Mocne słowa Trzaskowskiego. Mówi wprost, czy może dojść do fałszerstwa w wyborach

Dorota Kuźnik
07 sierpnia 2023, 08:15 • 1 minuta czytania
– W pewnych miejscach może kogoś kusić, żeby wpłynąć na wynik wyborów – ostrzega Rafał Trzaskowski. Prezydent Warszawy odniósł się do konkretnych sytuacji, które mogą doprowadzić do fałszerstwa. Nie jest on jedynym politykiem, który zakłada, że do nadużyć może dojść.
Wybory 2023 zostaną sfałszowane? Trzaskowski odpowiada, czego się spodziewa Fot. Wojciech Olkusnik / East News

Fałszerstwo wyborcze w 2023 roku

Około 40 proc. Polaków uważa, że tegoroczne wybory mogą zostać sfałszowane, co wynika z lipcowego sondażu. Badania w tej sprawie przeprowadziła agencja badawcza SW Research. Wcześniej, w styczniu zrobiła to United Surveys dla DGP i RMF FM. Wówczas aż 47 proc. osób obawiało się, że wybory zostaną sfałszowane.


Wątpliwości w tej sprawie mają jednak nie tylko zwykli Polacy, lecz także politycy. Kolejną osobą, która o tym mówi wprost, jest prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski.

PiS może sfałszować wybory? Trzaskowski odpowiada wprost

Pytanie o ewentualne fałszerstwo wyborcze zostało zadane prezydentowi Warszawy. W wywiadzie dla "Rzeczpospolitej" został zapytany wprost: "czy PiS może sfałszować wybory", na co odpowiedział:

Nie da się niczego wykluczyć. Mam nadzieję, że nie dojdzie do systematycznego fałszowania. Ale w pewnych miejscach może kogoś kusić, żeby wpłynąć na wynik wyborów, np. stawiając gdzieś krzyżyk czy unieważniając jakiś głos. W wyborach prezydenckich zdarzyły się komisje wyborcze, w których Andrzej Duda dostawał 100 proc. głosów.Rafał Trzaskowskiprezydent Warszawy

Jak wskazał polityk, taki wynik jest nieprawdopodobny. "Znam dość dobrze rodaków – tam, gdzie trzech Polaków, tam cztery opinie. Trudno mi uwierzyć, że jest miejsce w Polsce, gdzie 100 proc. osób myśli dokładnie tak samo. Nie jesteśmy w stanie wykluczyć, że w jakimś miejscu dojdzie do fałszowania wyborów" – wyjaśnił.

Nieuczciwa jest już kampania, która trwa, choć się oficjalnie nie zaczęła

Opinia Polaków dotycząca możliwości sfałszowania wyborów idzie w parze z praktykami, które od pewnego czasu stosuje Prawo i Sprawiedliwość. Chodzi o prekampanię, którą od wielu tygodni prowadzi PiS, w tym politycy rządu.

Jak pisaliśmy w naTemat, sporo posłów oplakatowało (w tym nielegalnie) miasta. Choć na plakatach nie ma podanych miejsc na liście, są one bliźniaczo podobne do tych, które wiszą podczas kampanii. Ponadto rząd organizuje pikniki i eventy, których finansowanie budzi wiele kontrowersji. Politykom zarzuca się bowiem, że są to partyjne wiece, a nie projekty informacyjne, czemu w teorii mają służyć.

Formalnie wszystko się zgadza, bo celem pikników jest np. "promocja" programów rządowych, jednak Krzysztof Gawkowski z Lewicy mówi w naTemat wprost, że "to nieuczciwe". Jak wskazał w cyklu #TYLKONATEMAT, to właśnie chęć wydawania pieniędzy na partyjne eventu z budżetu państwowego jest, chociażby powodem tego, dlaczego Andrzej Duda nie ogłosił jeszcze terminu wyborów.

Prawu i Sprawiedliwości jest na rękę, aby przeciągnąć ten okres "prekampanii". Chcą maksymalnie wykorzystać lukę konstytucyjną, która pozwala robić im de facto kampanię wyborczą i wydawać pieniądze budżetowe na jakieś pikniki, billboardy i bannery – mówi Gawkowski.

Niby reklamują dokonania instytucji państwowych, ale w rzeczywistości to zwykła reklama wyborcza konkretnych polityków. Najgorsze, że wspomniany prezydent Duda te kombinacje PiS wspomaga.Krzysztof Gawkowskiprzewodniczący klubu Lewicy

Jak dodał szef klubu parlamentarnego Lewicy, Andrzej Duda "nigdy nie uwolnił się od partyjnej legitymacji". – On robi wszystko, żeby pomagać Prawu i Sprawiedliwości. Dlaczego? Już za dwa lata kończy mu się kadencja, a nie jest tajemnicą, że przyszłość chciałby dalej wiązać z polityką – wyjaśnił.

Czytaj także: https://natemat.pl/503258,wybory-2023-rzad-oglosil-wazne-informacje-ws-glosowania