Białorusini w polskiej przestrzeni, tymczasem Morawiecki... właśnie atakuje Niemców i Ukraińców

Natalia Kamińska
01 sierpnia 2023, 20:37 • 1 minuta czytania
We wtorek wieczorem MON przekazał, że jednak białoruskie śmigłowce naruszyły polską przestrzeń powietrzną. Wcześniej Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych przekonywało, że nic takiego nie miało miejsca. Co na ten kryzys premier Mateusz Morawiecki? We wtorkowy wieczór zajmuje się atakowaniem... sojuszników z Niemiec i Ukraińców.
Białoruskie wojsko w polskiej przestrzeni. Morawiecki tymczasem atakuje Niemców i Ukraińców. Fot. Tomasz Jastrzebowski/REPORTER

Przypomnijmy, we wtorek wieczorem MON potwierdził, że doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez dwa śmigłowce białoruskie, które realizowały szkolenie w pobliżu granicy.


MON: Białoruskie śmigłowce weszły w polską przestrzeń powietrzną

"O szkoleniu strona białoruska informowała wcześniej stronę polską. Przekroczenie granicy miało miejsce w rejonie Białowieży na bardzo niskiej wysokości, utrudniającej wykrycie przez systemy radarowe" – podano w tym oświadczeniu.

Należy podkreślić, że jest o tyle zaskakujący, że wcześniej tego dnia przedstawiciele polskiego wojska kilkukrotnie zapewniali opinię publiczną, że nic takiego nie miało miejsca. Przypomnijmy: Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych utrzymywało, że polska przestrzeń powietrzna nie została naruszona.

Ale i z tego MON próbuje teraz wybrnąć. W wieczornym komunikacie czytamy, że ta niska wysokość spowodowała, że w "porannym komunikacie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych poinformowało, że polskie systemy radiolokacyjne nie odnotowały naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej". O incydencie zostało zawiadomiono NATO. Dodatkowo charge d’affaires Białorusi została wezwana do polskiego MSZ w celu wyjaśnienia zdarzenia.

Morawiecki zajmuje się w tym czasie Ukrainą i Niemcami

Tymczasem Mateusz Morawiecki zajmuje się atakowaniem Ukraińców i Niemców. Niemal w tym samym czasie, w którym pojawił się komunikat MON, premier wystosował dwa swoje. Żaden nie dotyczy sytuacji z Białorusią.

"Wezwanie polskiego ambasadora - reprezentanta kraju, który jako jedyny pozostał w Kijowie w dniu inwazji Rosji na Ukrainę, do ukraińskiego MSZ, nigdy nie powinno mieć miejsca" – stwierdził, w odniesieniu do tego, że także we wtorek ambasador RP w Ukrainie Bartosz Cichocki został wezwany przez Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy. Poszło o słowa polityka od Andrzeja Dudy, który uznał, że Ukraina nie docenia wystarczająco pomocy Polski. Więcej pisaliśmy na ten temat tutaj.

I dodał: "W polityce międzynarodowej, w obliczu toczącej się wojny, biorąc pod uwagę ogrom wsparcia, jakiego Polska udzieliła Ukrainie, takie błędy nie powinny się zdarzać".

Morawiecki znów domaga się reparacji

Drugi wpis Morawieckiego dotyczy ulubionego tematu w PiS, czyli Niemiec i reparacji. "W dniu rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego chcę zwrócić się po raz kolejny do władz Niemiec, aby znalazły w sobie odwagę do podjęcia tematu reparacji dla Warszawy" – przekazał Morawiecki.

Zwrócił się też do prezydenta Warszawy w tej sprawie. "Chciałbym, aby Prezydent Warszawy, Pan Rafał Trzaskowski, złożył wraz ze mną swój podpis na liście do kanclerza Scholza w tej sprawie. Opisanie barbarzyństwa Niemców, obliczenie strat, do których ono doprowadziło, wystawienie sprawcom rachunku i domaganie się zadośćuczynienia to obowiązek każdego lidera wybranego przez Polaków" – poinformował.

Powstanie Warszawskie wybuchło 1 sierpnia 1944 i potrwało do 3 października tego samego roku. Była to największa akcja zbrojna podziemia w Europie okupowanej przez hitlerowskie Niemcy. Powstanie rozpoczęło się o godz. 17:00, określanej jako godzina "W" ("W" jak Wolność).

W ciągu 63. dni zginęło lub zaginęło około 10 tys. polskich żołnierzy. Śmierć poniosło także około 150-200 tys. cywilnych mieszkańców Warszawy. Stolica była kompletnie zniszczona.