Mówiła, że syn "tylko" opluł byłą dziewczynę. Iwona Arent była kiedyś "łagodnym obliczem PiS"

Mateusz Przyborowski
07 lipca 2023, 14:30 • 1 minuta czytania
Wywołała burzę, broniąc syna, który usłyszał zarzuty ws. pobicia byłej dziewczyny. Przekonywała, że 29-latek "tylko" szarpnął kobietę za włosy i ją opluł. Kiedy do sieci wyciekło nagranie z brutalnego zajścia, oświadczyła, że zawiesza aktywność polityczną. Od lat jest skonfliktowana z byłym już szefem olsztyńskich struktur PiS. Ale jest też kojarzona z agentem Tomkiem, który prowadził stowarzyszenie Helper. Kim jest posłanka Iwona Arent?
Iwona Arent, posłanka PiS z Olsztyna Fot. Artur Szczepanski / REPORTER

– Chciałam emigrować. Był koniec lat 80. A ja chciałam do Kanady. Ale wyjechałam do Grecji, bo tam jeszcze były obozy dla uchodźców. Znalazłam sobie mieszkanie, pracę. No i zarejestrowałam się jako uchodźca – opowiadała Iwona Arent w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej" w 2010 roku.


Dziś posłanka Prawa i Sprawiedliwości z Olsztyna jest jednak przeciwniczką przyjmowania migrantów – szczególnie tych, którzy koczują i umierają przy granicy z Białorusią.

Komisja Europejska nie ma prawa narzucać nam tego, czy mamy przyjmować emigrantów, których oni nam wskażą. Mamy swoich uchodźców. Dzisiaj w Polsce mieszka ok. 1,5 mln uchodźców z Ukrainy – kobiet z dziećmi. Dzieci chodzą do szkół, do przedszkoli, do żłobków, kobiety pracują – mówiła pod koniec czerwca w Radiu Olsztyn.

Iwona Arent mówi jednak o sobie, że "stara się pomagać ludziom, jak tylko może". "Rodzinie zawdzięczam nie tylko patriotyczne wychowanie, ale również wrażliwość na losy ludzi potrzebujących pomocy" – możemy przeczytać na jej oficjalnej stronie.

Kim jest olsztyńska posłanka PiS Iwona Arent?

Iwona Arent (rocznik 1968) urodziła się w Olsztynie i od zawsze jest związana ze stolicą Warmii i Mazur. W latach 80. działała w młodzieżowych ruchach katolickich. W 2002 roku wstąpiła do PiS i szybko zaczęła piąć się po szczeblach politycznej kariery.

Najpierw została wiceprezeską regionu olsztyńskiego partii. W 2004 roku bez powodzenia ubiegała się o mandat europosłanki, a rok później o mandat posłanki na Sejm. Posłanką została jednak w sierpniu 2006, kiedy zastąpiła śp. Aleksandra Szczygłę, który został powołany na stanowisko szefa Kancelarii Prezydenta. Mandat poselski Arent zdobywała też w każdych kolejnych wyborach parlamentarnych.

Początkowo była mało aktywna w Sejmie, a jej wypowiedzi były stonowane. W rodzinnym okręgu olsztyńskim zawsze była stosunkowo aktywna, jednak – pomimo długiego stażu w Sejmie – na arenie ogólnopolskiej przez długi czas pozostawała niemal niezauważalna. Więcej: uchodziła za "łagodne oblicze PiS".

Do czasu.

Tak na Twitterze skomentowała np. debatę prezydencką między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą w 2015 roku: "Komorowskiemu puszczają nerwy. Przerywa ciągle Andrzejowi Dudzie. Burak" – napisała i twierdziła, że nikogo nie obraziła, a tylko skorzystała z wolności słowa.

"Strzeliła sobie w łeb" – takimi z kolei słowami Iwona Arent zareagowała na sejmowe wystąpienie Andrzeja Rozenka na początku lutego 2022, który ocenił, że były szef ABW Bogdan Święczkowski jest współodpowiedzialny za śmierć Barbary Blidy.

W Sejmie IX kadencji Arent ponownie została przewodniczącą Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej, zasiadła też w Komisji do Spraw Energii i Skarbu Państwa oraz Komisji Ustawodawczej. W 2022 została pełnomocnikiem okręgu olsztyńskiego PiS.

Zastąpiła na tym stanowisku Jerzego Szmita (był szefem struktur przez 20 lat), z którym jest skonfliktowana od lat. "Ostatnio konflikt ten uległ złagodzeniu, jednak nie oznaczało to końca konkurencji" – pisał olsztyński oddział "Gazety Wyborczej".

– Po tym, jak zastąpiła Szmita, stała się liderem politycznym regionu w Warszawie. W trakcie kadencji jakoś szczególnie nie było jednak widać, a uaktywniała się jedynie w kampaniach wyborczych. Iwona Arent dobrze wie, kiedy trzeba działać, żeby zdobyć wyborcze głosy – mówi nam doświadczony polityk z Warmii i Mazur.

Iwona Arent kojarzona jest także z agentem Tomkiem (Tomasz Kaczmarek), który prowadził stowarzyszenie Helper. W ciągu kilku lat organizacja uruchomiła na Warmii i Mazurach kilka ośrodków pomocy społecznej. Agent Tomek jest jednak podejrzany o przekręty finansowe.

Bliskie związki Arent z Kaczmarkami wypłynęły w 2013 roku. Zrobiło się o nich głośno po urodzinowym przyjęciu posłanki w jednym z pensjonatów w Olsztynie. "Wprost" ujawnił wówczas kompromitujące Kaczmarka nagranie.

Były poseł groził byłemu mężowi swojej partnerki. "Za trzy sekundy wstanę i cię naje... Jedź do domu, bo ja cię napier... i mówię ci to szczerze: za trzy sekundy wstanę i cię naje... Spier..." – mogliśmy usłyszeć na nagraniu. Ta impreza stała się początkiem końca Kaczmarka w PiS.

Posłanka od prowokacji telefonem i szarpaniny w Sejmie

O Iwonie Arent było też głośno w 2017 roku. Kiedy prezes PiS Jarosław Kaczyński wypowiedział Sejmie słowa: "Nie wycierajcie swoich mord zdradzieckich nazwiskiem mojego śp. brata. Zamordowaliście go! Jesteście kanaliami!", Iwona Arent wyrwała telefon posłance Kindze Gajewskiej z PO, gdy ta zaczęła nagrywać awanturę.

– Podeszła do mnie, dwa razy wyszarpała mi telefon, mocno mnie pociągnęła. Wbijała mi pazury w nadgarstki – opowiadała Gajewska w rozmowie z naTemat.

Arent tłumaczyła to inaczej.

– Chciałam powiedzieć, że to, co się tutaj wydarzyło, to był atak państwa na nas. Ja zostałam zaatakowana przez kolegów waszych z Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Pani Kinga Gajewska prowokowała nas, tutaj stojąc, telefonem komórkowym – niemal krzyczała posłanka PiS.

"To rządy PiS tak ją zmieniły?"

– Swego czasu posłanka Arent kręciła się wokół Kongresu Kobiet. Brała udział w dyskusjach, popierała większość postulatów, z wyjątkiem prawa kobiet do aborcji oczywiście. W dyskusji prowadzonej przez Janinę Paradowską przyznała, że także w PiS kobietom jest pod górkę. To był 2011 rok. Minęło 12 lat, a jakby minęła epoka – mówi naTemat autorka działająca na styku mediów i organizacji pozarządowych, która w przeszłości miała styczność z parlamentarzystką.

– Przygotowywałam raport dla organizacji pozarządowej. Jedną z rozmówczyń miała być Iwona Arent. Zastanawiałam się, czy posłanka w ogóle się zgodzi na rozmowę, bo ideowo jesteśmy po dwóch stronach barykady. Ale ona z miejsca się zgodziła. Powiedziała, że jest świadoma naszych różnic, ale wie, że napiszę to, co powiedziała – opowiada nasza rozmówczyni.

Jak mówi, doskonale pamięta tamtą rozmowę.

– Arent była spokojna, rzeczowa, uprzejma. Podała mi kawę i ciasteczka, uśmiechała się. Nie było nawet cienia arogancji, która stała się jej znakiem firmowym w następnych latach. Wyszłam z tego spotkania podbudowana, że da się i warto rozmawiać. Nie przypuszczałam, że już za kilka lat Arent rzuci się na posłankę opozycji, by wyszarpać jej telefon na sali sejmowej. Nie postrzegałam jej jako osoby agresywnej – mówi.

– Nie śledzę każdego ruchu pani posłanki, ale co jakiś czas wypływa w wiadomościach w niezbyt pochlebnym kontekście. Pamiętam, jakim szokiem było dla mnie, że ta – wydawałoby się – subtelna osoba, potrafi krzyknąć w Sejmie, że Barbara Blida "strzeliła sobie w łeb". Nie wiem, co się z nią stało. To rządy PiS tak ją zmieniły czy wcześniej grała kogoś, kim nie jest? – zastanawia się.

***

Najpierw broniła syna, później przeprosiła i zawiesiła aktywność polityczną

Posłanka PiS stanęła w obronie własnego syna, kiedy media poinformowały, że 29-letni Michał A. usłyszał zarzuty ws. brutalnego pobicia byłej dziewczyny w mieszkaniu przy al. Niepodległości w Olsztynie. Temu, że matka broni swojego dziecka, nie ma się co dziwić. Wypowiedź posłanki PiS wywołała jednak ogromne kontrowersje.

– On nie przyznaje się do pobicia. Twierdzi, że dokonała go ta druga osoba. Ta dziewczyna go okradła, więc spotkał się z nią i zażądał zwrotu pieniędzy. Poniosły go nerwy i szarpnął ją za włosy i opluł, ale nie uderzył – powiedziała w TVN24.

Niedługo potem opublikowano nagranie z pobicia kobiety. Okazuje się, że syn posłanki nagrał atak na swoją byłą dziewczynę.

"Zaj...b jej za mnie!", "Mnie też k...a okłamywałaś" – na nagraniu, do którego dotarł "Super Express", słyszymy, że w ten sposób Michał A. krzyczał, gdy jego wspólniczka Magdalena T. bestialsko katowała Paulinę C.

W czwartek w nocy Arent poinformowała, że zawiesza działalność polityczną. I przeprosiła, że wprowadziła opinię publiczną w błąd.

"Jestem wstrząśnięta ostatnimi informacjami medialnymi. Wymagają one pełnego wyjaśnienia i w żaden sposób nie mogą być usprawiedliwione. Absolutnie żadna forma fizycznej czy psychicznej przemocy nie powinna mieć miejsca w stosunku do nikogo, szczególnie kobiety" – napisała w oświadczeniu.

– Wyraziła skruchę i to na pewno jest bardzo istotne. W pierwszym momencie być może taka reakcja była nie do końca adekwatna, jest matką, jest kobietą, w związku z tym rozumiemy, z jakimi emocjami taka sytuacja się wiąże – skomentował w rozmowie z WP rzecznik PiS Rafał Bochenek.

Na czym polega "zawieszenie aktywności politycznej" posłanki? – Odczytuję to tak, że powstrzyma się od działalności publicznej (...). Pani poseł ma obowiązki ustawowe, które musi realizować, w związku z tym sądzę, że od tych obowiązków nie będzie się uchylała – dodał Bochenek.

Czy to oznacza, że Iwona Arent zrezygnuje ze startu w jesiennych wyborach parlamentarnych? – Ja tego tak nie odczytuję – odparł rzecznik PiS.