PiS ugięło się przed ultimatum Dudy? Premier miał porozumieć się z prezydentem
Rzadko kiedy można zobaczyć takie obrazki, jak podczas poniedziałkowej wizyty polityków PiS w domu seniora w Woli Karczewskiej. Zjawili się tam bowiem zarówno premier Mateusz Morawiecki jak i prezydent Andrzej Duda. Niby celem ich wizyty była promocja 13. i 14. emerytury, ale co innego można wyczytać ze słów szefa rządu.
– Zgoda jest kluczowa, porozumienie jest bardzo ważne i wyobraźmy sobie na moment tylko taki scenariusz, gdyby tej zgody nie było. Gdyby dochodziło do paraliżu państwa, wyszarpywania sobie sukna między rządem, prezydentem, różnymi organami władzy RP, chaosu i zamętu – mówił Mateusz Morawiecki.
Chodziło o to, żeby pokazać, że przejęcie władzy przez opozycję oznaczać będzie konflikt rządu z prezydentem, ale nie tylko. To także sygnał dla członków Zjednoczonej Prawicy, że nie ma niesnasek między obozem rządzącym a Pałacem Prezydenckim po ultimatum, które postawił Andrzej Duda ws. ustawy kompetencyjnej.
Jak nieoficjalnie podaje Wirtualna Polska źródła z otoczenia Dudy i Morawieckiego przekonują, że obaj politycy "porozumieli się" w tej sprawie. Co więcej, projekt zgłoszony przez prezydenta ma wkrótce, bo już 28 lipca, trafić do odpowiedniej komisji, a potem pod obrady Sejmu.
Duda chce większych kompetencji
6 czerwca wieczorem Andrzej Duda wygłosił niespodziewanie orędzie do narodu. Przypomniał, że 20 lat temu odbyło się referendum ws. przystąpienia Polski do UE. – Polacy podjęli wtedy historyczną decyzję. Przytłaczającą większością opowiedzieli się za przystąpieniem do Unii, a tym samym potwierdzili przynależność Polski do świata Zachodu – mówił prezydent.
W dalszej części wystąpienia mówił o sukcesie Polski w UE. – Z perspektywy czasu widać wyraźnie jak dobrą decyzją było wejście Polski do UE. Członkostwo we Wspólnocie przyniosło nam wzrost gospodarczy, pozwoliło na otwarcie granic oraz wzmocniło nasze bezpieczeństwo w wielu wymiarach – mówiła głowa państwa.
Dlatego też zapowiedział inicjatywę ustawodawczą ze swojej strony. – Potrzebna jest bliska współpraca między prezydentem, rządem oraz Sejmem i Senatem. Dlatego jutro złożę projekt ustawy, który określi ramy tej współpracy w kontekście przewodniczenia przez Polskę pracom Rady UE – ogłosił.
I dodał: – To ważny sprawdzian dla wszystkich sił politycznych – sprawdzian tego, które z nich chcą współpracy na rzecz realizacji naszych celów w Unii Europejskiej. Dlatego apeluję, żeby ustawa przyjęta została niezwłocznie. Prezydent stwierdził także, że jest przekonany, że "tylko przez współdziałanie możemy dobrze wykorzystać wyjątkową szansę, jaką daje nam unijna prezydencja, a dzięki temu skutecznie zadbać o realizację interesu Polski na arenie międzynarodowej".
Projekt nie spotkał się z dużym entuzjazmem zarówno w PiS jak i w rządzie. Był to wyraźny sygnał od prezydenta, że ten nie zaangażuje się w kampanię, jeśli jego obóz polityczny nie przychyli się do jego projektu ustawy. Oficjalnie jednak Pałac Prezydencki tym teoriom stanowczo zaprzecza.
A Zjednoczona Prawica konfliktu z prezydentem nie chce. Jak ustaliła "WP" władze PiS nie chcą konfliktować się z Andrzejem Dudą na kilka miesięcy przed wyborami, bo potrzebują jego wsparcia w kampanii, a w sztabie PiS-u ma pracować szef gabinetu prezydenta Paweł Szrot.