Grupa Wagnera znów ruszyła w kierunku Moskwy. Wskazano "możliwe miejsce docelowe"

Natalia Kamińska
14 lipca 2023, 07:47 • 1 minuta czytania
Konwój najemników Grupy Wagnera wyruszył znów do Moskwy. Tym razem jednak nie jest to bunt przeciw Władimirowi Putinowi. Wiadomo też, jakie rejestracje znajdowały się na pojazdach bojowników i co to może oznaczać.
Najemnicy Grupy Wagnera w Rosji. Fot. Associated Press/East News

Rosyjski korespondent wojenny Aleksandr Koc poinformował, że członkowie Grupy Wagnera Jewgienija Prigożyna opuścili swoje obozy polowe na południu Rosji i ruszyli w kierunku Moskwy.


Grupa Wagnera znów ruszyła w kierunku Moskwy

Z informacji przez niego przekazanych wynika, że chodzi o kolumnę pojazdów, wśród których są też autobusy na białoruskich rejestracjach. W ocenie Koca one "mogą pośrednio wskazywać miejsce docelowe" (Białoruś – red.).

Dodatkowo niezależny białoruski Biełsat poinformował, że ta kolumna była konwojowana przez policję. Wagnerowcy mieli nie przewozić żadnego sprzętu pancernego. Co ważne, białoruski MON we wtorek przekazał, że najemnicy Putina wkrótce będą na Białorusi szkolić żołnierzy regularnej armii. Być może jest to grupa, która jedzie z Rosji.

Dodajmy, że kilka dni temu niezależne media w Rosji podały również, że szef Grupy Wagnera nie jest najlepszego zdrowia. Chodzi o to, że Jewgienij Prigożyn od dawna leczy się na raka jamy brzusznej i przechodził poważną terapię. – Miał raka. Teraz wydaje się, że proces powstawania nowotworu został zatrzymany – powiedział jeden z rozmówców niezależnego "Projektu". 

Z powodu choroby Prigożyn przestrzega ścisłej diety i prowadzi zdrowy tryb życia. Jeden z jego wieloletnich pracowników tylko raz widział go pijącego szklankę lemoniady.

Prigożyn poważnie choruje, a jego los jest obecnie nieznany

Z dokumentów znalezionych w czerwcu w domu Prigożyna podczas przeszukania wynika, że ​​był leczony nie tylko w domu, ale był też jednym z pierwszych VIP-owskich klientów kliniki Sogaz. Te placówki mają związek z córką Putina. Wagnerowcy byli tam leczeni za darmo.

Jak zwraca uwagę rosyjskie medium, ci, którzy przez długi czas pracowali z Prigożynem, uważają, że choroba może być jedną z przyczyn jego szczególnie chwiejnego zachowania w ostatnim czasie. – To jest człowiek z wyciętym żołądkiem i jelitami! – tak zareagował jeden z nich na prośbę o wyjaśnienie, dlaczego Prigożyn mógł podjąć tak radykalny krok, jakim było zbrojne powstanie przeciw władzom na Kremlu.

Obecnie los Jewgienija Prigożyna po nieudanym "marszu" na Moskwę pozostaje nieznany. Emerytowany generał Robert Abrams podzielił się tezami, co może się z nim teraz dziać.

– Wątpię, abyśmy jeszcze kiedykolwiek publicznie zobaczyli Prigożyna. Myślę, że zostanie umieszczony w ukryciu, wysłany do więzienia albo załatwiony w inny sposób – tłumaczył były dowódca sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych w Korei na antenie jednej z amerykańskich stacji.

Prowadząca program zapytała go, czy jego zdaniem Prigożyn w ogóle żyje. – Osobiście nie sądzę, a jeśli tak, to jest gdzieś w więzieniu – dodał wojskowy.