Rodowicz o krok od wpadki. "Poszedł mi zamek w mikroskopijnej spódniczce"
Rodowicz na koncercie w Pyskowicach. "Poszedł mi zamek w mikroskopijnej spódniczce"
Maryla Rodowicz, niepodważalny fenomen polskiej sceny muzycznej, od paru dekad niezmiennie zachwyca publiczność swoimi największymi hitami. "Małgośka", "Niech żyje bal", "Wsiąść do pociągu", "Jadą wozy kolorowe", "Niech żyje bal" – te przeboje znają doskonale te starsze i młodsze pokolenia rodaków.
Jej oryginalne i często zaskakujące stylizacje stanowią istotny element jej wystąpień. Oryginalne kreacje nieustannie budzą entuzjazm wśród fanów. Niemniej, jej niekonwencjonalne stroje nieraz sprawiały jej mniejsze lub większe trudności.
Ostatnio Rodowicz odwiedziła miasto w południowej Polsce, w województwie śląskim (powiat gliwicki). Wystąpiła podczas Dni Pyskowic. Maryla nie kryła zaskoczenia tym, jak ciepło przywitali ją fani. Dała czadu, a oni byli wprost zachwyceni.
"Lubię grać na Śląsku, tam zawsze publika jest chętna do zabawy, lubi mocne granie. No i na Śląsku zawsze po koncercie przyjdzie do mnie grupka fanów. (...) Wczoraj było bardzo ciepło, a na scenie to już w ogóle, żar. Żeby rozkręcić publiczność, muszę wyemitować z siebie energię małej elektrowni. Inaczej to nie działa, nie da się tak wyjść, zaśpiewać i czekać na wiwaty. (…) Jedno jest pewne, tyle otrzymasz, ile dajesz. Po koncercie człowiek jest wykończony, ale to jest miłe wykończenie" – zachwalała na Facebooku tamtejszą publiczność.
Za to na Instagramie wokalistka podzieliła się zdjęciami z garderoby, prezentując swoim followersom wyjątkowy strój. Niestety, nie miała okazji pokazać go pyskowickiej widowni zgromadzonej pod sceną.
Rodowicz była w tarapatach. Doświadczyła drobnego faux pas, ale tylko jej najbliżsi współpracownicy byli tego świadkami. Okazało się, że gwiazdę uratowało to, że miała zapasowy gorset.
– Przed koncertem zrobiłam zdjęcie w garderobie, a na scenę wyszłam w innym gorsecie, bo mi poszedł zamek w mikroskopijnej spódniczce. Potem były pytania, czemu był inny gorset na scenie, a no temu, że ten czerwony zasłaniał rozpięty zamek – wyjawiła później Rodowicz.
Rodowicz doczeka się własnego serialu biograficznego
Za produkcję serialu o Maryli odpowiadać ma firma Rochstar. Jak przekazał serwis WirualneMedia.pl, producenci są już na finalnym etapie rozmów. W najnowszym wywiadzie dla Plejady 77-letnia gwiazda zdradziła, co czuje w związku z nadchodzącym projektem.
W trakcie rozmowy legenda estrady przyznała, że choć rozmawiała z produkcją nie przypuszczała, że realizacja przybierze formę serialu. "Jechałam wczoraj samochodem i dowiedziałam się z radia o tym serialu. Oczywiście bardzo się cieszę, bo to będzie dla mnie przeżycie" – powiedziała.
Scenariusz serialu ma powstać na podstawie bardzo wnikliwego wywiadu z Rodowicz, który przeprowadzili przedstawiciele firmy Rochstar w jej mieszkaniu. Jak przyznaje artystka pierwotnie został on zrealizowany na potrzeby musicalu "Maryla", opowiadającego o życiu artystki. Jednak dopiero po bardzo długich rozmowach zapadła decyzja o produkcji telewizyjnej.
Rodowicz na ten moment nie ma faworytki, jeśli chodzi o aktorkę, która mogłaby wcielić się w jej postać. Jednak jak sama przyznała, będzie miała wpływ na to, kto ją zagra. Podkreśliła, że zasiądzie w gronie ekspertów, którzy dokonają wyboru jej serialowej sobowtórki. "Nie myślałam o tym, ale na pewno będzie "casting na Marylę" i bardzo się na to cieszę, bo to na pewno będzie bardzo zabawne (...) Jeżeli zaczną od dorosłej Maryli, to będzie chyba jedna. Gdyby jednak to miało być rozszerzone na dzieciństwo, to na pewno byłaby jeszcze mała Maryla" – skwitowała powściągliwie, nie chcąc zdradzać za wielu szczegółów.