl

Platforma Obywatelska i Lewica – pomne nastrojów swojego elektoratu – uznały, że z rządzącymi i konfederatami na cztery miesiące przed wyborami niczego uzgadniać nie będą, no, może poza warunkami kapitulacji (o czym napisał Donald Tusk).


Summa summarum, Szymon Hołownia i Dariusz Klimczak konsultowali się jedynie z Tomaszem Rzymkowskim, wiceszefem resortu edukacji. Uzysku z tego nie było, bo Rzymkowski przyszedł i wyszedł (zaś w sejmowych kuluarach żartował, że chwalił projekt gospodarzy i zachęcał do powyborczej koalicji z PiS-em w celu jego uchwalenia), a i honor żaden, wręcz przeciwnie, srogi despekt, zważywszy na to, co zdziałało za PiS-u to ministerstwo. Faktycznie, było to wszystko cokolwiek "dziwne". 

Czytaj także: https://natemat.pl/492719,zamieszanie-ws-pomyslu-trzeciej-drogi-holowna-reaguje-na-ruch-ko

Tyle że politycy Trzeciej Drogi, pogubieni już przed własnymi konsultacjami (jednak się nie odbędą  – komunikat o odwołaniu konsultacji był błędem, przepraszamy – zapraszamy na konsultacje), postanowili bronić ich do upadłego, stąd newsletter.

Czytamy: Stara polityka się zacięła. Na propozycję rozmowy (…) wyskoczył im systemowy błąd (…) taka polityka jest nic niewarta. Czas ten system zmienić. Polska 2050 buduje Trzecią Drogę, by z powrotem postawić sprawy z głowy na nogi. Aby zostawić za sobą pola bitew w polsko-polskiej wojnie.

Zasadniczo, nic nowego, Szymon Hołownia powtarza to od samego początku swojej bytności w polityce. Dziw bierze, że jeszcze się nie zorientował, że ten przekaz nie jest coraz lepszy, tylko coraz gorszy (bo kampania to moment konfrontacji, a nie koncyliacji, bo coraz silniej działa polaryzacja).

Jeśli zatem Trzecia Droga chciała tym ruchem wyjść poza wojnę Kaczyńskiego z Tuskiem, to trafiła kulą w płot, a i z sensownym tłumaczeniem tego ruchu był spory problem. Joanna Mucha dowodziła w GW, że gdyby KO i Lewica przyszły, to PiS by nie przyszedł (czyżby zatem winien całemu zamieszaniu był Tusk z Czarzastym?), a Michał Gramatyka w rozmowie ze mną przekonywał, że wartością było to, że Tomasz Rzymowski usłyszał kilka słów prawdy (no i co z tego?). 

Co Polska 2050 robi źle?

Od początku roku Polska 2050 idzie od błędu do błędu. Błędem było wyłamanie się z umowy demokratycznej opozycji, by wstrzymać się w głosowaniu nad nowelą ustawy o SN. Hołownia nie zapunktował, na co liczył, jako "jedyny obrońca Konstytucji", tylko przypiął sobie łatkę rozłamowca.

Po tym wydarzeniu na kilka tygodni zamarły rozmowy na temat paktu senackiego, tak ostry był to kryzys zaufania po opozycyjnej stronie (przy okazji paktu: Polskę 2050 reprezentował w trakcie negocjacji senator Jacek Bury, osoba kompletnie niedecyzyjna, co spowalniało prace. Dopiero niedawno partnerzy zażądali od Polski 2050 wystawienia do rozmów kogoś, z kim ustalenia są wiążące, i tak Burego zastąpił Michał Kobosko). 

Czytaj także: https://natemat.pl/492992,holownia-zlozyl-deklaracje-ws-koalicji-ze-zjednoczona-prawica

Błędem było tworzenie sojuszu z PSL-em "na raty", najpierw jakaś współpraca programowa, potem dopiero, po długich tygodniach negocjacji i wskazywaniu kolejnych terminów ich zakończenia, dopięcie koalicji, co nie zrobiło już na potencjalnych wyborach aż takiego wrażenia, bo wydarzenie zostało przez samych jego bohaterów "rozmyte", "rozciągnięte".

Błędem było, łącznie, najpierw fraza "odpuśćcie sobie marsz 4 czerwca", potem jednak zameldowanie się na tymże, ale nie zabranie głosu, rzekomo z powodu niemożności dopchania się do mikrofonu. Gdzie tu – znowu! – jakaś elementarna spójność przekazu? Raczej trudno za Trzecią Drogą nadążyć w jej ciągłych woltach. Błędem wreszcie były konsultacje z niszczącym edukację PiS-em. 

A słupki poparcia spadają...

Trzecia Droga nie potrafi też wytłumaczyć, czym jest. Czy jej politycy zachowują równy dystans wobec PO i PiS? Jeśli tak, to co niby jest między demokracją a autokracją? Może być ugrupowanie buntu, protestu, antysystemowe, ćwiczymy to regularnie, co wybory, ale tę niszę zagospodarowała już Konfederacja, czego Trzecia Droga zdaje się nie zauważać, mimo że w sondażach została przez Sławomira Mentzena wyprzedzona, także tendencja nie jest dlań korzystna.

Portal ewybory.eu, zliczający sondażową średnią, dawał Trzeciej Drodze 14 proc. w kwietniu, słabe 13 proc. w maju i tylko nieco ponad 10 proc. w czerwcu. Trzecia Droga chce iść na wybory jako koalicja, co skutkuje koniecznością przekroczenia progu 8 proc.

Przy notowaniach na poziomie 10 proc. istnieje spore ryzyko, że skończy się tak, jak w przypadku Lewicy w 2015 roku. Dlatego już teraz słyszę, że jest w odwodzie plan B, czyli start ludzi Hołowni z list PSL i dzięki temu obniżenie progu do 5 proc. Tym samym będzie to definitywny koniec projektu byłego telewizyjnego gwiazdora. 

Czytaj także: https://natemat.pl/493298,wybory-2023-nowy-sondaz-research-partner-pis-jest-bez-szans-na-wiekszosc

Równocześnie politycy Trzeciej Drogi przekonują nas, że jest 6 mln wyborców, którzy nie chcą głosować ani na PiS, ani na PO. Te miliony są ponoć do pozyskania przez Hołownię i Kosiniaka. Trudno dociec, skąd się wzięła ta liczba. Kogo wliczono? Sami niezdecydowani to za mało. Niezdecydowani i wyborcy innych ugrupowań (Lewicy, Konfederacji)?

A może Trzecia Droga policzyła to tak: skoro w 2019 roku padło 18,5 mln głosów, z czego 13 mln na PiS i PO, to zostaje prawie sześć do zagospodarowania? Może trzeba śmielej: skoro do głosowania jest uprawnionych 30 mln dorosłych Polaków, a głosuje mniej niż 20 mln, to do pozyskania jest więcej niż 10 mln? Przecież takie rachunki to bzdura.

Jest szansa na milion niezdecydowanych, ale...

Zostawmy to i idźmy do wewnętrznych badań, zleconych przez Polskę 2050. Wedle nich koalicja miałaby szansę dojść do 20 proc. poparcia, gdyby udało się jej pozyskać około miliona niezdecydowanych wyborców, którzy dziś nie wiedzą, czy pójdą na wybory. Tyle że na ten milion nie ma obecnie widoków, bo Trzecia Droga słabnie, a nie się umacnia, co z kolei osłabia szanse na zwycięstwo opozycji na PiS-em.

Tak, trzeba się z politykami Trzeciej Drogi zgodzić, gdy mówią, że mocna Trzecia Droga jest konieczna do wygranej opozycji. Ale to Trzecia Droga nie ma pomysłu na "rząd dusz", ani też na to, jaką emocją zagrać w kampanii (a nie da się robić kampanii wyłącznie na programie).

Mają za to liderzy obu formacji, to widać, słychać i czuć, pretensje do wszystkich wokół: do Tuska, do Lewicy, do krytyków. W kuluarach część polityków mówi także oficjalnymi przekazami partyjnymi, które nijak się mają do racjonalnej oceny sytuacji, a co by oznaczało sytuację niebezpieczną: że uwierzyli w publicznie głoszone hasła i diagnozy. 

Co różni elektorat Hołowni i Kosiniaka-Kamysza?

Od początku oba ugrupowania ignorowały też oczywiste ryzyka. Fakt, że różnią się elektoratem – o ile na Polskę 2050 chcą głosować osoby mieszkające w miastach, kobiety, młodzi, o tyle w elektoracie ludowców dominują mężczyźni, osoby starsze i ze wsi.

Po drugie, sojusz Hołowni z PSL-em, obecnym w polskiej polityce "od zawsze", zapewne pozbawił Polskę 2050 tych wyborców, którzy byli antyestablishmentowi. Po trzecie, wyborcy PSL nie ufają Hołowni, za to ufają Morawieckiemu i Kaczyńskiemu. Od początku też ten sojusz był przede wszystkim koalicją strachu – strachu ludowców, że sami nie przekroczą progu i strachu Polski 2050, że sami nie udźwigną kampanii.

Była w tym połączeniu sił smutna konieczność dwóch słabych ugrupowań i zawiedzionych nadziei Szymona Hołowni na bycie główną siłą opozycji, który to plan upadł po powrocie na polską scenę polityczną Tuska. To był słaby prognostyk na przyszłość.

Na koniec: o aktualnej sile danego ugrupowania świadczy jego wynik w sondażach i tendencja, która wyłania się z kolejnych badań opinii publicznych, rozłożonych w czasie. Trzecia Droga jest na czwartym miejscu, z tendencją spadkową, czyli wyborców jej ubywa.

To nie złośliwość, to fakt. Platon radził, by nie obrażać się na bieg zdarzeń, bo one i tak tego nie zrozumieją. Zatem najgorsze, co może dziś zrobić Trzecia Droga, to myślenie tunelowe i uporczywe trzymanie się hasła "my środkiem drogi". Widzimy, że to nie działa. Trzecia Droga musi się albo wymyślić od nowa, albo polegnie.