Nowe ustalenia ws. Patryka P. wbijają w fotel. Media dotarły do wyników toksykologii

Alan Wysocki
20 lipca 2023, 20:14 • 1 minuta czytania
Według ustaleń "Faktu", w chwili wypadku w Krakowie Patryk P. był pod wpływem alkoholu. Z relacji dziennika wynika, że pijani mieli być również pasażerowie. Oto co wynika z laboratoryjnych analiz, na które powołują się dziennikarze.
Patryk P. od wypadku w Krakowie pijany? Fakt o 2,3 promila we krwi kierowcy. Fot. Lukasz Gdak/East News; KWP Kraków

Patryk P. od wypadku w Krakowie pijany? Fakt o 2,3 promila we krwi kierowcy

Po wypadku w Krakowie zabezpieczono ciało syna Sylwii Peretii oraz pozostałych pasażerów celem przeprowadzenia sekcji zwłok. Po dokonaniu tej czynności prokuratura wyjaśniła, że wstępną przyczyną śmierci były wielonarządowe obrażenia.


Wciąż jednak trwa oczekiwanie na pełen protokół. Wszakże zabezpieczono również próbki do badań toksykologicznych. "Fakt" już dotarł do laboratoryjnych analiz, z których ma wynikać, że co najmniej trzech uczestników wypadku było pod wpływem alkoholu.

Największym stężeniem alkoholu w organizmie miał cechować się kierowca pojazdu, a według policji wszystko wskazuje na to, że był nim Patryk P. "Zawartość alkoholu etylowego we krwi Patryka P. (kierowcy auta) wyniosła 2,3 promila, w moczu – 2,6 promila" – czytamy w "Fakcie".

Dalej poinformowano, że we krwi pasażera Michała G. miało być 1,3 promila, a w moczu 1,6 promila. Drugi pasażer, Aleksander T. miał mieć 1,4 promila we krwi i 1,2 promila w moczu.

Patryk P. modyfikował samochód, którym rozbił się w Krakowie

To nie koniec zaskakujących wiadomości. Jak przekazaliśmy, serwis Autokult.pl przejrzał archiwalne wpisy, z których wynika, że Patryk P. modyfikował swoje sportowe Renault Megane RS. Moc jego samochodu miała zostać podniesiona do ok. 400 KM. Usportowiono także wartość momentu obrotowego do 570 Nm.

Co więcej, samochód miał też wzmocnione półosie i sprzęgło. Takie rozwiązanie wykorzystuje przy wyścigach na torach. W rozmowie z Katarzyną Zuchowicz sprawę skomentowali również przedstawiciele krakowskiej branży motoryzacyjnej. – Gdyby jechał 50/h to wpadłby w barierki, ale by wyhamował i nie doszłoby do takiej tragedii. Dobrze, że nikt więcej nie zginął, bo jest lato, ludzie mogli spacerować bulwarami – powiedział właściciel lokalnej firmy tuningowej.

Co o wypadku syna Sylwii Peretti mówią w Krakowie?

– Kierowca tego samochodu inwestował w niego, przerabiał go. Ale podstawowym tuningiem, który my robimy, takiego efektu by nie osiągnął. My nie robimy nic poza programy tzw. bezpiecznego tuningu – dodała inna osoba.

Sprawa niepokoi także samorządowców, którzy już wcześniej interweniowali w sprawie nielegalnych wyścigów. – Zwracaliśmy już uwagę na samochody, które w godzinach nocnych przejeżdżają ulicami naszej dzielnicy, w rejonie ul. Wita Stwosza – powiedział krakowski radny, Tomasz Daros.

– Mieszkańcy narzekali na to, że jest głośno, że samochody jadą z dużą prędkością. Prosiliśmy policję o pomoc, żeby w tym miejscu było więcej patroli. Na pewno kwestia prędkości jest problemem na naszych ulicach – dodał.