To nie koniec sprawy Jerzego S. Prokuratura chce wyższej kary dla aktora
Jerzy S. 17 października 2022 roku uczestniczył w kolizji drogowej w Krakowie. Śledczy ustalili, że podczas skręcania autem zahaczył motocyklistę. Ponadto badania wykazały, że w organizmie aktora było ok. 0,7 promila alkoholu.
Potem artysta w rozmowie z "Faktem" zdradził, że "wypił do obiadu kilka kieliszków wina, po czym wyruszył autem na umówiony wywiad, o którym przypomniał sobie dopiero w ostatniej chwili".
W tej sprawie w czerwcu na posiedzeniu niejawnym zapadł wyrok nakazowy. Sąd uznał Jerzego S. "winnym spowodowania zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym, będąc w stanie po użyciu alkoholu". Ukarał go m.in. grzywną w wysokości 3 tys. zł.
Z tym wyrokiem nie zgodziła się prokuratura. Stwierdziła, że doszło do "rażącej niewspółmierności kary grzywny orzeczonej wobec obwinionego i domaga się rozpoznania sprawy na zasadach ogólnych".
Wyznaczono termin rozprawy
Przypomnijmy, że podczas pierwszej rozprawy przesłuchany został m.in. motocyklista. Z jego relacji wynikało, że kierowca samochodu uderzył go w lewą rękę, spychając z pasa ruchu. Twierdził, że obrażenia, których doznał w wyniku kolizji, mają swoje skutki do dziś.
TVN24.pl przypomina, że motocyklista opowiadał, iż "ma uszkodzony nerw i drętwieją mu palce". –Usłyszałem ogromny huk. Poczułem się jakby w stanie nieważkości – opisywał zdradzenie. Kierowca miał wówczas odjechać dalej.
W tej sprawie opinię wystawił biegły. Wynikało z niej, że "obrażenia motocyklisty trwały poniżej siedmiu dni". Zakwestionował to pełnomocnik poszkodowanego mecenas Antoni Zduńczyk. Sąd postanowił na kolejnej rozprawie przesłuchać biegłego.
– To ma zasadnicze znaczenie dla sprawy, bo jeżeli się okaże, że to kwestionowanie jest zasadne i obrażenia jednak są powyżej siedmiu dni, to wtedy nie jest to kolizja, a wypadek – objaśnił w rozmowie z TVN sędzia Sławomir Szyrmer.
Adwokat motocyklisty po wyjściu z sądu przekazał mediom, że "z racji na opinię biegłego jego klient został wyeliminowany z poprzedniego postępowania, które dotyczyło prowadzenia przez Jerzego S. samochodu w stanie nietrzeźwości".
– W związku z tym niejako wykorzystujemy to postępowanie, które jest jakby innym, mniej ważnym postępowaniem niż poprzednie, do tego, żeby naprawić te błędy, zwłaszcza prokuratury, ale i sądu, że obrażenia, które trwają do dzisiaj jego zdaniem, nie trwały powyżej siedmiu dni – powiedział mecenas, cytowany przez TVN24.
– I wtedy ten domek z kart się rozpada, bo można panu profesorowi postawić zarówno zarzut spowodowania wypadku, jazdy pod wpływem alkoholu, ale także ucieczki z miejsca wypadku, bo gdyby tego nie było, w tej sytuacji nie można postawić takiego zarzutu. Sądzę, że będziemy do tego dążyć – dodał. Kolejną rozprawę zaplanowano na 11 grudnia br.