Audi za ponad pół miliona, a wszystkich interesował w nim tylko jeden gadżet. Oto Q8 e-tron
Są samochody piękne, innowacyjne i użyteczne. Audi Q8 e-tron Sportback S line 55 zdecydowanie należy do wszystkich tych trzech grup. Wystarczy tylko na nie spojrzeć.
Drapieżne cyfrowe matryce HD z 1,3 milionem pikseli, które wyświetlą nam na asfalcie wszystko, na co pozwala homologacja, oprawione w finezyjnie wyprofilowaną, czarną tzw. single frame okalającą światła i grill auta. Nad nią znajduje się listwa LED, która podkreśla charakter całej maski i naprawdę świetnie wygląda w nocy.
Do tego znaczek Audi, który jest jedną taflą szkła, bez żadnych żłobień. Pod nim jest częściowo otwarty grill, a za nim żaluzje, które dodatkowo usztywniono w celu poprawienia aerodynamiki. Ale to nie koniec zabiegów projektantów, którzy chcieli, żeby auto stawiało jak najmniejszy opór powietrzu.
Poza wspomnianymi już kamerami zamiast lusterek, które podobno zwiększają zasięg auta o około 25 km, zaprojektowano boczne wloty powietrza tak, żeby jeszcze bardziej niwelowały zawirowania powietrza w nadkolach. Do tego zastosowano specjalne spoilery w podłodze, które odprowadzają powietrze znad kół.
To sprawiło, że współczynnik oporu powietrza CX obniżono z 0,26 w poprzednim e-tronie Sportback do 0,24. To naprawdę bardzo przyzwoity wynik.
Z tyłu mamy również bardzo charakterne, połączone ze sobą listwą LED światła, delikatny "kuperek" ze "spojlerkiem", który pełni raczej funkcję ozdobną, oraz dyfuzor z czterema mini płetwami, też niewpływający za bardzo na aerodynamikę.
Cała maszyna jest dość spora, bo ma prawie 5 metrów długości, ponad 2,1 metra szerokości i prawie 3-metrowy rozstaw osi. Testowany przeze mnie model miał piękne, 21-calowe alufelgi (w standardzie 19-calowe, jest miejsce na 22-calowe). Co do koloru nadwozia... No cóż, ja wybrałbym raczej czarny.
Audi Q8 e-tron jest też bardzo pakowne. Bagażnik z przodu ma wystarczająco miejsca na wszelkie kable, a ten z tyłu ma pojemność 528 litrów i tam zmieścicie naprawdę dużo...
Co Q8 e-tron ma "pod maską"?
Dwa motory w wersji 55 z funkcją Boost o mocy 408 koni mechanicznych (300 kW) i 664 Nm momentu obrotowego napędzające obie osie. Co ciekawe, w tylnym silniku poprawiono uzwojenie w porównaniu do poprzedniego modelu, co przekłada się na większy moment obrotowy, ale także mniejsze zużycie energii.
Akumulator w podłodze we wcześniejszych wersjach miał 86 kWh. Teraz powiększono go do 106 kWh. Warto dodać, że nie zmieniło to ani wagi, ani gabarytów auta, czyli duży plus. Według Audi w cyklu mieszanym Q8 e-tron zużywa około 22,4 kWh / 100 km, ale przy idealnych warunkach da się zejść niżej. Takie miałem przez część testu.
Udało mi się zejść do 19 kWh / 100 km, co sumarycznie dało mi około 450 km zasięgu. Jechałem drogą szybkiego ruchu i drogami lokalnymi. Zrobiłem około 300 km i miałem średnią prędkość około 80 km/h. Zostało mi niecałe 150 km zasięgu.
W drugą stronę nie było już tak kolorowo, bo upał był okropny (29 stopni), więc klima chodziła na full, a na domiar złego jechałem pod wiatr. Kiedy na wyświetlaczu zobaczyłem 26 kWh / 100 km, to zwątpiłem, czy na jednej baterii dojadę na miejsce. Na szczęście w trasie udało mi się zmniejszyć zużycie do 21 kWh / 100 km i dojechałem z około 60 km zapasu.
Tak czy inaczej, 400-450 km zasięgu to nie jest to, czego oczekuje się od auta za ponad pół miliona. A ja jechałem nim tylko 300 km. Przy dłuższych podróżach nie ma opcji, żeby nie ładować kilkukrotnie samochodu w trasie.
Owszem, pomocna przy tym ma być funkcja szybkiego ładowania – ten model obsługuje ładowarki o mocy 170 kW, więc od 10 do 80 proc. Q8 e-trona można naładować już w niecałe 30 minut. Mimo to mając takie auto, chciałbym cieszyć się z jazdy, a nie mogę, bo zasięg, bateria i ciągłe wizyty na ładowarce. Ech...
Ponadto wewnątrz auta zamontowano ładowarkę 22 kW, dzięki czemu samochód można naładować w domu, jeśli ma się mocniejszą, 32-amperową siłę do 100 proc. w niecałe 5 godzin.
Jak Q8 e-tron prezentuje się w środku?
Z tyłu mamy mega dużo miejsca na nogi, stopy i na głowę, bardzo wygodne siedzenia wyścielone skórą Valcona z logo pakietu S line. Nie mają one niestety regulacji pochylenia, ale to w niczym nie przeszkadza.
Kanapa składana jest w proporcjach 40/20/40, czyli bez problemu przewieziecie tu jakieś dłuższe przedmioty. Pasażerowie z tyłu mają dostęp do 3. i 4. strefy klimatyzacji, podłokietnika z uchwytami na napoje oraz gniazd do ładowania USB-C.
Z przodu również doświadczymy kunsztu projektantów Audi. Bardzo finezyjnie wyprofilowana deska rozdzielcza z przebiegającym przez środek dekorem wykonanym z recyklingowanego plastiku, tzw. struktury technicznej. Wszystkie powierzchnie, o które może opierać się kierowca lub pasażer wyścielone są wspomnianą skórą Valcona lub miękkim plastikiem.
Do tego ładowarka indukcyjna, gniazda ładowania, aktywne oświetlenie ambientowe, podświetlane listwy w drzwiach z logiem S line, dekor z napisem e-tron, wyświetlany napis e-tron po otwarciu drzwi, niezwykle płynnie działające wyświetlacze z prostym w obsłudze i intuicyjnym systemem oraz bardzo wygodne, regulowane elektrycznie i podgrzewane fotele – to wszystko sprawia, że podróż tym autem jest nad wyraz luksusowa.
No i bezpieczna. Poza licznymi poduszkami powietrznymi mamy tutaj wiele systemów wspomagających kierowcę, jak line assist, kontrolę zmęczenia kierowcy, kontrolę martwego pola (tak, przy kamerach zamiast lusterek też jest, po prostu kiedy zmiana pasa nie jest możliwa, wokół wyświetlacza pojawia się pomarańczowa otoczka).
Do tego w Audi Q8 e-tron mamy kamery 360, asystenta parkowania, adaptacyjnego asystenta jazdy (ustawiacie prędkość na tempomacie, dystans do auta przed wami i samochód sam się prowadzi, tylko musicie trzymać ręce na kierownicy) czy asystenta omijania przeszkód. Bardzo pomocny podczas drogi będzie również Head-Up display.
To, co odstręcza, to zastosowanie plastiku w kolorze piano black, który strasznie się palcuje i jego obecność kłóci się z resztą wnętrza tego auta.
Nie rozumiem też, dlaczego Audi zdecydowało się zrezygnować z fizycznych przycisków na rzecz dodatkowego wyświetlacza, który steruje klimatyzacją, nawiewami, podgrzewaniem siedzeń, szyb i innymi bardzo ważnymi funkcjami podczas podróży. Są marki premium, które kontrolę nad częścią z nich zostawiły pod fizycznymi przyciskami.
Ciekawym bajerem jest uchwyt w kształcie dźwigni jak w statku kosmicznym na środku centralnej konsoli. Nie jest on jednak dźwignią zmiany biegów, więc nie szarpcie za nią przy pierwszym kontakcie z autem. Biegi zmieniacie przyciskiem, który zamontowano z lewej strony uchwytu.
Podczas jazdy w środku jest naprawdę niesamowicie cicho i nie wynika to tylko z niemal bezdźwięcznej pracy silników elektrycznych, ale także bardzo dobrego wyciszenia wnętrza. Do tego pneumatyczne podwozie, które idealnie wytłumia nierówności i możemy je dostosować do trybu jazdy oraz podnieść lub obniżyć w zależności od nawierzchni, po której jeździmy.
Lusterka? Nie, to kamery
I dochodzimy do głównego gadżetu tego auta, o który pytał mnie każdy, czyli o kamerach zamiast lusterek. Czy to dobre rozwiązanie? I tak, i nie.
No bo dosyć długo trzeba się przyzwyczajać do zerkania na drzwi, a nie za szybę, i bardzo trudno z nim manewrować. Tak wiem, że w aucie były kamery 360, ale przy parkowaniu zawsze i tak posiłkuję się lusterkami.
Dużym plusem jest za to jazda w deszczu i w nocy, ponieważ mamy wtedy o wiele lepszą widoczność niż w przypadku klasycznych lusterek. Dlatego, co kto woli. Ja w tym przypadku zostałbym konserwą i wybrałbym lusterka, a nie kamerę.
Cena?
No cóż, jakość kosztuje i to nie mało. W podstawie Audi Q8 e-tron Sportback S line 55 kosztuje prawie 400 tysięcy, a testowany przeze mnie egzemplarz – ponad 561 tysięcy.
Ja bym przyoszczędził na kamerach zamiast lusterek. No i ten zasięg... Ech, no nie można mieć wszystkiego!