Były szef PKW miażdży referendum PiS. Mówi, co ma zrobić wyborca, żeby w nim nie uczestniczyć

Adam Nowiński
14 sierpnia 2023, 07:46 • 1 minuta czytania
Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej i sędzia Trybunału Konstytucyjnego w stanie spoczynku został zapytany przez Wirtualną Polskę o referendum PiS oraz pytania, które mają w nim paść. Były szef PKW dobitnie ocenił działanie obozu władzy.
Hermeliński miażdży referendum PiS. Fot. JACEK DOMINSKI/REPORTER

– Pytania powinny być neutralne i niezwiązane z kampanią. Referendum to nie może być plebiscyt. Czy jesteś za wyprzedażą? Oczywiście, że każdy powie "nie". To tak jakby zadać pytanie: Czy chcesz być biedny i chory? Każdy powie, że "nie" – powiedział Wirtualnej Polsce Wojciech Hermeliński, były szef Państwowej Komisji Wyborczej.


Jego zdaniem pytania w referendum wpisują się w kampanię wyborczą PiS. Sędzię TK w stanie spoczynku szczególnie bulwersuje pytanie o migrantów.

– Jest tam podwójna nieprawda. Mówi się o "tysiącach migrantów". Nic takiego nie wynika z rozstrzygnięć UE. Komisarz Johansson od dawna mówi, że Polski to nie będzie dotyczyło. To nie są tysiące – zauważa były szef PKW i dodaje, że pytanie to zmierza do zmiany Konstytucji.

– W art. 56. Konstytucji mówi się bowiem, że osoby, które poszukują azylu, czy ubiegają się o status uchodźcy, mają prawo złożyć taki wniosek w Polsce, po czym zostanie on rozstrzygnięty. Jeżeli odpowiedź na opublikowane pytanie będzie taka, że "nie chcemy", to zmierzamy do zmiany Konstytucji, bo blokujemy pewnym osobom przyjazd do Polski, a zmiana Konstytucji odbywa się zupełnie innym trybem. To jest w ogóle niedopuszczalne w takim trybie – twierdzi Hermeliński.

Co zrobić, żeby nie uczestniczyć w referendum?

Wirtualna Polska zapytała także byłego szefa PKW, co zrobić, żeby nie uczestniczyć w referendum PiS? Zdaniem Hermelińskiego "nie można nikogo zmusić do przyjęcia karty z pytaniami referendalnymi".

– Tutaj problemem jest, że odmówić trzeba w jakiś sposób na forum publicznym, przed komisją. Nie każdy ma odwagę publicznie odmówić, szczególnie w małych miejscowościach – powiedział sędzia i wskazał na inną możliwość.

– Jak ktoś nie odmówi i weźmie kartę, a nie będzie miał chęci brania udziału w referendum - może ją podrzeć. Wtedy ona nie zostanie zaliczana do frekwencji. Ustawa o referendum ogólnopolskim mówi, że "karta całkowicie przedarta wyjęta z urny przez komisję, to głos nieważny", a głosów nieważnych nie liczy się do kworum potrzebnego do ważności wyboru – wyjaśnił Hermeliński.

Pytania w referendum PiS

Przypomnijmy, że od czwartku notable Prawa i Sprawiedliwości ujawniali kolejne pytania, które mają paść w referendum szykowanym przez obóz rządzący przy okazji wyborów 15 października.

Pierwsze przedstawił Jarosław Kaczyński. Czy popierasz wyprzedaż państwowych przedsiębiorstw? – brzmi pytanie. Jakby tego było mało, w spocie PiS widzimy jeszcze planszę z napisem "NIE". To tak na wszelki wypadek, gdyby mimo łopatologicznego przekazu ktoś jeszcze nie wiedział, jak się zachować w referendum.

– Dla nas zawsze decydujący jest głos zwykłych Polaków. Głos obcych polityków, w tym niemieckich, nie ma żadnego znaczenia. Dlatego w sprawach kluczowych chcemy odwołać się do państwa w referendum – mówił na nagraniu Jarosław Kaczyński.

Drugie pytanie zaprezentowała Beata Szydło. "Czy jesteś za podwyższeniem wieku emerytalnego wynoszącego w tej chwili 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn?" – tak ma brzmieć treść drugiego pytania referendalnego PiS.

Oczywiście wszystko pokazano za pomocą nagrania. Tym razem widzimy byłą premier, która przy dźwiękach smutnej muzyki opowiada o tym, jak cofnęła reformę emerytalną rządu PO.

"Tusk i Platforma mówią wiele o kobietach, a kazali pracować im prawie do śmierci" – rozpoczyna Szydło. Następnie pojawiają się złowrogo zmontowane cytaty – najpierw jest pokazana wypowiedź prezydenta Bronisława Komorowskiego, który mówi o tym, że nie ma potrzeby oficjalnego zwiększenia wieku emerytalnego, a potem premiera Donalda Tuska informującego o podniesieniu wieku, w którym będzie można przejść na emeryturę.

Dla podkreślenia "przesłania" wypowiedź ówczesnego premiera jest zilustrowana nagraniem, na którym Tusk głośno się śmieje. "Kłamali więc w tej sprawie" – oznajmia poważnie Szydło i prezentuje treść drugiego pytania referendalnego.

Morawiecki i atak na Tuska

Treść trzeciego pytania, którą w niedzielę rano ogłosił w mediach społecznościowych premier Mateusz Morawiecki, brzmi: "Czy popierasz przyjęcie tysięcy nielegalnych imigrantów z Bliskiego Wschodu i Afryki, zgodnie z przymusowym mechanizmem relokacji narzucanym przez biurokrację europejską?".

Spot z premierem zaczyna się od deklaracji, że "rząd PiS od samego początku był przeciw relokacji nielegalnych migrantów", po czym pokazuje on tendencyjnie dobrane cytaty z polityków Platformy Obywatelskiej, którzy mówili o tym, że Polska musi realizować swoje międzynarodowe zobowiązania.

– Ci politycy chcieli na was sprowadzić niebezpieczeństwo. Ponieważ mimo naszego sprzeciwu sprawa znowu stanęła na unijnej agendzie, my tego w Polsce nie chcemy. Chcemy, żeby głos Polaków był usłyszany – oznajmia dalej Mateusz Morawiecki.

– Wszyscy widzimy, co się dzieje na ulicach Zachodniej Europy. Gwałty, morderstwa, podpalanie, demolowanie ulic, dzielnice grozy – kontynuuje premier, a jego słowa ilustrują przebitki z zamieszek we Francji.

Po ogłoszeniu treści pytania zakończenie spotu stanowi z kolei bezpardonowy atak na lidera największej partii opozycyjnej. – Tusk jest największym zagrożeniem dla naszego bezpieczeństwa. Jest największym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Polski. Nie pozwólmy, by Tusk, jako wysłannik elit brukselskich, zdemolował bezpieczeństwo w Polsce – kończy spot Morawiecki.

Czwarte pytanie zaprezentował w poniedziałek rano Mariusz Błaszczak. Po raz kolejny PiS ujawnił je na nagraniu w mediach społecznościowych. Brzmi ono: "Czy popierasz likwidację bariery na granicy Rzeczypospolitej Polskiej z Republiką Białorusi?".