Joanna z Krakowa będzie walczyć z TVP. Padły zarzuty pod adresem telewizji
Joanna Parniewska oraz Kamila Ferenc pojawiły się w Sejmie, na posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu Praw Kobiet. Głos podczas posiedzenia zabrała sama pokrzywdzona, która wskazała, że nie chce być traktowana przedmiotowo, lecz podmiotowo. Podczas wypowiedzi kobieta była wyraźnie roztrzęsiona.
Sprawę swojej klientki skomentowała także jej prawniczka, która odniosła się do działań podjętych w związku ze sprawą. Chodzi między innymi o te, które poczyniła policja, jak i krzywdzący sposób relacjonowania tematu przez niektóre media.
Oświadczenie policji ws. Joanny z Krakowa
Prawniczka kobiety mówiła między innymi o pierwszym oświadczeniu policji, które ta wydała ws. Joanny Parniewskiej. W komunikacie Komendy Miejskiej Policji w Krakowie pojawiła się informacja, że "na numer 112 zadzwonił lekarz psychiatra, zgłaszając, że jego pacjentka dzwoniła do niego, iż 'dokonała aborcji' i 'chce odebrać sobie życie'". Dalej napisano, że "patrol policji zastał zapłakaną kobietę, która krzyczała, odpowiadała na pytania w sposób chaotyczny i wyczuwalna była od niej woń alkoholu".
Po czasie oświadczenie zostało zastąpione innym, co zdaniem prawniczki tylko potwierdza, że ujawniono w nim szereg informacji, których policji nie wolno było przekazać. Wirtualna Polska pisze, że jak wskazała Ferenc, "pierwsza wersja oświadczenia policji w sposób haniebny ujawniała najbardziej intymne informacje". – Wnosimy o zadośćuczynienie finansowe na rzecz pani Joanny, a także przeprosiny – powiedziała prawniczka.
Zarzuty Joanny z Krakowa wobec TVP
Nie trzeba było długo czekać na to, żeby sprawa Joanny Parniewskiej, którą nagłośnił TVN, nabrała również barw politycznych. Telewizja publiczna przedstawiła ją z zupełnie innej strony. Joannie Parniewskiej wyciągnięto między innymi działanie na rzecz ruchów proaborcyjnych, co miało zmniejszyć jej wiarygodność. Na to również nie zgadza się pokrzywdzona, która zapowiedziała działania w sprawie.
– Będziemy pracować także nad wyciągnięciem konsekwencji prawnych wobec Telewizji Polskiej, która naruszyła dobra osobiste pani Joanny – poinformowała w imieniu klientki Kamila Ferenc, którą cytuje Radio Zet.
Jak dodała prawniczka, podsumowując plan działania, "skala policyjnej przemocy z troską nie ma nic wspólnego".
– Trzeba powiedzieć, że aborcja nie jest przestępstwem dla osoby, która sama swoją ciążę przerywa. Informacja, którą otrzymują organy ścigania, jest neutralna procesowo. Nie ma mowy, by policja wszczynała śledztwo ws. pomocy w aborcji. Policja nie powinna ulegać obsesji ścigania aborcji (...). Ostre przesłuchanie, zatrzymanie jej rzeczy, haniebna rewizja osobista. Próba włożenia palców do pochwy i odbytu - to próbowano zrobić pani Joannie. To było niedopuszczalne, nie tylko z punktu widzenia godności, ale bez uzasadnienia procesowego – powiedziała prawniczka cytowana przez Radio Zet.