PiS przed wyborami wkurzył nawet filmowców. Chcą pójść z politykami do sądu
W Hollywood od kilku miesięcy trwa strajk aktorów i scenarzystów, którzy domagają się m.in. wyższych tantiem w serwisach streamingowych. Ich polscy koledzy i koleżanki z branży nie mogą liczyć nawet na podwyżki, bo nie ma odpowiedniej ustawy, a wielkie korporacje przecież same nie wyjdą z inicjatywą.
Platformy streamingowe wcale nie dzielą się z twórcami przychodami za polską dystrybucję filmów i seriali w sieci, tak jak to ma miejsce np. w przypadku muzyki (choć to też nie są kokosy). Stowarzyszenie Filmowców Polskich chce to w końcu zmienić i już wszystko się układało po ich myśli, ale ustawa nagle została zablokowana (nie mylmy tego z opłatą reprograficzną).
"Ustawa przeszła przez wszystkie szczeble konsultacji społecznych i trafiła z Ministerstwa Kultury do Kancelarii Prezesa Rady Ministrów (KPRM) na komitet stały… i spadła z planu obrad tego komitetu bez podania przyczyn. Termin składania zastrzeżeń do ustawy minął wraz z konsultacjami społecznymi, a jednak trzy dni po wizycie szefa Netflixa Reeda Hastingsa u premiera Morawieckiego pojawiły się zastrzeżenia ze strony dzisiejszego ministra cyfryzacji i ze strony resortu finansów" – mówił w wywiadzie z "Rzeczpospolitą" Jacek Bromski, prezes SFP, a także reżyser "U Pana Boga za piecem" czy kontrowersyjnego "Solid Gold".
Polscy filmowcy chcą 1,5 proc. ze streamingowego tortu. Ustawa jednak
W wywiadzie Jacek Bromski ujawnił, że byli na rozmowie z ministrem cyfryzacji Januszem Cieszyńskim, a ten "usiłował ich zmylić". Miało chodzić o to, że jeśli Netflix zdrożałby i powiązano by to z ustawą, to jego subskrybenci (a w lipcu było ich w Polsce ok. 12 milionów) nie chcieliby głosować na PiS.
Usiłował nas zmylić, podając argument, że nie możemy wprowadzić tych tantiem przed wyborami, ponieważ wtedy Netflix podniesie opłaty za abonament. Minister Cieszyński wyraził obawę, że naród polski będzie musiał płacić złotówkę więcej za abonament (według niego najwidoczniej artykuł pierwszej potrzeby), a nie zastanowił się nad tym, że Polacy już płacą dużo więcej za rzodkiewkę czy paprykę.
I Netflix faktycznie podwyższa na świecie ceny abonamentu (np. w zeszłym roku w Kanadzie), usuwa najtańsze pakiety bez reklam (np. w USA i UK), a także ogranicza współdzielenie kont, co pośrednio przekłada się na to, że wielu z nas (także w Polsce) płaci teraz więcej. Nie ma to jednak nic wspólnego z tantiemami, bo przecież wciąż ich nie wprowadzono - przynajmniej w naszym kraju.
"Ogólny roczny przychód wszystkich platform streamingowych w Polsce to 2,5 mld zł, z czego Netflix ma około 60 proc. udziału. My chcemy dostać 1,5 proc. w postaci tantiem (czyli 37,5 mln zł - red.), czyli tyle samo, ile dostajemy z innych pól eksploatacji: z telewizji, retransmisji kablowych i satelitarnych, z kin. Okres pandemii bardzo się przysłużył rozwojowi platform, ludzie rzadko wracają do kina, a po filmy na DVD czy BluRay już w ogóle nie sięgają. Widzimy spadki tantiem z tych źródeł" – zauważa Bromski.
Prezes SFP zapowiada, że jeśli do września tego roku sprawa nie zostanie rozwiana, to stowarzyszenie pozwie polski rząd. Za przykład podają Holandię, gdzie filmowcy też nie dostawali tantiem ze streamingu, poszli do sądu i wygrali. Co ciekawe, Polacy zarabiają na wyświetleniach na Netfliksie np. we Francji, gdzie od dawna jest odpowiednie prawo (UE już w 2019 r. wydała tzw. dyrektywę DSM), ale w swoim kraju nie dostają za to ani grosza.
Minister Cieszyński odbija piłeczkę. Twierdzi, że SFP chce zgarnąć pieniądze tantiem dla siebie
Minister cyfryzacji z kolei odwraca kota ogonem i wytyka SFP kupno nieruchomości. Uważa, że Jacek Bromski chce, by Polacy płacili więcej za filmy i seriale w sieci, "by jego stowarzyszenie miało jeszcze więcej pieniędzy na działalność statutową. Dotychczasowe wydatki na tę działalność to np. zakup tego, jak sam twierdzi (w przytaczanym wywiadzie - red.), 'skromnego pensjonatu' przy plaży w Sopocie" – napisał Janusz Cieszyński na Twitterze.
Według niego Jacek Bromski "kłamie" w opisie okoliczności ich spotkania. Ministerstwo miało na nim przekazać, że nie poprze cen usług streamingowych. ". Zarzuca też prezesowi SFP, że nie nie dostarczył danych o tym, jak wyglądałby podział wpływów z tantiem (w domyśle, ile faktycznie dostawaliby artyści, a ile SFP).
W reakcji na ten wpis SFP napisało: "Panie ministrze Cieszyński, niech Pan łaskawie nie ściemnia". "Pański argument w kwestii blokowania dyrektywy upadł, więc niech się Pan dalej nie kompromituje i odblokuje Ustawę, bo kary do Unii będzie Pan płacił z naszej kieszeni" – czytamy w komentarzu.
Minister Cieszyński odbił piłeczkę, pokazując screen, z którego wynika, że SFP nie dostarczyło jeszcze danych. Zapewnił też, że jego resort po prostu zgłosił uwagi, a decyzja teraz należy do Rady Ministrów.