Z pieniędzy dla ofiar przestepstw minister rozdaje... garnki Kołom Gospodyń Wiejskich. Co one na to?
- Wiceminister Marcin Warchoł pokazał zdjęcia sprzętów, które z Funduszu Sprawiedliwości otrzymały Koła Gospodyń Wiejskich w gminie Tuszów Narodowy.
- Pod zdjęciami fala krytyki. Internauci przypominają, że Fundusz miał pomagać ofiarom przestępstw
- Jak odbierają to w Kołach Gospodyń Wiejskich?
Dzięki wiceministrowi sprawiedliwości, który w mediach społecznościowych pokazał sprzęt wart ponad 16 tys. zł, jaki trafił do Kół Gospodyń Wiejskich w gminie Tuszów Narodowy, pewnie mało kto zwróciłby na to aż taką uwagę. Bo sprzęt AGD z Funduszu Sprawiedliwości koła gospodyń w całym kraju dostają od kilku tygodni, czym same kobiety i lokalne władzą chwalą się na Facebooku.
Na zdjęciach widać ekspresy do kawy, piętrowe wystawki pod ciasta i słodycze, frytkownice, opiekacze, kuchenkę elektryczno - gazową gastronomiczną 6 palnikową. Koła piszą o namiotach składanych plenerowych, podgrzewaczu gastronomicznym uchylnym, mikserze, kociołku...
"Gofrownica, termosy konferencyjne na napoje, maszyna do popcornu, przedłużacz bębnowy, stół cateringowy czarny, pokrowiec na stół/obrus czarny, breloki odblaskowe, szelki odblaskowe, odblask rowerowy opaska na rękę, szklanka bezbarwna, noże do krojenia (5 sztuk -1 komplet), Sztućce (po 6 szt.: łyżek, łyżeczek, widelców, noży), jednorazowe naczynia oraz serwetki" – tak wsparcie z Funduszu Sprawiedliwości dla koła w Koszutach wymieniał szczegółowo Urząd Gminy w Słupcy.
Kolejne koło w tej gminie, w Kamieniu, dostało zestaw talerzy dużych płaskich (80 szt.) oraz zestaw talerzyków deserowych (110 szt.).
Wszędzie na tabliczkach widać napisy: "Sfinansowano ze środków Funduszu Sprawiedliwości, którego Dysponentem jest Minister Sprawiedliwości". Albo: "Sfinansowane ze środków Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej – Funduszu Sprawiedliwości".
Tak sprzęt AGD trafił też na przykład do gminy Zławieś Wielka w województwie kujawsko-pomorskim:
Albo do Rychnowa w Wielkopolsce, o czym prawie dwa tygodnie temu informował wiceminister Janusz Kowalski z Suwerennej Polski:
– My też dostaniemy garnki z Funduszu Sprawiedliwości. Też wzięłyśmy udział w tym konkursie! – reaguje bez zdziwienia członkini koła ze wschodniej Polski.
Ale dopiero Tuszów Narodowy wywołał ogólnopolską debatę.
Tu, w gminie na Podkarpaciu, którą przed weekendem odwiedził Marcin Warchoł, sprzęt obejmował słynne już na cały kraj garnki, ekspres do kawy i robota kuchennego. "Koła Gospodyń Wiejskich pielęgnują polskie tradycje, religię, kulturę, patriotyzm. Dlatego Fundusz Sprawiedliwości je wspiera i pomaga!" – niemal zakrzyknął w komunikacje wiceminister sprawiedliwości.
Pod postem i w przestrzeni publicznej rozpętała się burza. "Jak to pomaga ofiarom przestępstw?", "Czy pan jest poważny? Kupiliście ekspres do kawy z funduszu, który ma pomagać ofiarom przestępstw?" – sypią się pytania. O kupowaniu wyborców przed wyborami tylko wspomnijmy.
Czym jest Fundusz Sprawiedliwości
Przypomnijmy, Fundusz Sprawiedliwości powstał po to, by służyć pomocy ofiarom przestępstw i ich rodzinom. Na jego stronie czarno na białym jest napisane:
Fundusz Sprawiedliwości rozporządza pieniędzmi, które sądy zasądzają od sprawców przestępstw. Te środki – pochodzące z kieszeni ludzi, którzy wyrządzili krzywdę innym – mają czynić dobro. Mają wspomagać pokrzywdzonych wskutek przestępstw i w wypadkach. Mają służyć ich zapobieganiu.
Czytamy, że pieniądze od sprawców przestępstw ratują pacjentów już ponad 150 szpitali w całej Polsce. Że będą ratować pogrążonych w śpiączce w klinice "Budzik". A także wspierają w ratowaniu ludzkiego zdrowia i życia strażaków ochotników, którzy w latach 2017-2021 otrzymali ponad 184 mln zł na zakup nowoczesnego sprzętu. Chronią też przed wypadkami na drodze dzieci, do których trafiły trzy miliony kamizelek odblaskowych.
Na początku tego roku oferta została skierowana do Kół Gospodyń Wiejskich, a resort Zbigniewa Ziobry tak zachęcał, by z niej skorzystać:
"Ministerstwo Sprawiedliwości zaprasza Koła Gospodyń Wiejskich do aplikowania o środki w ramach naboru wniosków z Funduszu Sprawiedliwości na zakup sprzętu umożliwiającego działalność statutową KGW".
"W ramach naboru Koło może otrzymać wsparcie finansowe w wysokości 5 tys. zł na urządzeń gospodarstwa domowego (np. urządzenia do wypieków i gotowania oraz inne rzeczy przydatne do działalności koła). Aby otrzymać wsparcie finansowe wójt powinien złożyć wniosek do Funduszu Sprawiedliwości, a na każdą gminę przypada 20 tys. zł, a na każde Koło z terenu gminy 5 tys. zł.
"Miałyśmy wybrać to, czego nam najbardziej brakuje"
Nasza rozmówczyni ze wschodniej Polski opowiada, że to same kobiety z jej koła znalazły ten konkurs w internecie i poszły z nim do gminy, bo wniosek mógł napisać tylko urząd.
– Gmina zaakceptowała nasz pomysł, wójt wyznaczył osobę, która napisała nam projekt. 20 tys. zł zostało podzielone na wszystkie koła w gminie. Ale nie dostałyśmy pieniędzy. Za tę kwotę miałyśmy wybrać to, czego najbardziej potrzebujemy, czego nam brakuje. Wzięłyśmy robota i garnki. Wszystkie koła brały doposażenie kuchni – opowiada.
Czy nie czuje czegoś niestosownego w tym, że to środki z Funduszu Sprawiedliwości?
Jest zaskoczona pytaniem. I chyba nie do końca wiedziała, w jakim celu powstał Fundusz. Rozmawiamy chwilę, czytam jej krytyczne komentarze. W telefonie wyraźna konsternacja.
– Rzeczywiście, można to tak odebrać... Jak teraz o tym myślę, to faktycznie ktoś mógł tak to odczytać... Nie czarujmy się, to dwie różne rzeczy i mija się to trochę z garnkami dla KGW. Nie wiem, czy ktokolwiek w ogóle się z tym zapoznał... My kierowałyśmy się tym, że jest taki program, więc warto z niego skorzystać. Skoro można, to się zgłosiłyśmy. Ale faktycznie, może można było te pieniądze przeznaczyć na coś innego? – zastanawia się dłuższą chwilę.
Zorganizować imprezę prewencyjną
Termin zgłoszeń upłynął w lutym. Był tylko jeden warunek – trzeba zorganizować wydarzenie informacyjne, którego tematyka będzie związana z przeciwdziałaniem przestępczości. Np. pikniku rodzinnego z udziałem służb mundurowych.
Ile takich imprez zorganizowano już w Polsce lub ile jest w planach? Patrząc na relacje na Facebooku, można sądzić, że ogrom.
Koła i gminy z równych zakątków kraju informują o piknikach rodzinnych z bezpieczeństwem w tle, pogadankach z policją, spotkaniach informacyjnych na temat przemocy domowej i cyberprzestępczości itp. Piszą, że sprzęt, który otrzymują będzie zaprezentowany na imprezach pod hasłem "Smaczne jedzenie-zmienia myślenie”, "Przestępczości mówimy NIE!!!", "Bezpieczne wakacje na wsi", "Mówimy NIE cyberprzestępczości" itp., itd.
– U nas zajmuje się tym gmina. Na festyn przyjedzie policja, będzie pogadanka. My mamy tylko dostarczyć darmowy poczęstunek – mówi nasza rozmówczyni.
Niektóre gminy z pomysłami poszły dalej. W jednej odbyła się np. symulacja drogi rowerowej i teatrzyk pt. "Czerwony Kapturek" w którym wzięły udział członkinie KGW oraz członkowie OSP. A morał bajki – jak czytamy – "był taki, aby nie ufać nieznajomemu, który wejdzie nam w drogę".
Pół Polski komentuje to z oburzeniem, ale tu widać, że odbiór jest inny. Nawet jeśli część Polaków widzi w tym tylko kiełbasę wyborczą Suwerennej Polski, tu mają swoje wytłumaczenie.
"Ludzie chcą festynów, zabaw, wycieczek"
– Samo danie garnków byłoby niewłaściwe, ale jak chodzi o zorganizowanie takiej akcji uświadamiającej to jak najbardziej. Takie rzeczy na wsi się przydadzą, żeby ludzie zobaczyli, posłuchali o zagrożeniach. Niech to trafi chociaż do jednej osoby, to już dużo. Nie musi trafić do tłumów. Moim zdaniem trzeba patrzeć na to, na co pieniądze z Funduszu zostały wykorzystane, a nie że coś zostało dane Kołom Gospodyń Wiejskich – odpiera zarzuty członkini koła w centralnej Polsce.
Podkreśla: – My z tego nic nie mamy. To jest nasza praca społeczna. Czasami pracujemy tak przez cały tydzień, a ostatnio jesteśmy rozchwytywane. Ludzie chcą festynów, zabaw, wycieczek. My gotujemy, sprzątamy, ze wszystkiego musimy się rozliczyć. Jeśli sprzedamy jakiś produkt, to nie bierzemy dla siebie tych pieniędzy, tylko wszystko idzie na koło, żeby wszyscy mieszkańcy wsi mogli z tego skorzystać. My np. organizujemy wycieczki dla całej wsi. Wszystko co do nas trafia, służy ludziom. Jest kupione na wiele lat – reaguje szybko.
Nie da się ukryć, że w kołach od jakiegoś czasu czuć wielki entuzjazm. Reaktywację widać gołym okiem. Gdzie nie zadzwonić, niemal euforia, jak się rozwijają. Członkinie bez końca mogą o tym opowiadać. W wielu wioskach stały się niemal centrum wszechświata. Przybywa kół, przybywa członkiń. A opowieści o tym, że wsparcie dla nich płynie z każdej strony słychać wszędzie.
– U nas wcześniej działało stowarzyszenie i nie chciałyśmy, żeby obok uciekały nam duże pieniądze, bo stowarzyszenia nie korzystają z tych programów. A na koła naprawdę można otrzymać różne środki. Dlatego niedawno specjalnie przekształciłyśmy się w koło, żeby pozyskiwać fundusze. Teraz dostaniemy 9 tys. zł, bo jest nas więcej niż 30. A ze środkami z Funduszu Sprawiedliwości to naprawdę był taki pierwszy impuls: są pieniądze, jest okazja nie skorzystać, to skorzystałyśmy – mówi przedstawicielka koła we wschodniej Polsce.
– Jest tego dużo. Dla nas na małej wiosce to bardzo duże pieniądze. Kupiłyśmy już różne rzeczy, które wykorzystujemy na imprezach, np. namioty, ławy. To wszystko jest dla mieszkańców naszej społeczności – tłumaczy.
Kolejna: – Tych programów i konkursów jest bardzo dużo. Cały czas przysyłają nam jakieś oferty. Z każdej strony to się wylewa, z każdej strony ktoś coś proponuje. Gdy zaczynałyśmy kilka lat temu, wtedy jeszcze tak nie było. Teraz my już nawet nie mamy czasu ze wszystkiego korzystać. Musimy wybierać. Akurat nie skorzystałyśmy z oferty Funduszu Sprawiedliwości. Możliwe, że informacja do nas dotarła, ale nie przykuła naszej uwagi.
Koła gospodyń jak grzyby po deszczu
W ostatnich latach w całej Polsce nowe koła powstają jak grzyby po deszczu, a obecnie rządzący niemal noszą je na rękach. Zgodnie z ustawą z 2018 roku, pieczę nad kołami sprawuje Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa (ARiMR).
Od początku roku działa Polski Związek Kół Gospodyń Wiejskich, nowa organizacja, która powstała z inicjatywy wiceminister sportu Anny Krupki.
– Organizacja powstała na podstawie ponad 2-letnich przygotowań, spotkań z kołami wiejskimi w całej Polsce i badaniu oczekiwań, jakie potrzeby mają – mówi Katarzyna Korus, prezes PZKGW, która na co dzień pracuje w Muzeum Wsi Kieleckiej.
Związek zrzesza dziś ponad tysiąc kół w Polsce. – W całym kraju mamy ponad 12 tys. zarejestrowanych Kół Gospodyń Wiejskich. W każdym jest przeważnie ok. 15 osób, ale są też koła wielopokoleniowe. Często są w nich mężczyźni, często w koła przekształcają się zespoły ludowe.
Tak odpowiada na pytanie, dlaczego koła dostają tyle środków:
One zasługują na to, żeby im dawać i my dbamy o to, żeby jak najwięcej dla tych kół pozyskiwać. Te garnki i inne rzeczy, jak ławy, czy stoły, są bezpośrednio potrzebne do organizacji różnych wydarzeń i festynów, na które przychodzi czasem po kilka tysięcy osób lub więcej. Koła Gospodyń Wiejskich same je przygotowują. Gotują, pieką, robią rękodzieło, kultywują kulturę ludową. Ich produkty są ekologiczne i zdrowe, ludzie pytają, gdzie można je kupić. To promocja polskości.
Konkurs, granty, pieniądze dla kół
Na stronie związku mnóstwo jest informacji o konkursach i różnych wydarzeniach dla kół. Jeśli ktoś nie wie, można złapać się za głowę. Spójrzmy tylko na ostatnie tygodnie.
Jest program "Moje miejsce na Ziemi" Fundacji ORLEN, w którym można dostać granty od 10 do 25 tys. za "projekt na pozytywną zmianę w swoim najbliższym otoczeniu".
I program Fundacji Banku Pekao S.A, w którym koła mogą uzyskać wsparcie na realizację programów kulturalnych.
A także program "Tradycja naszą siłą" na dofinansowanie np. na renowację strojów ludowych.
I konkurs Fundacji Krajowej Grupy Spożywczej S.A na przepis z jabłkiem.
Nawet Biedronka miała swój program dla kół gospodyń wiejskich, w którym mogły otrzymać 4 tys. zł dofinansowania na organizację spotkań przy wspólnym stole z seniorami ze swojego regionu.
O 10 tys. zł na wiejskie potańcówki od Narodowego Instytutu Kultury i Dziedzictwa Wsi tylko wspomnijmy. Jego ogłoszenie wywołało ostre reakcje w całej Polsce.
Do tego są pieniądze z Agencji Mienia dla kół:
- 8 tys. zł – dla tych liczących nie więcej niż 30 osób,
- 9 tys. zł – jeśli liczba ta mieści się w przedziale 31-75,
- 10 tys. zł – w przypadku jeszcze liczniejszych kół.
Co mają koła gospodyń do przestępczości
Katarzyna Korus: – Koła mają też z agencji minimum 8 tys. zł i też ktoś powie: tyle pieniędzy i za co? Za to, że tym paniom się chce, że co weekend są aktywne, że poświęcają swój czas, wkładają swoje fundusze, często wykorzystują swoje produkty. Te kobiety są strasznie aktywne, chcą działać. Niejednokrotnie są to emerytki, ale także młode panie, które promują się na FB, nagrywają teledyski. Młode kobiety zakładają strój ludowy i się tym szczycą. W ten sposób otwieramy się na kulturę i tradycję polską. Chcemy, żeby ta polskość dominowała.
To wszystko jest oczywiste, ale co koła mają do przestępczości?
Prezes Związku tłumaczy obrazowo, że koła mają swoje siedziby i swoje świetlice, w których często prowadzą zajęcia z dziećmi i młodzieżą. Wszystkich znają, każdy może przyjść i z nimi porozmawiać. Twierdzi, że są jak babcia, z którą czasem miewa się lepszy kontakt niż z rodzicami.
– Koło jest jak szukanie wsparcia. Jak wspólna rodzina. Pełni trochę rolę psychologa czy terapeuty. I ma ogromną rolę w przeciwdziałaniu wykluczeniu społecznemu. Ze starszą osobą młody inaczej porozmawia. Ma respekt. Są przestępcy, którzy potrafią się nawrócić po rozmowie ze starszą osobą. Nie rozliczajmy wszystkich jedną miarą, dajmy wszystkim szansę na integrację – odpowiada.
Czy ludzi to przekonuje? Pod postami gmin i kół znajdziecie głównie brawa. Ale też słowa oburzenia, zwłaszcza przed wyborami. "Jak wam nie wstyd. Już sprzedajecie się za garnki i czajniki. Jak nisko upadło polskie społeczeństwo", "Czy tak po ludzku nie jest Wam wstyd przyjmować pieniądze, które powinny trafiać do ofiar przestępstw?! Czy tak trudno było powiedzieć "nie"? – pytają niektórzy na profilu FB gminy Tuszów Narodowy.
Tu minister Warchoł osobiście wdał się w dyskusję. Stanął w obronie kół i sam niejako wciągnął je w politykę.
"Drogie Panie, nie przejmujcie się hejtem tych, którzy chcieliby powrotu Tuska- premiera polskiej biedy, gdy zakupy były na zeszyt i głodowe pensje. Majątki zaś zbijały na panstwie mafie vatowskie i oszuści. Teraz zabieramy przestępcom, a dajemy dzieciom, rodzinom, seniorom, strażakom i kołom gospodyń wiejskich. Tylko odwaga, solidarność i mobilizacja pomoże nam pokonać w jesiennych wyborach nienawiść i agresję" – tak odpisał na komentarze.
Czytaj także: https://natemat.pl/249989,kola-gospodyn-wiejskich-morawiecki-obiecuje-3-tys-zl-i-program-wsparcia