Minister PiS o sprawie Joanny. Jest oburzony nie policjantami a... Tuskiem. "Obrzydliwe"
Polityk PiS komentuje sprawę Joanny i krytykuje Tuska
Henryk Kowalczyk udzielił wywiadu, w którym skomentował sprawę Joanny z Krakowa. Jak już pisaliśmy w naTemat, kobieta zgłosiła się do ginekologa po tym jak przyjęła tabletki poronne. Nie uzyskała jednak pomocy, zamiast tego ginekolożka wezwała do niej dwa zastępy policji. Funkcjonariusze kazali kobiecie m.in. rozebrać się i robić przysiady, a policjantki weszły za kobietą nawet do gabinetu ginekologicznego.
Sprawa zbulwersowała polityków. Członkowie opozycji nawołują do dekryminalizacji aborcji. Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie z naTemat przestrzegał w środę, że policja zachowuje się wzorem strażników rewolucji w Iranie, a wkrótce będzie "zaglądać nam do łóżek".
Tymczasem w czwartek o sprawę pani Joanny został zapytany minister Henryk Kowalczyk. Polityka PiS nie brzydzi jednak zachowanie policji wobec bezbronnej kobiety. Nie wzburzył się faktem, że niczym kryminalistce zabrano jej laptop i telefon. Członek rządu brzydzi się... zachowaniem Donalda Tuska.
Lider PO bowiem jawnie skrytykował zachowanie policjantów, a sytuację nazwał kolejnym dramatem Polki. Ogłosił również kolejny po 4 czerwca marsz, który nazwał Marszem Miliona Serc. Polacy podczas niego mają pokazać, że nie chcą już PiS przy władzy i będą solidaryzować się z ludźmi o podobnych poglądach.
"Wykorzystywanie kobiety do celów politycznych"
Henryk Kowalczyk uznał to zachowanie za obrzydliwe. – Wykorzystywanie pani Joanny do celów politycznych nie jest godne. Tusk na tej podstawie zwołuje jakiś marsz, to obrzydliwe – oznajmił. Dodał, że tematowi "należy dać spokój" i podkreślił, że "jeśli potrzebne jest wyjaśnienie, to będzie wyjaśnienie". Nie mógł nie dodać, że pani Joanna ma problemy różnego rodzaju, a wykorzystanie jej do tego celu nie jest godne.
– I grzanie tego tematu służy celom politycznym – dodał. Prowadząca Agata Adamek zapytała, czy jest zdziwiony postępowaniem policji, która interweniowała w sprawie pani Joanny. Odpowiedział, że jest raczej zdziwiony, że ta historia wybucha po 3 miesiącach.
– Widać, że jest wykorzystywana do celów politycznych, tylko i wyłącznie. Przeczytałem oświadczenie policji, że policja została zawezwana przez lekarza psychiatrę i pojechała po to, żeby przeciwdziałać samobójstwu. Policja pojechała po to, żeby wykonywać tam swoje obowiązki – odpowiedział.
Podkreślał, że policja pojechała na miejsce, żeby sprawdzić "jaki medykament pani Joanna zażyła" i "trzeba zaczekać na wyjaśnienia policji". Dziennikarka wyjaśniła politykowi, że zażycie leków przeciwporonnych nie jest przestępstwem, ten odpowiedział, że "szukanie w laptopie i telefonie było po to, żeby przeciwdziałać samobójstwu". Warto dodać, że pani Joanna podkreśla, że nie mówiła nic o samobójstwie. Dalej polityk zapytał dziennikarkę, czy redakcja "ma prawo upubliczniać takie szczegóły i to po trzech miesiącach?". – My mamy obowiązek to zrobić w kontekście tego, jak potraktowała panią Joannę policja – odpowiedziała Agata Adamek.