Ceny w Chorwacji oszalały. Niektórzy turyści narzekają, że jest drożej niż w Austrii

redakcja naTemat
30 czerwca 2023, 21:11 • 1 minuta czytania
Ceny w Chorwacji dramatycznie poszły w górę po wprowadzeniu w tym kraju euro. Szczególnie drogie zrobiło się jedzenie – donoszą zagraniczne media. Przygotowując się na urlop w wakacyjnym raju Polaków musimy liczyć się z wydatkami wyższymi nawet o 10 proc. niż rok temu.
Media donoszą o drożyźnie w Chorwacji Fot. Jenna Szerlag/Design Pics RM/East News

Wakacje w Chorwacji w 2023 roku. Jakie są aktualnie ceny?

Tradycyjnie już Chorwacja jest jednym z jednym z ulubionych kierunków wakacyjnych wojaży Polaków. Tamtejsza Wspólnota Turystyczna w raporcie podsumowującym ubiegłoroczny sezon informowała, że Polacy są już na czwartym miejscu w rankingu narodów najczęściej odwiedzających ten kraj. Więcej turystów do tego wakacyjnego raju nad Morzem Adriatyckim przybywa tylko z Niemiec, Austrii i Słowenii.


Niestety, koszt urlopu w Chorwacji mocno poszedł w tym roku w górę, co związane jest z wejściem kraju do strefy euro na początku 2023 roku. Jak ostrzega Polsat News, jadąc na wakacje 2023 do Chorwacji, musimy przygotować się na ok. 10 proc. wyższe wydatki niż przed rokiem.

O cenowym szoku turystów pisze m.in. austriacki dziennik "Krone", powołując się na relację swojej czytelniczki. –Jestem teraz na wakacjach w Chorwacji i jest tu drożej niż w Austrii – załamuje ręce kobieta.

Zaznacza, że szczególnie bolesne są wysokie ceny jedzenia. I wylicza: pizza za 18 euro, stek za 38 euro, masło za 4,50 euro. "To brzmi jak luksusowe wakacje w drogiej Szwajcarii" - komentuje gazeta.

Z kolei chorwacki dziennik "Jutarnji list" donosi o wysokich kosztach wynajęcia leżaka na dzień, który na wyspie Hvar wynosi 40 euro, w Splicie – 35 euro, zaś w Dubrowniku – 33 euro.

Mandaty i grzywny w Chorwacji

Dużym problemem dla wczasowiczów może być też kwestia wysokich mandatów i grzywien w Chorwacji – tym wyższych, że od tego roku liczonych w euro. Jak pisaliśmy w naTemat, przy okazji przejścia z kun na wspólną europejską walutę stawki kar pieniężnych oczywiście zaokrąglono wzwyż.

Do najczęstszych mandatów wystawianych w wakacje przez chorwacką policję i inne służby porządkowe należą te za różnego rodzaju zabrudzanie przestrzeni publicznej. Turyści zwykle dopuszczają się tego, oddając mocz na ulicy lub wymiotując przed lokalami rozrywkowymi.

Za tego typu przewinienie trzeba zapłacić mandat w wysokości nawet 150 euro. Podobna kara czeka turystę, który przestrzeń publiczną istotnie zaśmieci.

Typowym przewinieniem popełnianym przez wielu wczasowiczów jest też spożywanie alkoholu w miejscach niedozwolonych. Chorwaci uwielbiają różnego rodzaju trunki i dobrą zabawę, ale raczej w lokalach czy na własnej posesji. Dubrownik, Split, Rijeka, Pula czy Orebić to nie Berlin, gdzie piwo legalnie można otworzyć na środku miasta, nawet tuż obok patrolu policji.

Kogo chorwacki funkcjonariusz przyłapie na łamaniu obostrzeń dotyczących spożywania alkoholu, ten znad Adriatyku wróci uboższy o 150 do nawet 300 euro. W tym przypadku wysokość mandatu zależy bowiem od danej miejscowości.

Geograficznie zróżnicowane są także kary za takie występki turystów, jak kąpiel w fontannie, spanie na ławce w parku, czy uprawianie seksu na plaży. Minimalne grzywny w głównych miastach to kilkaset euro.

Jeżeli pierwszych dwóch czynów dopuścimy się w miejscach zabytkowych i przy okazji coś zniszczmy, kara może iść w tysiące euro. W przypadku "nieobyczajnych wybryków" podobnie kosztowne będą igraszki w miejscu, w którym naprawdę wiele osób było narażonych na zgorszenie. Wtedy sprawa prawdopodobnie skończy się też w sądzie, a pobyt w Chorwacji może wydłużyć się o okres tymczasowego aresztowania.